Kilka dni temu obejrzałem film „Hancock” – gwiazdorska obsada, ciekawy pomysł, jednak jak na mój prostacki gust, wykonanie mogłoby być lepsze.
Bestia jedynie marketingowa
Chociaż jestem uznawany za bestię, tak naprawdę jestem kruchym emocjonalnie romantykiem. Lubię oglądać obrazy wielkiej miłości, zatopione w przygodzie i burzliwych emocjach. Gdy oglądam filmy na ekranie monitora, albo przesuwające się przed mymi oczami w moim życiu, uczę się obserwować całą akcję, oraz swoje reakcje niejako z oddalenia, z góry; taka dysocjacja. Jest to jedyna możliwość by poznać co we mnie tkwi, oraz jak fałszuję rzeczywistość swymi emocjami, jak mylne nadaję jej znaczenie. Jeśli wiem gdzie popełniam błędy, staję się coraz silniejszy, życiowo mocny.
Np. obserwuję scenę w filmie, gdy piękna Charlize Theron walczy o swojego męża, naiwnego idealistę (Jason Bateman), by superbohater na kacu (Will Smith) go nie skrzywdził. To mnie wzruszyło, gdyż zawsze marzyłem o takim typie kobiety – piękna, lojalna, godna zaufania, troszcząca się o mnie tak, jak ja o nią. Skoro puszczam publicznie wodze marzeń, niech jeszcze dobrze mi gotuje, daje w tyłek i zajmuje się domowymi naprawami, bo ja mam dwie lewe ręce.
Kto chce pić wódkę?
Podkreślmy ważną rzecz – tak naprawdę to nie MNIE wzruszyło, a moją podświadomość. Mój umysł się nie wzrusza, gdyż jest instrumentem logicznym i analitycznym, oceniającym. Ludzie składają się z tych dwóch części, gdzie jedna to emocje, a druga to logika i chłodna ocena – i traktują te dwa KRAŃCOWO RÓŻNE elementy jako jedną całość. Właśnie to jest przyczyną życiowych nieszczęść, oraz nieopisanego cierpienia w każdej dziedzinie życia.
Bo jaka to jedna całość, jak nie chcesz czegoś zrobić, a jednak robisz? Kto chce palić? Rzadko kto, ale ludzie nie umieją rzucić. A żeby nie poczuć się gorszymi, wymyślają bajeczki że palą bo lubią, albo że znają kogoś kto palił i żył sto dwadzieścia lat w zdrowiu. Zadajmy sobie ważne pytanie – kto lub co w człowieku nie chce palić, a co bardzo chce, skoro mamy rzekomo tylko jedną istotę, jedno JA? Z innymi nałogami jest tak samo. Coś w nas chce się spodlić wódą, a coś nie chce. Mamy wyraźnie zarysowane dwie istoty, systemy postrzegania.
Historię życia piszą silniejsi
Oczywiście wygrywa ten kto ma emocje, czyli podświadomość – co oznacza że się upijesz mimo płaczu bliskich, oraz własnej niechęci do tego. Silna emocja wygra zawsze z rozumem. Jeden system chce zupełnie czego innego niż drugi, co oznacza walkę i wynikające z niej cierpienie. Gdy obie chcą tego samego, mamy doskonałość i szczęście, co tak naprawdę jest spotkaniem dwóch mitycznych połówek. Człowiek przestaje się szarpać, jego umysł i emocje są razem – taki człowiek jest jak czołg, nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Nie ma w nim bólu, cierpienia i konfliktów, jest szczęśliwy – pozostaje wielka ilość energii, którą można wykorzystać w określonym celu. Nie jest ona tracona na wewnętrzne przepychanki, opór stawiany życiu.
