Odpowiedzialność

Słowo „odpowiedzialność” jest bardzo pozytywne, szanowane. Człowiek odpowiedzialny to ten, który dba o interesy swojej firmy, kto troszczy się o rodzinę w zdrowiu i chorobie, rozważny i poważny – ideał.

Fałszywy ideał

To jest poważane, stawiane na piedestał. Ale jak przyjrzeć się temu bliżej, okazuje się że tak podziwiana odpowiedzialność, dotyczy tylko i wyłącznie spraw zewnętrznych.

­
Odpowiedzialny w firmie – brzmi świetnie. Poważny pracownik, uczciwy, siedzący do późna w nocy nad robotą, byle zadowolić wiecznie narzekającego na koszty prywaciarza.

­
Odpowiedzialny za dzieci i żonę, rodzinę – brzmi cudownie, Panie mają łzy w oczach, bo marzą o takich mężczyznach, inna sprawa że jak ich już spotkają, to nuda i brak emocji wynikający z uporządkowanego życia, popycha je do szokujących zachowań, np. zdrady, za którą zawsze winny jest Miś.

Dziwny jakiś, nienormalny

A jak brzmi – odpowiedzialny za siebie? Za swoje wewnętrzne dziecko, podświadomość? Co najmniej dziwnie. Nienormalny jakiś? Zapytają porządni, bogobojni, stateczni, trochę zdenerwowani obywatele.

­

A przecież człowiek to nie jedna całość, a co najmniej dwie części zupełnie inaczej działające i mające inne cele – mamy w sobie podświadomość, żywy system o inteligencji trzylatka. Dlatego nazywa się go wewnętrznym dzieckiem – chociaż u wielu jest to rozwydrzony bachor.

­
Nie wierzysz? No to poanalizujmy trochę Twoje życie.

Jeden chce, drugi nie chce

Wiesz że palenie szkodzi, ale coś w Tobie chce palić. Mamy rozdwojenie? Oczywiście. Jedna część nie chce, bo wie że to nas zabije, druga tego pragnie, domagając się papieroska za pomocą przykrych emocji braku, smutku, zdenerwowania, utraty czegoś ważnego. Ta druga to oczywiście wewnętrzne dziecko, które można do czegoś przyzwyczaić – wtedy powstaje przyzwyczajenie, wzorzec, nałóg.

­
Chcesz schudnąć, bo wiesz że to nie tylko zdrowie, ale i ładniejszy wygląd, kondycja… ale coś w Tobie nie umie zrezygnować z czekolady, ciastek, lodów. Walczysz z tym pragnieniem, ale prawie zawsze przegrywasz, ponieważ emocja jest zawsze silniejsza od woli.

­
Idziesz w nocy do lasu który świetnie znasz, i czujesz coraz większy lęk. Szanse na to że diabeł Cię pożre, są zerowe – a jednak się boisz. Wiesz że nie ma czego, ale strach jednak jest. Ktoś wie że nie ma się czego bać, drugi ktoś reaguje instynktownie lękiem. W efekcie wracasz do domu – „ten drugi” wygrał, postawił na swoim.

­

Nie ma co ciągnąć tych przykładów, inteligentny od razu zrozumie o co chodzi. Dla ciekawszych polecam do lektury dwie moje książki „Stosunkowo dobry” gdzie tłumaczę bardzo dokładnie jak działa podświadomość, oraz „Kobietopedię”, czyli o tym jak natura ukształtowała kobietę, jest też całkiem sporo o podświadomości.

Wewnętrzne dziecię

Tak więc masz wewnętrzne dziecko – nazywa się je dzieckiem dlatego, ponieważ jak już wspominałem, jest to intelekt trzylatka który nigdy nie dorośnie. Ty się zestarzejesz, a podświadomość nadal będzie miała identyczne możliwości intelektualne. Odpowiadasz za jego wychowanie, wzorce, zachowania. Czy jesteś odpowiedzialny wobec własnego dziecka, które z Tobą przyszło na świat i z Tobą umrze, chroniąc Cię w każdej chwili życia? Jak się o nie troszczysz? Co dla niego robisz?

­
Niewiele, prawda?

