Kontrola emocji ważniejsza niż siłka

Bardzo modnym jest dbanie o ciało i dietę – są też tacy, co ćwiczą umysł – uczą się języków, czytają książki, grają w szachy czy studiują królową nauk, matematykę. To wszystko jest bardzo dobre, ale niewystarczające.

Emocja ma iść za wolą, a nie wola za emocjami

To o czym zaraz napiszę, nazywane jest kontrolą umysłu – ale tak naprawdę chodzi o kontrolę emocji. Kontrola umysłu to sprawne korzystanie z pamięci i inteligencji, umiejętność skupienia i koncentracji, a kontrola emocji to umiejętność wzbudzania ich zgodnie z wolą. Ktoś kto umie tego dokonać, staje się półbogiem w tłumie miernot, sterowanych przez postronne osoby, reklamy i przeróżne organizacje (religijne, państwowe itd).­

Jeśli ktoś Cię obrazi, reagujesz w standardowy, przewidywalny sposób – jeśli pochwali, także łatwo przewidzieć Twoje reakcje, oraz wykorzystać je w swoich planach. Jeśli wiesz jakie są reakcje ludzi, możesz nimi kierować i wpływać na nich, a oni będą nieświadomi tego że są sterowani. Jeśli umiesz kontrolować swoje emocje, jesteś poza wszelką manipulacją, presją i próbą wpływu na Ciebie – możesz niemal wszystko, a przede wszystkim masz moc przeżycia swojego życia w taki sposób, w jaki sam chcesz i nikt nie ma na to wpływu. Ludzie których widzisz na ulicy, w domu i pracy, to tak naprawdę zdalnie sterowane maszyny z przewidywalnymi, obliczonymi reakcjami. Żyją tak jak nakazują im tradycje i wymyślone przez innych „życiowe schematy”, więc są nieszczęśliwi i zrozpaczeni, sfrustrowani. Życie według cudzych zasad to wyparcie się siebie, a nie można odczuwać spełnienia gdy się siebie wstydzisz, gardzisz czy nienawidzisz. Efektem wyparcia się swoich pasji, marzeń i ciągot jest zawsze chaos uczuciowy, rozbicie emocjonalne, dziwna, nieprzyjemna pustka i bezsens ogarniający Cię gdy jesteś sam, bez żadnych bodźców z otoczenia (ludzie, tv, internet). Większość ludzi wchodzi w relacje i płodzi dzieci tylko po to, by coś się działo – by działanie zagłuszyło wewnętrzny ból i bolesne rozdarcie. Słynny psychiatra Lowen mówi wprost – wszyscy ludzie są neurotyczni.

Przegraniec w fabii

Ale wróćmy do kontroli emocji. Na przykład młody człowiek wie, że musi nauczyć się nudnej lekcji – odczuwa nudę, zniechęcenie. Tymczasem pojawia się rozkoszna wizja pogrania w grę bądź rozkosznie elektryzująca, grzeszna myśl o poczytaniu braciasamcy.pl (mama, babcia, siostra i koleżanki bardzo się wtedy denerwują) – nauka idzie więc w kąt, co skutkuje pałami, wrzaskami rodziców, bolesnymi sankcjami finansowymi i poczuciem winy. Gdyby ten młodzieniec umiał kontrolować swoje emocje, wzbudziłby w sobie radość i fascynację na myśl o nauce – a gdy pojawi się myśl o grach, zgasiłby ją wizją tego jak ojciec zabiera mu kluczyki od auta za złe oceny. Przyjemność umila mu akt nauki, a poczucie strachu przed konsekwencjami ochrania przed innymi zajęciami i bujaniem w obłokach. Nie dość że się nauczy, to wszystko odbędzie się w miły sposób. Z takim podejściem sukcesy są tylko kwestią czasu. Za piętnaście lat jego kolega siedzący w fabii, widząc jak przejeżdża dobrym autem splunie z nienawiścią i wysssyczy – nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Ano nie ma – kto nie kontroluje swych emocji, tego za ich pomocą kontrolują inni – takie życie. Słabsi są zjadani przez silniejszych; przecież my hodujemy głupsze od nas gatunki, zarzynamy mimo że nie chcą umierać i je zjadamy, więc nie ma się co oburzać że drapieżnika jakim jest człowiek, zje (finansowo, emocjonalnie) bystrzejszy od niego człowiek. Raz na wozie, raz pod wozem.­­