Są dwa systemy działające blisko siebie, ale nie są one takie same. Jest bardzo ważnym, by je odróżniać od siebie. Można to porównać do orgazmu, który jest utożsamiony z wytryskiem, jednak są to dwa zupełnie rozdzielne mechanizmy – ponieważ występują niemal w tym samym momencie, traktowane są jak jedność. Kto to zrozumie, może pracować nad ich rozdzieleniem. W efekcie wieloletnich ćwiczeń ma kilkanaście POTĘŻNYCH orgazmów bez utraty erekcji dziennie, kontroluje swoją płodność (czyli kobieta nie wkręci go w dziecko i alimenty), nie wytraca cennych substancji z organizmu. Kto tego nie chce czy nie może zrozumieć, czerpie z seksu nędzne ochłapy, kiedy mógłby znacznie więcej. Jego oprogramowanie nie wykorzystuje mocy procesora, mówiąc młodzieżowo.
Być jak Najman
Jest ograniczony, ale śmieje się z tych, którzy mają dużo więcej niż on – czyli jest takim Najmanem krzyczącym że wygra, nawet kiedy przegrał. Można tak żyć? Da się, ale można znacznie lepiej, korzystniej, przyjemniej.
Jeśli umiem rozdzielić reakcje emocjonalne od umysłowych, mogę kontrolować swoje nawyki, decyzje, reakcje emocjonalne oraz wiele innych rzeczy. Znika cierpienie, nieprawdziwe problemy, męki egzystencjalne, lęki, opory i ograniczenia. Takie życie jest prawdziwie człowiecze – jest to wykorzystanie potencjału, którego nie mają zwierzęta. Większość ludzi o tym nie wie, nie chce wiedzieć. Żyją jak zwierzęta, bo rozmnażanie się, dbanie o swoje gniazdo/dom czy nawet smutek po śmierci bliskich, są też domeną zwierząt (np. słoni, żyraf czy delfinów). Skoro mamy dane dużo więcej niż zwierzęta, musimy wyjść wyżej od nich, sięgnąć wyższego poziomu ewolucji.
Idealna kobieta jak Yeti
Ale wróćmy do pięknych scen w filmie. Niestety, nigdy nie spotkałem takiej idealnej kobiety – moi klienci i czytelnicy, czyli ogółem kilka tysięcy osób, też nie spotkali. Natomiast wszyscy wiemy że istnieje – a skąd wiemy? Z filmów, wieczorynek, książek o miłości. Czyli coś jak Yeti – podobno istnieje, ale nikt nie widział. Widzą ich tylko zakochani, ale mija im po opadnięciu euforii hormonalnej, albo na rozprawie sądowej, gdzie słyszą jakimi bestiami byli dla swych ukochanych Myszek, więc w ramach rekompensaty muszą oddać im swoje mieszkanie i samochód. Wierzymy w coś czego nie ma, co nie istnieje, ale co zostało nam wykreowane, „wsadzone” w głowę.
Zadziwiające jest obserwowanie swym umysłem, jak moja podświadomość (inteligencja 4 letniego dziecka) wytwarza silne emocje na widok takich scen na filmie, jak się tym ekscytuje i podnieca. Nie dziwi ta sytuacja, ponieważ człowiek od dzieciństwa ma podawane w formie książek i wszelkiej maści obrazów, że to jest właśnie szczęście – kobieta i mężczyzna a po jakimś czasie legalna dzidzia.
Nasza podświadomość w to wierzy, podobnie jak wierzy w sugestywne reklamy proszków do prania, potwora mieszkającego pod łóżkiem, który może odgryźć stopę (koszmarki z dzieciństwa), oraz każdą bzdurę którą w odpowiedni sposób się jej poda.
Bachor który rozgrywa moje życie…
I byłoby to wszystko bardzo śmieszne, gdyby nie to że podświadomość za pomocą emocji wpływa na nasze decyzje. 4 letnie dziecko wierzące we wszystko, co mu się powtórzy kilkanaście razy, decyduje o tym w kim się zakochamy, z kim robimy interesy, komu zaufamy jako koledze czy koleżance… Nie, to nie jest śmieszne. Kilka czy kilkanaście „chudych” lat, pełnych ciosów od życia, szybko zmaże każdy drwiący uśmieszek.