­
Nauczono nas tak głęboko wejść w świat zewnętrzny, by zatracić z oczu coś znacznie ważniejszego. A przecież to podświadomość odpowiada za Twoje uczucie szczęścia, satysfakcji, przyjemności, pamięć, zdrowie.

­

Nic za darmo, wszystko ma swoją cenę

Nauczono nas, że przyjemność dają określone działania. Kobieta, seks, zabawa, fajny film, alkohol, narkotyki, bójki, mięśnie… ale to tylko wyzwalacze reakcji hormonalnej, nic więcej. Pojawia się przyjemność – wahadło wychyla się w prawo. Po chwili wahadło wraca w lewo, a Ty cierpisz.
Nie wierzysz?

­

Alkohol daje wyluzowanie, pewność siebie, euforię… a za piętnaście minut ekstazy płacisz całym dniem zdychania, wymiotami i biegunką. Nie ma co, świetny interes. Jako dokładkę do tego genialnego biznesu, możesz dostać uzależnienie, czyli bez wódeczki trzęsie Cię (na początku tylko psychicznie), i tylko z nią możesz jako tako funkcjonować.

­
– Papieroski dają chwilowe poczucie luzu, a w zamian za nie oddajesz kupę pieniędzy, zdrowie, estetykę (żółte zęby, smród, zniszczona cera twarzy, charczący oddech i nieprzyjemny głos), spokój ducha – bo jak nie palisz godzinę, trzęsie Cię. Papieros nie daje luzu, tylko zmniejsza niepokój wywołany brakiem. O ile wódka coś jeszcze daje, ochłapy wprawdzie ale jednak – to papieros nie daje kompletnie nic. To jeden z najdziwniejszych, najbardziej destrukcyjnych nałogów. Zmiany są tak powolne, że właściwie się ich nie postrzega.

­

Narkotyki podobnie jak alkohol. Do góry hop! A potem na dół siup!

­

Kobiety i zakochanie. Wszystko fajnie, ale gdy Cię zostawi? Rzuci dla najlepszego przyjaciela? Zapłodni ją sąsiad a Ty musisz płacić na nie swoje dziecko osiemnaście lat i nie masz na swoje własne? A jak umrze? Zachoruje ciężko? I nawet gdy to się nie stanie, musisz żyć ze świadomością że w KAŻDEJ CHWILI może. Łaknąc przyjemności którą daje związek, kobieta i potomstwo, podpisujesz umowę na mocy której MUSISZ później cierpieć. Jedni mniej, drudzy więcej, ale wszyscy dostaną po dupie. Może dlatego tak nienawidzi się (zazdrości) singlom, wmawia im jak bardzo są i będą nieszczęśliwi. A co, niech oni też trochę pocierpią jak my.

­
Kształtowanie ciała, kulturystyka – super! Ale trzeba pilnować diety, treningów, wielu rzeczy sobie odmawiać. A i tak starość, kontuzja bądź choroba zabiorą nam piękne ciało. Im bardziej się do niego przywiązaliśmy, tym większą rozpacz odczujemy tracąc je. Kilka, kilkanaście lat dumnego prężenia się na plaży… i kilkadziesiąt obserwowania w lustrze jak bezwzględny czas, wsysa wszystko co takim trudem osiągnęliśmy.

Za przyjemność płacisz bólem

Wszystko co daje Ci przyjemność – musi dać CO NAJMNIEJ (w najlepszym przypadku) tyle samo bólu. Nie da się tego uniknąć. Jedynym wyjątkiem jest odpowiedzialność wobec siebie, nazywana przez zazdrosnych, sfrustrowanych ludzi narcyzmem, egoizmem, nawet podłością. Oni chcą byś zajmował się ich życiem i ich problemami, a nie swoimi własnymi. Pielęgnowane wewnętrzne dziecko odwdzięcza się radością, spokojem, siłą i wieloma innymi cudami. Tu już nie działa zasada wahadła – wszystko jest bez konsekwencji i ile chcesz, w nocy i za dnia.

­
Dlatego wszyscy znani mistrzowie duchowi, nauczyciele, mesjasze i zbawiciele mówili zawsze to samo – skarb jest w Tobie. Ten skarb to oczywiście podświadomość.