Wyobraźmy sobie taką scenę. Młody mężczyzna ćwiczący kontrolę emocji, trafia na osiedlową szajkę dresiarzy. Wie że jeśli spęka, będzie dręczony – bo dresiarze niczego tak mocno nie kochają, niż paraliżujący strach u swych ofiar. Wzbudza w sobie furię, zwierzęcy szał – jego ciało zyskuje nieprawdopodobną siłę, zyskuje absolutną, opioidalną odporność na ból i rzuca się z pięściami na dresów. Oczywiście odniesie obrażenia, ale mniejsze niż gdyby pozwolił się bezkarnie kopać. W głowach napastników pojawia się związany z jego osobą paniczny strach, ponieważ ktoś atakujący bez ostrzeżenia liczniejszą grupę jest szaleńcem, nie można go zastraszyć ani kontrolować jego reakcji. Od tej pory będzie mieć szacun, poda chłopakom rękę i pójdzie w swoją stronę, a nikt go nie zaczepi, bo każdy wie że zaczepka ZAWSZE równa się walce. Po co się bić? Lepiej podręczyć kogoś, kto jest więźniem strachu – to znacznie przyjemniejsze. A przecież po walce można przywołać na skrwawioną twarz upiorny uśmiech, oraz miłym głosem powiedzieć, że następnym razem będą bardzo powoli patroszeni rzeźnickim nożem. Ciekawe ilu znajdzie się odważnych, zakład że żaden? Zbyt wiele razy widziałem podobne sytuacje, by wierzyć w wizje filmowe o osiedlowych herosach, co będą się na nim mścili. Ludzi autentycznie idących na zatracenie w zemście jest bardzo niewielu, gdyż układ nerwowy im na to nie pozwala – człowiek ma po prostu tak strasznie dość, że rezygnuje i jest z tego szczęśliwy.

Pracuje nad sobą więc niszczy rodzinę

Kontrola emocji to coś, przed czym ostrzega każda religia (może z wyjątkiem buddyzmu), a także nie lubią jej mężatki. Ktoś kto kontroluje emocje, nie da się zmanipulować. Manipulacja to wzbudzenie określonych emocji – najczęściej poczucia winy, strachu, litości. Odczuwanie tych nieprzyjemnych stanów emocjonalnych jest przykre, więc działamy tak, by się ich jak najszybciej pozbyć – czyli dokładnie tak, jak chce manipulator. On czy ona z tego żyją, więc Twoje umiejętności zabiorą im chleb. Kościół straszy diabłem, mężatki płaczą i narzekają że chłop zamiast zrobić coś w domu, robi głupie ćwiczenia – normą są zarzuty że niszczy rodzinę, bo medytuje piętnaście minut dziennie. Niech lepiej się upije tanimi szczynami z biedronki i ogląda telewizję, byle tylko nie robił tych „głupot”. Każdy kto wpływa na nasze emocje ku swojej korzyści, będzie zaniepokojony tym że już nie on – ale my sami będziemy sterowali własnymi emocjami.­ Usłyszymy wtedy że jesteśmy puści, płytcy, nienormalni i chorzy psychicznie. Każdy kto nie skacze jak piesek na smyczy swej Pani, jest gówniarzem i emocjonalnym niedorozwojem.

Ludzie trenujący kontrolę emocji widzą, że to oni sami odpowiadają za swoje szczęście i nieszczęście – że jest to coś co trzeba wypracować, a nie dostać „na zewnątrz”. Znika automatycznie wzbudzana litość wobec degeneratów, albo zawodowych żebraków którzy żyją z wysysania Twojej energii, czasu i pieniędzy.