A człowiek później się zastanawia, jak do cholery mógł znowu się pomylić. Tak naprawdę nie ma żadnych pomyłek, jest tylko realizacja tego, w co wierzy podświadomość. My jako umysł, w ważnych sprawach nie mamy nic do gadania. To tyle o rzekomej wolnej woli człowieka. Nie? Nie zgadzasz się? To co powstrzymuje Cię od nauki języka, treningu, zrzucenia smalcu z tyłka – co sprawia że oblewa Cię pot przy ładnej dziewczynie i gdy czujesz zapach dużej forsy? Ano właśnie, podświadomość jej mać.
Kto Cię tak naprawdę ogranicza w życiu?
Jak myślisz, co odróżnia zwykłego, tłuściutkiego nieudacznika w fabii od człowieka sukcesu? Emocje. On kocha się uczyć, CHCE mu się coś robić, działać. Ma motywację a więc silne, przyjemne emocje które go wspierają. Zwykły, zazdrosny człowieczek gdy coś chce robić, CZUJE że nie da rady. Skąd te emocje które go „banują”? Z podświadomości. Niektórzy ludzie na myśl o treningu, nauce i dbaniu o siebie mają niemalże wzwód – tak im się to podoba. Robią więc to, co chcąc nie chcąc przynosi im profity, jednocześnie się przy tym świetnie bawiąc. Oni by to robili, nawet gdyby nie było z tego zysku, bo sprawia im to przyjemność. Zwykły człowiek na myśl o nauce, treningu i dbaniu o siebie ma mdłości. Skąd te emocje się biorą? Z PODŚWIADOMOŚCI.
Jeśli podświadomość uwierzyła w powtarzane przez lata „prawdy” w kościele że jest winna śmierci Jezusa (poczucie winy to nienawiść do siebie), będzie emocjami nas tak prowadzić, by nas bito, oszukiwano, szkalowano. Nie pozwoli nam na żadne działanie, mogące upiększyć nasze życie. Dlatego na myśl o treningu czy nauce by się rozwijać, doświadczasz bardzo negatywnych emocji, zasypiasz albo jeśli walczysz – coś Ci się złego stanie. Nie osiągniesz spełnienia, realizacji – wszystko inne możesz. Tylko co jest warta góra złota, jeśli w środku szlochasz?
Jakie przekonania, takie życie
Jeśli podświadomość uwierzyła że jest wspaniała, mądra i piękna, poprowadzi nas tam, gdzie takich właśnie informacji od otoczenia doświadczymy. Jeśli czujesz że jesteś śmieciem, brzydkim frajerem, to nie jest to żadna prawda, tylko Twoja podświadomość uwierzyła w taką akurat sugestię – i daje Ci takie emocje, które towarzyszą tej informacji. Czy jesteś frajerem? To tylko informacja, a Ty możesz wybrać czy chcesz doświadczać jej skutków. Jeśli nie podoba Ci się ODCZUWANIE że jesteś frajerem, zmień to na wartościowego, cennego człowieka. Podświadomość będzie więc działać tak, byś ciągle doświadczał emocji związanych z tą informacją. Wiara w tę myśl sprawi, że zmieni się Twoje ciało, głos, pojawi wrażenie silnej aury dookoła Ciebie, i nikomu nie przyjdzie do głowy by uważać Cię za „leszcza”, chociaż wiele pasożytów będzie Cię nienawidziło, jak każdego kto nie da się „wydymać”.
Ty wybierasz, i to właśnie jest wolnością wyboru, czyli możliwością zmian tego w co wierzy podświadomość. Ale otoczenie Ci mówi, że już za Ciebie wybrano – wybrano Ci wierzenia religijne (czyli poczucie winy gnojące Cię), określone emocje wobec określonych ludzi – wszystko masz podane na talerzu. Można to zmieniać, ale otoczenie które z tego żyje Cię za to nie pogłaszcze. Zabierasz im tym aktem wolności władzę, pieniądze i posłuch – jak mogą Cię za to lubić? Wolność oznacza izolację od niewolników idei, którą wybrano im bez ich zgody. No ale wróćmy do filmu, bo te rzeczy opisałem w książce „Stosunkowo dobry”.