Pedicure podświadomości

A jak o nią dbać? Przede wszystkim warto zajmować swój umysł pięknem, doskonałością i prawością, a nie szpetotą, ohydą i podłością. Nie pozwalać sobie na niedobre, osądzające, brzydkie myśli, a koncentrować uwagę tylko na tych serdecznych, pięknych. Unikać horrorów, tragedii, dramatów, filmów o źle, programów gdzie eksponuje się ciemną stronę życia. To nie oznacza że masz to wyprzeć, udawać że nie ma kurestwa na ziemi, tej ziemi – ale gdy nie musisz, nie poświęcaj łajdactwu ani miligrama swojej uwagi.

­­
Wszystko co powtarzamy, na czym koncentrujemy uwagę, zmienia się w nawyk, wzorzec – który staje się tak silny, że bezwiednie, odruchowo rządzi naszym życiem. Najpierw powtarzamy nawyk palenia, mimo że nam nie smakuje, a później staje się on tak potężny, że musimy mu podporządkować swoje życie, pieniądze, nerwy i zdrowie. Każda Twoja minuta uwagi, wzmacnia wzorzec i trzeba będzie się z nim później siłować. Zapytaj się siebie, czy warto? Oglądane horrorów skutkuje później lękami, sensacyjnych o psycholach, programów publicystycznych o nędzy i niesprawiedliwości zdenerwowaniem, frustracją, oburzeniem – czyli niszczącym zdrowie stresem. Czy to że staniesz się chory z nerwów, pomoże komukolwiek? Uczyni świat lepszym? Na pewno nie. Zasilisz armię frustratów, trujących swoim negatywizmem wszystko dookoła, czyli dołożysz swoją cegiełkę do nieszczęścia ludzkości.

Dieta umysłu

Właśnie dlatego trzeba uważać na to, co się wpuszcza do swojego umysłu, oraz na czym koncentruje się swoją uwagę. Załóżmy że ktoś widzi brzydką dziewczynę – pojawia się ODRUCHOWA myśl: „ale bazyl!”. Warto wtedy się z miłością, delikatnie skarcić, wytłumaczyć że ta Pani ma inną urodę od tej, która nam się podoba, oraz warto ją szanować. Gdyby była ładna, byśmy ją komplementowali, podziwiali – co jest okropnym zachowaniem. Płaszczenie się bądź nienawiść do „opakowania”, jest głupotą, objawem niedojrzałości.

­
Gdy onanizujemy się przed filmem porno, nie obrażamy od „dziwek” i „kurewek” Pań tam występujących (w myślach), tylko okazujemy szacunek a po wszystkim dziękujemy, że dzięki nim przeżyliśmy miłe chwile. Jeśli czujesz pogardę do kogoś, to przecież ona jest w Tobie, nie mam jej przy tej Pani… a z czasem wzmacnia się tak bardzo, że zaczyna się uruchamiać coraz częściej i mocniej. No i masz problemy, bo to jest odruchowe i nie będziesz mieć nad tym kontroli – będziesz z czasem gardził wszystkim i wszystkimi, a Twoje życie stanie się… bardzo nieprzyjemne. Po prostu będziesz żył w swoim wewnętrznym piekle, chociaż „na zewnątrz” może być wspaniale. Jak mówił Jezus, każda myśl będzie ujawniona. To prawda – ale nie myśl jako myśl, tylko myśl jako jakiś destrukcyjny nawyk, wzorzec działania. W końcu człowiek to suma milionów odruchów emocjonalnych na każdą rzecz, osobę czy myśl jaką postrzegamy.

Wyhodować raka

Wielu ludzi żyje nienawidząc i pogardzając, bardzo cierpią a jednocześnie są absolutnie toksyczni – sami wyhodowali sobie nieszczęście, koncentrując uwagę na nienawiści, nie hamując swoich brzydkich, niegodnych myśli. Źle wychowali swoją podświadomość, zrobili z niej diabła, demona – i to nie tego bajkowego czy z opowiadań podnieconych księży, ale prawdziwego jak jasna cholera.