Pobożna mężatka szlocha i wyje w określonym celu

Nasze kochane Panie gdy zrobimy coś nie tak, jak one by chciały, mają swoje sposoby – nazwijmy je wprost – są to manipulacje. Panie, zwłaszcza te pobożne, głębokie, „inne niż wszystkie”, gardzące prostytutkami (bo dają za sto złotych to, co mężatka daje za cały majątek mężczyzny), manipulują mistrzowsko.­

Tak więc gdy zrobisz coś niezgodnego z wolą swej połowicy, ona wzbudza w Tobie nieprzyjemne emocje – których zechcesz pozbyć się jak najszybciej, a sposób jest tylko jeden, ukorzenie się przed swą Panią. Są to płacz (cichy zza ściany, ale żebyś koniecznie słyszał i czuł się winny jej cierpienia, jest także zawodzenie godzinami żeby słyszał cały blok i dzieci) migreny, brak seksu, wrzaski, awantury, często przemoc fizyczna (a spróbuj oddać kobiecie, tu nie ma żadnej równości), ciche dni, tygodnie a nawet miesiące, szantaż dziećmi, groźby rozwodu i wyjazdy do mamusi, atakowanie Twoich słabych punktów w samoocenie (po to jest wyjawianie tajemnic kobiecie, by miała w co uderzyć), wypominanie tego co zdarzyło się dwadzieścia lat temu (przejaskrawione, wyolbrzymione) i wiele innych autorskich technik.

Przepisz mieszkanie a będziesz dobry

Nie chcesz czuć się źle? Proszę bardzo, przeproś, kup coś, przepisz jej rodzinie mieszkanie czy ziemię… zależy czego pragnie, ale jak raz ulegniesz, będzie używała działających strategii manipulacji coraz częściej – a pragnienia urosną jak na drożdżach. Bo po co rozmawiać, zagłębiać się we własne emocje? Lepiej wrzasnąć i jest efekt. Raz ulegnij – tylko jeden raz, a już wydałeś na siebie wyrok. To jak dać bandytom pieniądze za wyimaginowany dług – nie opuszczą Cię do śmierci, bo już jesteś sklasyfikowany jako frajer. Tu nie ma dwóch czy trzech szans – raz pokaż że ulegasz manipulacji, a masz PRZESRANE. No ale wychowani na serialach i komediach romantycznych wiedzą lepiej.­

Kościół nie po to latami od dziecka każe Ci powtarzać afirmacje na poczucie winy (moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina, nie jestem Ciebie godzien… itd.), byś teraz miał czuć się lepiej. Jeśli czujesz się winny, to chcesz przestać się tak czuć – wtedy korzystasz z usług korporacji religijnej, która Ci te okropne uczucia „zainstalowała” przez wieloletnie powtarzanie. Wszystko co powtarzamy, staje się naszą drugą naturą – powtarzanie latami że jesteśmy winni za śmierć jakiegoś żyda dwa tysiące lat temu sprawia, że czujemy się bezustannie winni, zestresowani – czujemy się podle. Właśnie na to składa się cały Polski naród ze swych pieniędzy, by obce państwo Watykan „instalowało” w Polskich dzieciach śmiertelną chorobę – poczucie winy. Możesz żyć jak święty, ale będziesz czuć się podle całe życie – oto owoce tej potężnej, bajecznie bogatej korporacji która zarabia na TWORZENIU cierpienia, oraz dawaniu chwilowej od niej ulgi.

Stworzenie bólu i danie chwilowej ulgi od niego

Jeśli nie chcesz się tak źle czuć – skorzystaj z usług korporacji. Chrzty, bierzmowania, sakramenty, pogrzeby, śluby, kolęda, msza niedzielna, egzorcyzmy, msze święte, pielgrzymki… a wszystko kosztuje. Niestety, obca Słowianom religia rodem z pustyni, na mieczach niemieckich trwale zadomowiła się w naszym kraju. Wyrzucono bogów i wierzenia tej krainy, a zainstalowano nowego, żydowskiego boga. Kto nie wierzył był mordowany – i ludzie uwierzyli, a jaki mieli wybór? Napisano nam od nowa historię, stworzono sztuczną, fałszywą tożsamość narodu który rzekomo powstał wraz z nadejściem do nas chrześcijaństwa – właśnie to jest tym słynnym matriksem; żyjemy w napisanej dla nas rzeczywistości, stworzonej w głowach mądrych programistów mas ludzkich. To co zrobiło z naszymi pradziadami i łagodnymi wierzeniami chrześcijaństwo, to samo robi teraz islam. Wyrżnie wszystkich wierzących w stare wierzenia, a za cztery pokolenia młodzi Polacy będą uważali że Polska jest islamska i zawsze taka była. Pamiętajmy że historię piszą zwycięzcy, a nie pokonani – a my tą historią nasiąkamy, tworzy ona naszą tożsamość. Dlatego powiadam wam drodzy i krnąbrni czytelnicy – nasza tożsamość jest fałszywa, została wymyślona.­