Szczęście? Tylko przy Yeti
Oglądam film i obserwuję mocne emocje – podobają mi się, bardzo mi się podobają. Mieszanina czułości, miłości, walki, napięcia seksualnego, poczucia bezpieczeństwa i że mam wreszcie sens życia, bo jest o kogo się troszczyć. Tak moja podświadomość postrzega związek idealny – i tylko dla takiej mitycznej, stworzonej w głowach scenarzystów i pisarzy wizji jest w stanie uruchomić emocje, które człowiek powinien odczuwać ot tak sobie, bez wyraźnej przyczyny.
Ekstaza życia i jego sens to hormony. Można te emocje odczuwać nawet wtedy, gdy jesteśmy w trakcie deszczu na podłym bazarze. Ale podświadomość trzyma je na „specjalne” okazje, czyli gdy poznamy Yeti – i to jest już złe, nie tak powinno być. Ale tak jest, i trzeba coś z tym zrobić.
Rozmowa z podświadomością
Piękna wizja, mówię do podświadomości. Ale! (zawsze jest jakieś ale) zajrzyjmy do netu i spójrzmy na tych pięknych ludzi, którymi się tak ekscytujesz. No to zaglądamy. Charlize Theron a to się zbliża, a to znów oddala od jej zdaniem agresywnego pijaka, Seana Penna. Nie umie od niego odejść – co ciekawe, gdy miała piętnaście lat jej matka zabiła na jej oczach agresywnego męża, czyli tatę aktorki. Straszna trauma dla dziecka. Dlaczego więc zakochuje się w bydlaku, który jest po wódzie czy narkotykach agresywny?
Powtarza wzorzec z dzieciństwa, a raczej zmusza ją do tego jej własna podświadomość. Przecież czytając o tym, miliony kobiet wrzasnęłyby żeby uciekała do innego chłopa „układać sobie życie”. Ma urodę, pieniądze, znajomości… przecież nawet ja, gdyby mnie poprosiła, chętnie wskoczyłbym w rolę jej kochanka i pod kołderkę. A jednak wraca do dużo starszego od niej, niższego, pomarszczonego pijaka. To dobre pytanie dla feministek, oraz tych wszystkich ludzi, którzy o podświadomości nie wiedzą i nie chcą wiedzieć. Ci którzy wiedzą, mogą ich prowadzić na sznurku jak chcą, gdzie chcą i kiedy chcą. Brak wiedzy oznacza, że jest się niewolnikiem tych, którzy tę wiedzę mają.
No i znowu miałem rację…
A Pan Bateman? Narkotyki, alkohol, libacje, AA, w końcu się ponoć ustatkował – ale to jak bomba z opóźnionym zapłonem.
Widzisz? Pytam triumfująco podświadomości. Twoją cudowną wizję szczęścia tworzą ludzie, którzy tylko ją udają, bo sami jej nie zaznali. Jeśli dasz się na nią nabrać, będziesz frajerką. To po prostu biznes, pokazuje się ludziom to, co chcą widzieć. Obraziła się, jak to bywa z czteroletnią dziewczynką, której nie pozwala się na zabawę z kontaktem elektrycznym mokrymi rączkami.
www.braciasamcy.pl zapraszam na moje forum. Paniom wstęp wzbroniony!
——————–
Setki moich felietonów KLIK
Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” w E wersji, KLIK albo papierowej KLIK. Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@onet.pl
„Jak myślisz, co odróżnia zwykłego, tłuściutkiego nieudacznika w fabii od człowieka sukcesu?”
O, a tutaj mamy taką małą prowokacyjkę wymierzoną w wiadomo kogo. Sam się nie umiesz powstrzymać to nie miej do niego pretensji. Może to nie ten sam kaliber, ale nakręcasz go.
Pytanie z innej beczki. Skąd bierzesz zdjęcia na bloga? Potrzebuję trochę fotek ale nie wiem jak jest z prawami. Czy jak znajdę w internecie to muszę prosić autora o pozwolenie? I skąd wziąć autora : )
Brzytwa na forum dał linki: http://braciasamcy.pl/index.php/topic/1969-darmowe-zdj%C4%99cia-jak-je-znale%C5%BA%C4%87/
Całkowicie za darmo do każdego użytku.
Wielkie dzięki Mordo : ) !
Coś wybiorę.