­
Jak mówią nauki duchowe, umierając trzeba zmierzyć się z każdym wzorcem który w sobie wzmacnialiśmy. Nie wiem czy jest to prawda, ale wierzę że jest to bardzo możliwe. Ludzie pogodni, niechętni do osądzania i nienawiści nie dość że mają łatwiejsze życie, to prawdopodobnie i po nim będą mieli dużo przyjemniej.

Uczmy swoje dziecię przyjemności

Warto wychowywać swoje wewnętrzne dziecko, uczyć je wybaczenia, szacunku do samego siebie, elegancji. Dopiero jak je porządnie wychowasz, co objawi się miłym życiem i przyjemnymi odruchowymi reakcjami emocjonalnymi, bierz się za żonę, dzieciaki, sadzenie drzewa i budowę domu – jeśli to jest Twoim sensem istnienia, bo może się okazać że wcale nie jest. Najpierw rzeczy najważniejsze, kluczowe – potem mniej ważne. Bo jeśli nie wychowasz swojego wewnętrznego dziecka, to jak wychowasz dziecko prawdziwe? Dziecko poprzez wyczuloną obserwację „kopiuje” wszystkie Twoje wzorce emocjonalne, żeby zbudować swoją osobowość, więc co mu dasz? Pogardę, złość, przykre stany emocjonalne, frustrację, agresję? Zrobisz kolejnego, nieszczęśliwego potworka, a on zrobi następnego. I tak przez ponoć siedem pokoleń idą te nieszczęścia z ojca na syna – bo każdy z nich zamiast stać się odpowiedzialnym za siebie, próbował być odpowiedzialnym za innych. Niestety, nie samym chlebem człowiek żyje. Odpowiedzialność to coś znacznie głębszego niż zapewnienie ciepła, jedzenia i ubrania.

 

http://newsy.braciasamcy.pl/   nowy portal dla nas.

www.braciasamcy.pl  zapraszam na moje forum. Paniom wstęp wzbroniony!

——————–

Setki moich felietonów KLIK

Zapraszam do kupna moich e książek „Kobietopedia” KLIK, Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” w E wersji, KLIK.  Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@onet.pl

25 thoughts on “Odpowiedzialność

  1. Marku a ja bede tym zlym i napisze nieco inaczej. W swoich felietonach i tekstach pouczasz innych jak to z kobietami postepowac jaki Ty jestes samiec alfa i co tylko. Powiedz mi tylko dlaczego na zdjeciu promujacej couching ubrales sie(nie obraz sie prosze) jak wieśniak? Kto laczy niedopasowana marynarke ze slabym t_shirtem?
    Skad mam wiedziec ze typ ktory nie potrafi sie dobrze ubrac nie jest zwyklym manipulantem i naciagaczem na wlasny produkt?
    Jest z pewnoscia duzo prawdy w tym wszystkim co piszesz ale jest tez duuuuzo Twoich wyimaginowanych twierdzen bo niestety nie wwsystko opiera sie na schematach.
    Wszystkim czytelnikom zycze wlasnego rozumu w kazdej zyciowej sprawie bo wiekszosc tutaj jak widze przytakuje i slepo lyka wszystko co im sie na tacy poda. Uwierzcie mi ze zycie z kobietami nie jest takie zle i da sie znalezc kobiete ktora po prostu trzeba kochac i to wystarczy.

    1. Wystarczy żeby kobiete kochać? Idź się pierdyknij w głowę. Może ci mózg na święta spadnie i przestaniesz siać ogólniki przez ignorancje i niewiedze

  2. odpowiedzialność- miłość-wolność- wybór-świadomość- twórczość…akceptacja, śmierć, życie…

    od tej pory jesteś absolutnym / ą twórcą swojego życia ( Magik ” Jesteś Bogiem , wyobraź to sobie ” )

    Czujesz ten ból ?

    od tej pory przestajesz Być Ofiarą

    – nie ma że ; toksyczni rodzice

    -nie ma że ; „zupa była za słona” , niedobra żona ( a kochanka roszczeniowa )

    -nie ma że ; dzieci nieudane i leniwe ,
    a pies ? miał być ( gwarancja hodowcy ) rasowym przyjacielem lecz okazał się być wrednym burkiem

    nie ma że ; pracodawca kantuje, a rząd nie spełnia obietnic

    -nie ma że ; pada deszcz ( wczoraj zapowiadali słoneczne doenergetyzowanie,oszuści ) :)