Kontrola emocji pozbawi Cię poczucia winy za urojone grzechy (nie są Twoje, zostały Ci wmówione od dzieciństwa), więc korporacja religijna nie będzie mogła Ci sprzedawać odprężenia od tych nieprzyjemnych uczuć, które przez powtarzanie latami wyćwiczyłeś. Dlatego mamy taki wysyp egzorcystów i straszenia diabłami. Im więcej afer pedofilskich i przekrętów finansowych naszych duszpasterzy wychodzi na jaw, tym więcej ludzi odchodzi z tej organizacji – więc nasila się straszenie, by ludzi strachem w niej zatrzymać. Bardzo wątpię by ktoś ukrywający pedofilię, miał moc wrzucenia mnie do piekła. Jeśli Bóg istnieje (wierzę w to), rozliczy nas za pracę nad sobą, za miłość którą w sobie wzbudzamy. Tam gdzie jest poczucie winy, nie ma prawa być żadnej miłości – tylko litość i strach, a te uczucia się wykluczają.

Duchowość i osobiste poszukiwania

Kościół nienawidzi duchowości, warunkuje swoich wiernych by widzieli tam zawsze Szatana, kojarzyli to z odruchem wstrętu i strachu – a tam można dowiedzieć się i doświadczyć bardzo dziwnych rzeczy. Najważniejsza z nich to ta, że świat duchowy to w terminologii duchowej świat astralny. Nie liczą się tam słodkie i ładne słówka które są wytworem człowieka, a emocje i uczucia. Im piękniejsze, tym w wyższej sferze się znajdujesz – im podlejsze, tym w niższe rejony wkraczasz, można je nazwać demonicznymi jak najbardziej. Są tam wszelkie okropieństwa, nie do opisania naszym językiem – można je też nazwać diabłami.­

A co to jest poczucie winy, na którym operuje chrześcijaństwo? To nienawiść do siebie, a więc wyparcie się samego siebie oraz iskry Boskiej która jest w każdym z nas – według Jezusa grzech najcięższy. Jeśli Bóg nas stworzył, jesteśmy jego częścią – przecież był tylko Bóg i nic więcej, cała materia więc jest jego cząstką i inaczej być nie może. Mając w sobie poczucie winy, mamy energetyczną/astralną/emocjonalną/duchową łączność ze światem demonicznym – oraz jesteśmy bardzo skutecznie odcięci od Boskich, bardzo wysokich wibracji szczęścia, spokoju i radości. Kler w istocie jest organizacją diabła, niezwykle skutecznie zakamuflowaną ładnymi słówkami o byciu dobrym. Tylko jak być dobrym dla innych, kiedy się nienawidzi siebie?

Skupianie na nieszczęściu daje nieszczęście

Moim zdaniem Jezus był jednym z „przebudzonych”, mędrców którzy w jakiś sposób uświadomili sobie czym jest życie, oraz naszą prawdziwą, Boską naturę. Musiał dokonać czegoś wielkiego, gdyż zło stworzyło na jego wizerunku religię, czyniąc ludzi nieszczęśliwymi. Pokonane zło zawsze tak czyni – pastwi się nad zwłokami swych zwycięzców, przeinacza ich nauki w bardzo małym, subtelnym wycinku., ale wystarczającym do czynienia zła. Słowa Jezusa z NT są naukami ezoterycznymi, bardzo pięknymi – ale jak wystarczy do dzbana z mlekiem wrzucić karalucha, tak jedna mała zmiana niszczy smaczną całość. Moim zdaniem tym „karaluchem” była historia o ukrzyżowaniu, oraz nadanie jej takiego znaczenia, że była to ofiara za ludzi by czuli się winni, oraz by mieli świadomość że jak Bóg kocha, to zarzyna w imię jakich filozoficznych dyrdymałów. Nic tak nie odsuwa od Boga, jak świadomość że jego miłość zabija w męczarniach – tylko że to nie jest żadna prawda obiektywna, a historyjka jakich wiele. Nikt nie może za nas się ofiarować, każdy z nas ma pracować nad zmianą swego charakteru, swych emocji. Darmoszka nigdy nie była, nie jest i nie będzie szanowana, co widać, słychać i czuć.