Mam pytanie do autora tej strony. Pan twierdzi,iż większość rzeczy które wpaja nam społeczeństwo o wszystkim,również o kobietach to są bajki;jaką mam mieć gwarancję że Pańskie tezy są prawdą?
„Nigdy nie ufaj żadnemu guru, ani temu co napisze. Po to
masz rozum, by samemu z niego korzystać. Smutnym dla mnie widokiem jest ten, gdy ktoś podniecony jakąś książką, czy naukami guru, momentalnie przyjmuje jego retorykę i zaczyna nawracać innych. Liczą się tylko osiągnięcia i fakty – dopóki więc czegoś nie osiągnąłeś w danym systemie, przyzwoitość i uczciwość nakazuje Ci bezwzględnie milczeć. Może promujesz oszustwo?
Skąd wiesz że ja piszę prawdę? Może kłamię, by zarobić pieniądze na naiwniakach? Spróbuj sam, powoli, na spokojnie. Nic nie stracisz, a w najgorszym przypadku zyskasz pewność, że promowane nie tylko przeze mnie metody, są nieskuteczne.” cytat z „Stosunkowo dobry” Mareczka
Ja jestem w trakcie sprawdzania jego metod, mam nadzieję, że nie jestem naiwniakiem. Wydałem już pieniądze, więc jeśli nie będzie działać to straciłem pieniądze, ale mam wtedy wiedzę, że to nie działa. Taka wiedza będzie mało przydatna, a może zaoszczędzę czas na czytanie kolejnych artykułów Mareczka, skoro być może bredzi w książce, to co dopiero na blogu. Mam nadzieję, że to tylko teoretyczny scenariusz.
Jeśli nie zadziała, to znaczy że ja mogłem to niekompetentnie wytłumaczyć, albo Twoja podświadomość „stanie okoniem”.
Te sprawy działają, ale trzeba naprawdę się temu poświęcić. Weekendowi pozytywnomyśliciele nic nie osiągną – to musi był zrobione całym sobą, dlatego to nie ścieżka dla każdego.
Nie ma gwarancji, ale jest alternatywa. Trzeba brać różne tezy pod uwagę i weryfikować ile w nich prawdy. Ja np. nie zgadzam się z Markiem w sprawach ekonomicznych, ale w kwestiach męsko-damskich tak pod 80% założeń był się podpisał. Swoją drogą obecnie czytam „Ewolucję pożądania” Davida M. Bussa i momentami mam wrażenie jakbym czytał Marka :P. Może bardziej naukowym (a właściwie popularno-naukowym) językiem ale wnioski wychodzą podobne 😉
Mam podobnie. Sfera ekonomiczna – kompletnie się rozmijamy. Natomiast sprawy damsko-męskie? W porywach nawet do 90% zgody z Markiem.
Napisałem 50 stron nowej książki, przestałem – mam przerwę bo bym zwariował. Ale zacząłem czytać Bussa, bo chłopaki na forum to polecali. Może jakieś inspiracje mnie pobudzą?
No i facet pisze to, co ja od lat drogą dedukcji i doświadczeń dokładnie opisywałem. Natomiast kilka tez (czytam dopiero 15 stronę) mi się nie zgadza, głównie chodzi o szczerość partnera. Kobiety mu po prostu naściemniały
Generalnie warto czytać wszystko co zawiera się w kategorii psychologii ewolucyjnej, bo wiadomo że ewolucja ma ogromny wpływ na ludzkie zachowania, psychikę, seksualność itd. Dobry kierunek to Buss, Baker, Dawkins i ich książeczki o takich pięknych tytułach jak „Samolubny gen”, „Wojny plemników” itp. :). Dla inspiracji polecam również poczytać o różnicach w budowie mózgu mężczyzny i kobiety, bo to jest powodem dlaczego np. mężczyźni lepiej sobie radzą z rozwiązywanie zagadek logicznych, mają lepszą orientację w terenie, czy łatwiej im się skupić na jednym celu, a kobiety z kolei mają większe umiejętności werbalne i interpersonalne. Książka „Płeć mózgu” chociażby dobrze to wszystko omawia. Mnie w każdym razie dużo spraw rozjaśniła, polecam 😉
Myślę, że co do wielu poglądów sam Marek chciałby się mylić, ale cóż począć? :/
Nie ma żadnej gwarancji, jest tylko wiedza i po poznaniu jej, szczegółowe rozumowanie.