    -nie ma że boli !

    to tak w ogólnym skrócie jednostronne oblicze tematu,bo i sam felieton jest ledwo co muśnięciem odpowiedzialności i konsekwencjach braku,

    Jesteś Bogiem ? wyobrażasz to sobie ?

    ps. wymowna fotografia, wzruszyłam się ( mama moja wspomina,że byłam pięknym zdrowym dzieckiem, nieobliczalnym ciekawskim potworkiem, zdolnym leniwym i trudnym, odprawiałam w ogrodzie ceremonie pogrzebowe dla ptaków , uwielbiałam kiszoną kapustę i na wpół dojrzały agrest, zaliczyłam z kuzynami wszystkie drzewa w ogrodzie oraz strzelanie z procy w niedobrą sąsiadkę, przeprowadzałam tajemnicze rozmowy z istotami mieszkajacymi w morzu, pierwszym sportretowanym idolem był Korczak, jeszcze nie umiałam czytać ale mogłam już rysować.

    ” Stefan ” potwierdza,że jestem trudna , podtrzymuje,że kocha tą trudność we mnie , nie ma że boli .

    dla siebie samej jestem ( ostatnio) wewnętrznym hejterem , coraz trudniej przetwarzam treści z samczegoruna( obecność przy każdym arcie to już cholera nawyk), ba , zaczynam obwiniać siebie za coś co w ogóle mnie nie dotyczy :DD, masakra jakaś, brak dystansu powoduje ,że przyswajam nie swoje historie po czym mam bóle brzucha i jest mi po prostu niedobrze ( to nie obwinka lecz informacja ) Ale ,znajduję tu wiele inspiracji, bodźca nie tylko do zastanowień,do działania też co najwazniejsze.

    Ty Jesteś Bogiem . Wyobrażasz to sobie ?

    co czujesz na taką odpowiedzialność ?

    czujesz się przerażony a może uskrzydlony ?

    fajnie będzie tu wrócić z większym dystansem do siebie, do świata. czeka mnie mnóstwo pracy :), no i trzeba mi pozbyć się mentalnych bojówek – będzie trudno.

    https://www.youtube.com/watch?v=n5vmk7FBbiI

  3. „Wszystko co daje Ci przyjemność – musi dać CO NAJMNIEJ (w najlepszym przypadku) tyle samo bólu”
    Racja. Za wszystkie przyjemności w życiu trzeba płacić. Też nie tak dawno samemu to do mnie dotarło. Ludzie dążą do sprawienia sobie frajdy ale często nie zdają sobie sprawy z kosztów jakie ponoszą.
    Objadanie kosztuje utratą zdrowia i sprawności.
    Za relacje z kobietami płaci się później dołem do jakiego chcą doprowadzić faceta.
    Za zgromadzony majątek płaci się stresem, swoją pracą,czasem.
    A teraz media i koncerny wmawiają, że trzeba wszystko mieć, wszystko zdobyć.
    Nie tak dawno podano, że 25% Polaków ma problemy z psychiką. Najróżniejszego typu i nasilenia. Może spowodowane jest to naciskiem na posiadanie i bycie super hiper wyjątkowym, najlepszym. A zapomniano w naszej kulturze o byciu sobą i cieszeniu się tym co nie jest za pieniądze.

    1. Problemy z psychiką mają prawie wszyscy – cierpi każdy, ja też. No ale może kiedyś, jak będę bogaty to będę szczęśliwy… :)

  4. „Przywiązanie prowadzi do zazdrości. Cieniem chciwości jest ono. Pozbywać się wszystkiego ucz się, co boisz stracić się.” – Mistrz Yoda 😀

  5. Wydaje mi się, że absolutnie nie można uciec od płacenia za wszystko w życiu – czymkolwiek i kiedykolwiek, wszak płatności są też przesunięte w czasie (za picie, za małżeństwo etc.).