Jeśli znasz jakiegoś zagorzałego, naprawdę wiernego katolika, po czasie zauważysz że doświadcza w życiu potężnych nieszczęść. Są to niekiedy wielkie tragedie – które według nauk duchowych, sam do siebie ściągnął. Znam kilkanaście takich osób, z czego śmierć dzieci, rak i ciężkie, bardzo bolesne choroby są normą. Co w środku to na zewnątrz – co na dole, to na górze, a zdaniem Jezusa „nie ma nic ukrytego, co by nie zostało ujawnione” – czyli nasze emocje przyoblekają się w rzeczywiste stany umysłu, zdarzenia i choroby. Zdaniem buddystów umysł to klejnot spełniający pragnienia – i tak jest w rzeczywistości. Człowiek zafiksowany na poczuciu winy (każdy kto przeszedł kościelną tresurę wpajającą poczucie winy w młodości), żyje w stanie wewnętrznej wojny i nienawiści – który w rzeczywistości ukazuje się jako np. choroba bądź nieszczęście. Jeśli Twój umysł tkwi w cierpieniu, będziesz cierpiał – jeśli w radości, będziesz miał radosne życie.

Wiara tworzy kaleków emocjonalnych, biznesmenów z pipidówy

Prawdziwie wierzący katolik może być dobry tylko z pozoru, taki biznesik robi – dla nieba czy Boga którego się boi. Dobry z natury być nie może, ponieważ wstręt do siebie nie zrodzi piękna i miłosierdzia. To są tylko udawane i kalkulowane odruchy – zresztą wielki mędrzec Jezus, wyraźnie o tym powiedział w przypowieści o zbawionym, który nie wiedział że robi dobro. Nie wiedział! A katolicy dokładnie wiedzą kiedy robią dobro, gdyż robią to dla nieba po śmierci (przyjemność) i uniknięcia piekła (strach przed cierpieniem). W takim zachowaniu nie ma żadnej Boskości, tylko chytry i cwaniacki plan który nie wypływa z serca. Warto tu wspomnieć, że większość katolików to dobrzy, uczciwi i porządni ludzie – po prostu zostali poddani bardzo silnej propagandzie, zostali duchowo „zgwałceni”, odcięto ich od prawdziwego Boga za pomocą bajki o winie za śmierć Jezusa i grzech pierworodny. Ta akurat bajka głęboko wnika w człowieka, wpływając na jego życie w każdy możliwy sposób, co wiem po sobie – u mnie zostawiła zgliszcza duchowe, z których podnoszę się od wielu lat. Wiadomości z dzisiejszego dnia są manipulowane i przekręcane, więc myślisz że sprzed dwóch tysięcy lat mamy dokładny przekład tego co mówił Jezus? Niemożliwe. Moim zdaniem część to prawda, a część została zmieniona w zaplanowany, ściśle określony sposób. Akcja rodzi reakcję, więc chciano wywołać określone skutki – i udało im się.­­

Księża (nic do nich nie mam, są jeszcze gorzej oszukani niż zwykli katolicy) straszą, że np. na seminariach „kontroli umysłu” Silvy, ludzie widzą demony. Oczywiście że widzą – przecież latami je tworzyli w swojej głowie, myśleli o nich ze strachem, a takie wieloletnie myśli nasączone emocjami nigdzie nie znikają. Medytacja jest procesem uzdrawiającym, więc wszelkie raniące nas sztuczne wyobrażenia demonów pojawiają się by zniknąć – jeśli tylko je obserwujemy, nie angażując się w pojawiające się obrazy i emocje. To nie demony, a nasze wyobrażenia pełne negatywnych emocji. Jeśli tyle lat czy dekad pakowano człowiekowi do głowy straszne rzeczy, one muszą nas opuścić – po potężnie zakrapianej prywatce także opuszczają nas górą i dołem przeróżne „demony”, co jest oznaką zdrowienia, walki organizmu z zagrożeniem. W końcu krzyż przed którym klękamy, to bestialskie narzędzie tortur i śmierci – trudno by taki horror na nas nie wpływał. Ludzie po horrorach w kinie nie śpią tygodniami, a co dopiero mówić o tej rzeźni którą ciągle widzimy w kościele? Na czołowym miejscu zwłoki Jezusa, zakatowane – po bokach droga krzyżowa, święci męczennicy zamęczone na śmierć. To wszystko wpływa na nas i nas niszczy, „programuje” na smutek i bezradność, rozpacz i wielką samotność – dlatego kościoły są moim zdaniem prawdziwymi świątyniami diabła. Zwykły satanizm z zaliczaniem metalówek i demolowaniem po pijaku nagrobków, to mały pikuś przy tym, co robi kler.