„Jak myślisz, co odróżnia zwykłego, tłuściutkiego nieudacznika w fabii od człowieka sukcesu? Emocje. On kocha się uczyć, CHCE mu się coś robić, działać. Ma motywację a więc silne, przyjemne emocje które go wspierają. Zwykły, zazdrosny człowieczek gdy coś chce robić, CZUJE że nie da rady. Skąd te emocje które go „banują”? Z podświadomości.” – zapamiętać Żaba!
Nasze emocje to głos istoty która żyje z nami – brzmi paranoidalnie, ale tak właśnie jest. Jest nas dwóch, a sukces w życiu to dogadanie się z tą emocjonalną istotką. Tyle lat o tym piszę, a dopiero ostatnio zaczynam to ODCZUWAĆ. To całkowicie przemeblowuje moje życie.
To trzeba podkreślić. Dogadanie się z tą istotą, przekonanie jej abyśmy mieli wspólne cele i odczucia. Bo można też walczyć, wypierać się jej wołania, zagłuszać, działać wbrew niej, ale prawdziwego spokoju wtedy nie będzie
Człowiek może zagłuszyć tylko jakieś dążenie podświadomość, ale jej głosu zagłuszyć się nie da – będą to straszne emocje odczuwane non stop. Świadomość wtedy obwini kogoś o to, że źle się czuje – tylko jaki to ma sens? Cierpienie nie minie, dopóki się człowiek nie zajmie daną sprawą, a on sobie robi wrogów w realu, walczy z nimi – i gdy wygra, cierpienie nadal jest, gdy przegra też.
Oszukiwanie siebie to strasznie nieekonomiczna rzecz.
Wszystko cholerna prawda. Odwiedziłem ostatnio gościa, który mimo sukcesu rodzinno finansowego, stacza się na dno przez alkohol. Jest wspaniała troskliwa rodzina, w bród kasy a on poniewiera się konkretnie. Dwa małe szczegóły: w większości pokoi rzucił mi się w oczy krzyż (kurde no ok może jestem pod silnym wpływem Marka więc opętany i przewrażliwiony;p machnąłem ręką). Idźmy dalej. Jedziemy autem przez jego wieś i zwracam uwagę, że dziwnie wyprofilowali ten zakręt. Pod kątem prostym!, aż zboże które teraz zwożą rolnicy usypuje się z przyczep i leży na tym zakręcie. A on mi na to: -bo wiesz, kiedy zakładali tą wieś to chcieli aby jej układ był w formie krzyża! Powiem Wam że aż mi ciary przeszły… No i generalnie klimat w rodzinie, że sensem życia jest spłodzenie dzieci i praca na nie, a że pewne okoliczności sprawiły, że on właściwie już nie musi na nie tyrać to podświadomość wyrzuca go jak starą niepotrzebną ścierę…
Z drugiej strony spójrzcie na Marka, gość który ze względu na nieciekawe okoliczności teoretycznie mógł się łatwo stoczyć na dno. Dobrał się jednak do annałów swej głowy i zbudował… a co tam:) – imperium medialne, właściwie z niczego i jest guru dla coraz większej rzeszy czytelników. Czy trzeba jeszcze coś dodawać?
Twój znajomy może wielu rzeczy o swojej sytuacji nie wiedzieć, ponieważ prawdopodobnie nie wie jak działa podświadomość. Tak więc taka wierząca rodzina, wierząca w sens cierpienia i biedy, może wampirzyć energetycznie na nim, rzucać na niego uroki, przekleństwa, wszystko nieświadomie. Bo bogaty, bo pracować nie musi – to wystarczy by takiego człowieka nienawidzono. Żeby się ochronić przed urokami (czyli wg. DEIR paraliżowanie potoków energ.) pije bo wódka daje zastrzyk energii, jak wiemy tylko na chwilę. No i mamy zamknięte koło.