    Cała sztuka, niestety, polega na tym, by mieć siłę i móc owe płatności z wytrwałością i pokorą brać na klatę. Nie wszystkim to się udaje. Zauważ ilu mężczyzn koło pięćdziesiątki chodzi wkurwiona lub po prostu smutna? W tym wieku ma się już tego świadomość, że wszystko kosztuje i trza bulić. Dwudziestoletnie szczeniaki czują się (jak ja wtedy) absolutnie niezniszczalni, zero konsekwencji za cokolwiek.

    Szczęśliwi, którzy dostali od życia „odroczony termin płatności”.

    1. Owszem płaci się zawsze, ale chodzi o to żeby było to niczym kupowanie pysznych lodów przez zamożnego człowieka, a nie spłacanie lichwy przez 30 lat za zbyteczny wymysł.

    2. A mi się wydaje że nie zrozumiałeś tego co napisałem. Można mieć przyjemność i nie płacić za nią – ale trzeba skierować swe spojrzenie do środka, a nie na zewnątrz.

      Odroczony termin płatności jest przekleństwem – na stare lata dostajesz wycisk, a zdrowia nie ma, umysł zabetonowany, tragedia. Ja się cieszę że w młodości miałem taki horror, bo wiem jak to działa i jestem w miarę zdrowy, mam siłę do zmian.

      1. Nie, nie masz racji. Widziałem wielu 30-latków, którzy byli tak zarżnięci konsekwencjami swych wyborów, że mimo młodego wieku byli już niemal psychicznymi (a teraz, po 15 latach i fizycznymi) starcami, bo przyszło im płacić „od razu”. Zrypane małżeństwa, potem wóda, niespełnione (niespełnialne) marzenia. Sorry, ale bzdurą jest też obiegowa opinia, że „co cię nie zabije, to cię wzmocni” – ok, jeśli jesteś na tyle silny, by to przetrzymać. Bo to, co cię o mało nie zabiło, spustoszyło cię jednak doszczętnie. Nic za darmo – właśnie… Więc można to dwojako interpretować.

        A nie uważasz, że ci, co za młodu płacili wysoką cenę, są już „spłukani?” Bo ja ich widzę, na zewnątrz gieroje a w środku, jak pogrzebiesz głębiej, masakra…

        1. Chyba nie zrozumiałeś co ja piszę. Piszesz że trzeba mieć wytrwałość i pokorę by cierpieć za swoje wybory, a ja w tekście podaję inny sposób na przyjemność, która nie ma skutków ubocznych.

          Nie, nie uważam. Ja za młodu byłem totalnym wrakiem, a kilkanaście lat później promienieję, wiele mi się udaje a życie zaczyna dawać coraz więcej przyjemności. Jeśli cierpieć, to za młodu – bo ma się siłę na zmiany. A Ty doradzasz że szczęśliwi bo później będą cierpieć – dlatego piszę Ci kolejny raz. Człowiek który zaczyna cierpieć po 50 tce, nie ma ani bystrości umysłu, ani wiedzy, więc cierpi już do marnego końca.

          Młodzi mają siłę by się zmienić. W 40 tkę wejdę odmieniony całkowicie.

          1. A skąd wiesz jak czują ludzie po 50-tce? Myślisz, że Ty nie będziesz cierpiał za czasem, który już nie wróci, najlepszym czasem mężczyzny, gdy był młody i świat stał otworem, w każdym tego słowa znaczeniu? Bedziesz cierpiał, jak wszyscy. To atawizm, biologiczna determinacja, o której piszesz, siła, która się powoli kończy i nie tylko ta fizyczna, młodsi, silniejsi, przystojniejsi goście wysuną się do przodu. To normalne, jak w stadzie pieprzonych pawianów. Źle zinterpretowałeś moje słowa, nie doradzam, że szczęśliwi, którzy płacą/cierpią póżniej ale stwierdzam, że tak jest lepiej, kto za młodu jest wrakiem? Jako dwudziestolatki byliśmy bogami, nie znam odwrotnych przypadków. To sprzeczne z naturą.