Kontrola emocji w praktyce

A jak ćwiczyć emocje? Wspaniałą rzeczą jest zwykła medytacja – czyli siedzenie w ciszy i koncentracja na oddechu. Z czasem pojawia się błogi spokój – im częściej go doświadczamy, powtarzamy, tym częściej za nim tęsknimy i go pragniemy. Za kilka lat stanie się jakby tłem naszego odczuwania, będzie z nami stale obecny w każdej chwili życia. Tu nie ma żadnej magii – po prostu emocje które powtarzamy, stają się coraz silniejsze i coraz bardziej odczuwalne. Kler robił to samo – tylko zamiast spokoju i miłości kreował w nas poczucie winy, strach przed Bogiem który gdy kocha, skazuje na bolesne tortury. To sadyzm a nie miłość.­

Można udawać radość – uśmiechać się (sam uśmiech wyzwala endorfiny), śmiać, tańczyć. I nawet gdy jest nam źle i smutno, można ten stan wywołać gestami ciała. Po wielu, wielu powtórzeniach, będziemy uruchamiali czystą, spokojną radość samym aktem woli. Oczywiście to musi potrwać, przełamać stare wzorce które były powtarzane latami. Można też się warunkować do walki, ale to już trochę trudniejsza sprawa i zbyt łatwo wymyka się spod kontroli – niemniej czasami się może przydać.

Większy siusiak szczęścia nie daje

Spokój i radość odczuwane coraz mocniej, nie mają nic wspólnego z wybuchami silnych emocji – są spokojne, stabilne, stałe, odczuwa się je „w tle” i nie sposób ich przegapić. Silne emocje to sinusoida – po nich zawsze przychodzi smutek i załamanie, jak po euforii narkotykowej czy alkoholowej dotykamy dna kaca.­

Warto o tym poczytać w mojej książce „Stosunkowo dobry”, gdzie wszystko to zostało bardzo szczegółowo opisane i wytłumaczone. Wyćwiczyć można każdy pożądany stan emocjonalny – zależy to od naszego pragnienia i pracy. Jeśli to zrozumiesz, już nigdy nie nabierzesz się na cudzy płacz i narzekania – ludzie najczęściej cierpią, ponieważ zarabiają na tym (uwagę, przysługi, pieniądze) i jest to dla nich korzystne. Gdy im powiesz o zmianie siebie, najczęściej się zdenerwują i powiedzą Ci że to jakieś głupoty. No a co mają powiedzieć? Reasumując, kontrola emocji nie jest ich tłumieniem, a umiejętnością wzbudzania tych, które są Ci akurat potrzebne. Praca, praca i jeszcze raz praca nad sobą, a nie liczenie że szczęście da Ci kobieta, pieniądze, większy siusiak czy samochód.

 

http://newsy.braciasamcy.pl/   nowy portal dla nas.

www.braciasamcy.pl  zapraszam na moje forum. Paniom wstęp wzbroniony!

——————–

Setki moich felietonów KLIK

Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” w E wersji, KLIK.  Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@onet.pl

9 thoughts on “Kontrola emocji ważniejsza niż siłka

  1. Jedną rzecz w tej kontroli emocji pomijasz: wrodzone cechy danej osoby. Jeśli tematyka lekcji jest dla danego ucznia nudna, to żadnymi sztuczkami tego nie zmienisz.