Jedyne wyjście to odejście od rodziny, ale zostają dzieci – tylko co dzieci mają z ojca alkoholika? Same nieszczęścia i destrukcyjne wzorce. Można też mówiąc językiem magicznym, uzyskać wsparcie od silnej energetyki, egregora, jest taki np. na forum. Powstaje wtedy bunt, i system energetyczny zaczyna się przed presją bronić.
Imperium medialne, hie hie
Tak, kompletnie nie zdają sobie sprawy jak zostali okłamani. Aby odejść od rodziny musiałby dopuszczać myśl, że warto żyć i szanować się dla samego siebie – a to jest tam chyba wręcz dziwactwem. Kiedy wspomniałem im np. że planuję wyjechać sobie w jedno miejsce, padło pytanie – ale po co? Chcesz rozpoznać teren aby później tam pewnie zabrać kogoś? Dałem jakąś wymijającą odpowiedź bo bałem się linczu gdyby usłyszeli, że jadę bo mam ochotę sobie tam pojechać!!! – no nic, mam nadzieję Marek, że kiedyś i oni trafią na Twoje strony:)
Wątpię by moje strony coś w nich zmieniły. Przykro mówić, ale człowieka ze snu budzi głównie cierpienie. Dotkliwe, długotrwałe, takie że chce się umrzeć, ale się śmierci boi. To motywuje do szukania rozwiązań.
Gdybym nie miał przykrego dzieciństwa i ciężkiej choroby, prawdopodobnie nie zainteresowałbym się tym wszystkim. Mógłbym więc dużo więcej niż teraz, ale świadomością i wiedzą byłbym dużo niżej, a na pewno satysfakcją.
Ciężko się nie zgodzić. Dodałbym jeszcze, że trzeba chcieć pracować and sobą, mieć ten analityczny dryg. Szkoda, że wielu ludzi ma tak olewawczy stosunek do psychologii, a sami psycholodzy często zbyt książkowe podejście do tematu.
Tak niestety funkcjonuje większość grup społecznych zwanych rodzinami. To cholernie przykre, że pod przykrywką dzieją się takie rzeczy. Ważne, żeby się nie wbijać w to emocjonalnie tym bardziej, jeśli nas nie dotyczy. Być sobą ale nie dać sobie wchodzić na głowę, pomiatać i narzucać cudzych pomysłów na życie. To chyba dołek pod fundamenty czegoś co można nazwać szczęściem.
Duzo racji w tym co piszesz, najgorsza jest nieswiadomosc ludzi ktorzy ogladaja ta sieczke w telewizji, szczegolnie dzieci. Media ksztaltuja nasza swiadomosc od poczatku do konca, trzeba naprawde dostac w pysk rzeczywistoscia, zeby wybudzic sie z tej „rozowej bajki”. Ludzie zyja snem, zachowuja sie jak zombie, osobiscie nie poznalem nikogo kto by zyl normalnym zyciem cieszac sie tylko z tego faktu ze istnieje i ma sie dobrze. IPhony IWatche i inne pierdy sa najwazniejsze, samochod zeby zaimponowac komus kto ma gorszy, wycieczka na Kube na ktorej sie siedzialo w hotelu all inclisive i pilo darmowe drinki,
– a widziales w Havanie Buena Vista Social Club?
– buena co? Nie stary , nic nie pamietam bo naje^^^ny bylem.
Mlode pokolenie stracone juz na starcie , ilosc pompowanej do lba sieki tak wielka ze przelewa sie uszami, znajdz nastolatka na poziomie ktory wie cos na temat literatury czy sztuki, wiedza za to ze sol do kapieli mozna wciagac albo syrop na kaszel wypic i bedzie fajowo. Ciemno widze przyszlosc na tej planecie
wpisz w google: idiokracja cda
i rozkoszują się komedią 90min, polecam
Ten film to nie komedia tylko proroctwo
Dokładnie Jest więcej takich filmów…
https://www.youtube.com/watch?v=OHH0OwO3LQQ
Ja bym taki negatywny nie był. Myślę że suma sumarum idzie ku lepszemu. Jestem tego pewny.