            Zgadzam się z wieloma Twoimi spostrzeżeniami i obserwacjami, choć bardzo często wyważasz otwarte drzwi i przedstawiasz prawdy objawione, olśniewające małolatów (i nie tylko niestety), mających koszmarne, jak się czyta forum wręcz groteskowe jazdy i problemy z laskami (Chryste, skąd Wy je wytrzaskujecie?). Ale zrozum, że Ty proponujesz recepty dobre dla pustelników, eremitów jakim sam jesteś – nie obraź się ale Ty przecież nie masz nic i niczego, jak piszesz i nie jest to absolutnie żaden zarzut, jesteś wolnym człowiekiem, Twój wybór i być może udało Ci się. Dlatego w czterdziestkę wejdziesz odmieniony całkowicie, bo oprócz dolegliwości zdrowotnych, o których wspominałeś kiedyś NIC Cię nie sciąga w dół. No „responsobility”.
            Ale olbrzymia większość ludzi, którzy to czytają, właśnie – stety czy niestety – ma, kobietę (żonę, kochankę, dziewczynę, z definicji porąbane, w czym masz absolutną rację) ale ma, bo chce (seks i to przede wszystkim), a każda baba wykończy, vzy to po 2 czy 22 latach, większość ma rodziny, dzieci, jakieś kredyty, obciążenia, cholerstwo, od którego nie da się uciec tam, gdzie Ty jesteś. Rozumiesz? I to oni ZAWSZE będą płacić za swoje wybory i wiedza, jak to wszystko działa, matrix etc. guzik im da bo z tego nie wyjdą. Jeszcze gorzej bo są matrixa świadomi. Chyba, że pójdą drogą Dżizasa, który radził, by pierdolnąć tym wszystkim, sprzedać, kasę dać Owsiakowi i spierdzielić z plecakiem do Boliwii czy innej Amazonii for ever. Tylko, że to tak nie działa Marek. Dajesz plaster, dobre i to ale rany nie zagoisz. Każdy mężczyzna po 40-tce jest po przejściach, z bagażem bo żyje w stadzie. I stado nigdy nie zostawi w spokoju.

            A że sobie można dać przyjemność gratisowo? Oczywiście, że tak. Ale to potrafią tylko jednostki i tylko przez chwilę. Wiem, co masz na myśli. Większość i tak woli zapierdalać by móc spłacać kredyty na chawiry, te jebane auta” i pucować je w soboty na glanc. To im daje szczęście, naprawdę. Oni w tym się spełniają. Popatrz na kraj, to są miliony ludzi, wszystko show i lansera. Niewolnictwo bez granic, tożsame z „odpowiedzialnością”.

            Trochę mojej krytyki w tej rzece miodu tu płynącej nie sprawi Ci mam nadzieję przykrości.

            Pozdrawiam.

          2. A skąd wiesz że ja akurat będę cierpiał? Tego nie wiesz, nie możesz wiedzieć tak samo jak ja nie wiem. Może skończę jak wrak, a może doświadczę wielkiej błogości ku której dążę Jako dwudziestolatek byłem psychicznym wrakiem – pełnym lęków, kompleksów, zahamowań. Teraz mam mniej siły „biologicznej” jak ją nazywasz, ale jestem znacznie spokojniejszy i pogodniejszy. W życiu bym się na to nie wymienił. Im jestem starszy, tym więcej radosnych rzeczy odkrywam, żyję pełniej – kosztem starzenia się, którego w sumie jeszcze nie dostrzegam.

            Skąd myśl że nic nie mam? Oczywiście że mam. Mam wszystko co mają normalni ludzie łącznie z bardzo bliskimi osobami, z wyjątkiem żony i dzieci – bo nie chcę wchodzić w coś takiego, znając tego koszty.

            Nie, nie obrażam się, masz wiele racji w tym co piszesz.

    1. W biblii piszą o 7 pokoleniach, to musi coś znaczyć. Być może wzorzec wtedy się jakoś zmniejsza, zostaje „przerobiony”, trudno mi powiedzieć. Jednocześnie człowiek innych rzeczy się „nałyka” po drodze :) Ale nie trzeba tyle czekać – jak człowiek wie jak to działa, można go zmieniać i zmniejszać jego siłę, aż się go człowiek pozbędzie.

      Każdy ma jakiś główny wzorzec do przerobienia, być może jest naszym celem życia tego dokonać. A może nie ma żadnego celu?