    Próba wmówienia się, że to co jest nudne, jest w rzeczywistości ciekawe – to próba walki z samym sobą. Gdzie człowiek „wie lepiej” niż bóg/natura, jaka jest jego życiowa rola.

    1. Od jakiegoś czasu śledzę stronę Marka i muszę podzielić się z wami odkryciem, które dokonałem po wielu latach edukacji życia i otoczenia. Mam 33 lata, w sumie osiągnąłem już wszystko z rzeczy materialnych bez wszelkich zobowiązań, i jedyne co mnie cieszy na tym etapie to własny rozwój.

      Jedyna rzeczą do której dążą wszyscy ludzie, ale to jedyna rzeczą, która wszyscy pragną to jest uzyskanie i utrzymanie wysokiej częstotliwości w sobie ( czyli są to drgania i długości fal elektromagnetycznych mierzone w hercach Hz). Dlaczego? Ponieważ jak wiadomo wszystko jest energią.
      Jeżeli ktoś potrafi wytworzyć w sobie takie częstotliwości i je utrzymać przez dłuższy czas, a najwyższymi częstotliwościami są takie emocje jak miłość, radość oraz współczucie ( love, joy, compassion) to pojawiają się takie zjawiska jak:
      – ekstaza (błogość), zatrzymanie się procesów starzenia ciała, jasnowidztwo, niesamowita charyzma bijąca od człowieka (charyzma, aura), co otoczenie momentalnie odczuwa, z czasem umiejętność pozyskiwania czystej energii od otoczenia, a z bardziej przyziemnych materialnych rzeczy (które z czasem ciążą- wtórna energia) zdobywanie dużych pieniędzy, poznanie odpowiedniej, atrakcyjnej partnerki, okupywanie rzeczy materialnych, nieruchomości itd. Każda rzecz materialna nie ma już z czasem tak dużego ładunku energii, dlatego szukamy innych, które pomagają nam ponownie zwiększyć częstotliwość ( są to piękne kobiety, duże domy, samochody itd.). Dlatego ludzie pracują na to jak mrówki w pocie czoła.

      Bycie silnym oznacza utrzymywanie wysokiej częstotliwości, niezależnie od środowiska. To jest jedyna i prawdziwa ewolucja człowieka.
      Utrzymywanie lub wytwarzanie niskich częstotliwości prowadzi w konsekwencji do katastrofy oraz cierpienia w życiu. (niskie częstotliwości to w skrócie strach, zazdrość, gniew, poczucie niższości czy winny, które to Marek pięknie opisuje na niniejszym forum, to prowadzi do złych warunków materialnych czy społecznych oraz wszelkie przywiązania do ludzi, rzeczy i zachowań ). Możecie sami sprawdzić w necie częstotliwości uczuć i ich długości. Wpiszcie również Cymatics na youtube i zobaczycie jak dźwięki porządkują materie w otoczeniu, a zrozumiecie muzykoterapie. Również miłość ma określony kształt częstotliwości, co pięknie prezentuje w książce IMPLOSION- The Secret Science of Ecstacy and Immortality by Dan Winter, polecam na youtube filmiki)

      Wszystkie techniki relaksacji, medytacji, modlitwy, rozwoju osobistego czy innych rytuałów i szamańskich obrządków maja na celu właśnie zwiększenie i z synchronizowanie się z tymi wysokimi lub bardzo wysokimi częstotliwościami, które utrzymane prowadzą do samadhi, nirvany, wniebowstąpienia, czyli w jednym słowie oświecenia ( bycia wolnym od materialnego otoczenia, z którego czerpiemy energię)
      Nasze otoczenie, w przeważającej większości związki, przedmioty, ogólnie świat materialny obniżają naszą energię, ponieważ to jest zmanifestowany już świat ( żeby coś zmaterializować, trzeba obniżyć energię, wtedy pojawia się materia), o niskich i różnych energiach, dlatego w świecie ludzie czują cierpienie.
      Dla nas, normalnych ludzi najlepszymi metodami zwiększania częstotliwości są uprawianie sportu, pasji, uczenie się zgodnie z predyspozycjami, medytowanie, modlitwa ( ale nie w rozumieniu katolików, którzy wiecznie coś chcą od Boga) słuchanie muzyki, dzielenie się energią w działaniu, czyli wspomaganie (bo fale elektromagnetyczne powracają do odbiorcy, ponieważ układają się tak jak w torusie) kontrola i wytwarzanie wysokich uczuć, przebywanie na łonie natury.

      Wibracja to jest ostateczna prawdziwa religia, która istnieje. To jest również ostateczna nauka jaka istnieje. Wszystko układa się nam tutaj w jedną piękna całość. Nic innego nie zostanie objawione ani wymyślone. Poza tym wysoką wibracje podświadomie uwielbiają też kobiety, (silny, przystojny gość z pozycją, ale również wibrator :) ). Uświadomienie sobie tych faktów zajmuje ludziom całe życia i wcielenia. Dlatego codzienna praca jest konieczna. Dlatego Jogini skupiają się na doświadczeniu i zwiększaniu wibracji bezpośrednio. A zwykli ludzie pośrednio poprzez rzeczy, ludzi, przywiązania i pragnienia. Zrozumienie tego pozwala nam mieć rodzinę i rzeczy, a jednocześnie być wolnym od nich i się nimi cieszyć. To jest moja filozofia.

  2. A teraz serio. chcialbym zwrocic naszemu Johnowi Connorowi i Wam Drodzy Bracia na drugi Matrix w jakim wielu z Was jeszcze tkwi. Matrix systemu finansowego opartego o pieniadz dluzny emitowany – a tak naprawde produkowany z powietrza – w ramach rezerwy czastkowej. nie na temat? a jednak! ekwiwalent uniwersalny (w ramach wirusologii jezykowej przememetyzowany na pieniadz) jest dlugiem i powstaje wylacznie gdy ktos podpisuje cyrograf u prywatnego bankiera. osoba fizyczna, przemysl a najlepiej rzad w imieniu stada owiec. ma on z przodu minus choc ten minus na banknotach nie jest – rzecz jasna – wudrukowany. System finansowy w jakim tkwimy nie jest bowiem systemem ekonomicznym a systemem wladzy nad bydelkowatymi (goim). aby wcisnac ludziom taki szajs potrzebny jest interfejs neurolingwistyczny: Twoja wina, wina, wina. gdy probowano implementowac to indianom nie pojmowali jak mozna laczyc rozliczenia z poczuciem winy. Polacy zapierdzielaja Cale zycie na istniejace juz domy i nikt nie zadaje sobie pytania na kogo w sumie zasuwaja. ano na jachty co Maja po 100 m a niektore nawet obrone przeciwlotnicza. Niemcy w ksiegowosci nie uzywaja okreslenia winien tylko SOLL co sie wyklada „w obowiazku”. tak jest! mamy obowiazek placic swoje zobowiazania ale nie jestesmy winni ani niegodni. niby mala roznica. naprawde mala? im bardziej poznaje ten System w ktorym pieniadz jest dlugiem, samiczka naszego gatunku przynenta bankiera na frajera a religia KK sztanskim pomiotem tym bardziej podziwiam w Jakis sposob tworcow tego systemu. okay. to tyle na dzis.
    PS. nie jestem socjalista bo to druga strona medalu pod nazwa kapitalizm. kto chetny tego zachecam do lektury Naturalnego porzadku gospodarczego autostwa Silvio Gesell. jak sie to zlapie to ma sie pelny luz w temacie finanse a jak poczyta Marka to i z Dupencjami wszystko pod pelna kontrola. czegoz chciec wiecej niz troche szmalu i sporo dobrego sexu?
    .-))

  3. Odnośnie kontrolowania emocji znów odsyłam do teorii tzw. cienia, która mi się bardzo spodobała.
    więcej na: ciemnanoc.pl
    A poniżej filmik pewnej Pani, która zdaje się lansować podobne podejście do życia:
    https://www.youtube.com/watch?v=b3ppLNfZrm4

    I przypominam wątek z filmu „Drogówka” gdzie jeden z bohaterów- policjant, zagorzały rasista staje w obliczu z koniecznością zmierzenia się z własnym cieniem kiedy jego żona rodzi mu czarne dziecko :)

    I czy w związku z tym nie postrzegać świata jako hologramu…?

    (książka holograficzny wszechświat Michaela Talbota dostępna w wersji angielskiej na chomiku)

Dodaj komentarz