Czy dla cipki warto się oszukiwać?

Lubię się porządnie najeść, ale wtedy tyję. Siadają stawy, zdrowie, pogarsza mobilność i obniża humor, jestem samym sobą rozczarowany. Mam wtedy dwa wyjścia; mogę zacząć stosować dietę i bardziej ruchliwy tryb życia, co wiąże się z cierpieniem, bo chce się jeść i siedzieć, a nie biegać jak wszystko boli od nadwagi – albo nic nie zmieniać, zachować przyjemność związaną z siedzeniem i pochłanianiem pyszności.

Cóż począć z nieprzyjemnymi emocjami?

Co jednak począć z własną presją, poczuciem że jestem frajerem który niszczy własne ciało, czyli najcenniejszą rzecz jaką w ogóle mam? Muszę wymyślić wymówkę. Dlatego tworzę wersję o kiepskiej genetyce i źle działającej tarczycy, facetów dobrze wyglądających nazywam pedałami i sterydziarzami… no i mogę się spokojnie napychać. Poczucie że jestem frajerem znika, pojawia się ulga. Bo i co można zrobić ze złymi genami? Wyrzucić, jak to takie malutkie?

­Czyli mamy zysk, nieprzyjemne emocje znikają zabierając ze sobą zdrowy rozsądek. A ile nas ten zysk kosztuje? Utratę zdrowia, coraz większą nadwagę, złe samopoczucie, utratę mądrych znajomych, bo ciężko przyjaźnić się z kimś, kto w tak jawny sposób sam się okłamuje. Robi to ze sobą, zrobi i ze mną – doświadczenie już ma. Dopóki człowiek ma mądrych ludzi przy sobie, jest dobrze, nie zginie. Gdy otoczy się głupcami, już po nim.

Cena słodkości

Miałem okazję obserwować pewną złośliwą staruszkę z 50 kg nadwagą. W nocy jęczy z bólu, ponieważ wszystko boli, nie jest już w stanie chodzić. Wszystko boli, szczypie, piecze, jest na łasce innych ludzi, których nienawidzi. Słodzi dosłownie wszystko, ponieważ kocha cukier, a jeszcze bardziej kocha go grzyb candida, który od niego rozrasta się w jelitach i potrafi wpływać na nasz nastrój, zmuszając nas w ten sposób do dostarczania mu cukru.

­
Gdy córka powiedziała tej Pani że powinna ograniczyć cukier, starsza Pani wsypując kolejną łyżkę cukru do zsiadłego mleka, obraziła się – ponieważ ona w ogóle nie używa cukru!

Mechanizm wypierania w akcji

Mistrzostwo świata – słodzić i przysięgać że się nie używa cukru. I myli się ktoś, kto sądzi że tej Pani można to wytłumaczyć. Nie da się – lekarz który to mówi staje się bęcwałem, rodzina wrogiem i głupkami. Gdy ktoś się zaprze i będzie tłumaczyć dalej, doświadczy dzikiego ataku agresji, możliwe że z opluciem czy rzuceniem czymś i wyzwiskami. Podkreślam że jest to inteligentna, trzeźwo i jasno myśląca kobieta. Tylko gdy chodzi o sprawy gdzie sama się oszukała, uruchamia się szaleństwo.

­
A sprawa jest bardzo prosta. Kochała uczucie przyjemności, wiążące się z jedzeniem ciast, cukierków i tłustego. Gdy siadło jej zdrowie, miała szansę zmieniając dietę, zmienić swoje życie i oszczędzić sobie nieludzkiego bólu przez lata, szpitali, kalectwa i wielu wstydliwych, upokarzających rzeczy. Nie potrafiła jednak zrezygnować z łakoci, więc by nie czuć się głupią (ma się za geniusza w każdej dziedzinie życia) wybrała oszustwo. I teraz za nie płaci okropną cenę. Coś za coś.

Gasić pożar benzyną

Czasami ciężko mi uwierzyć, jak ludzie do perfekcji doprowadzili okłamywanie siebie. Jest to forma obrony przed bardzo nieprzyjemnymi uczuciami – działająca, ale niezwykle kosztowna. To tak jakby gasić pożar benzyną, albo leczyć zapalenie ropne w zębie heroiną. Przestanie boleć, ale tylko na chwilę – pozostawi po sobie jeszcze gorsze zapalenie do leczenia, oraz uzależnienie od narkotyku.

­
Negatywne emocje, poczucie bycia przegrańcem – są dla nas często błogosławione. Ich presja potrafi być tak silna, że podejmujemy próbę zerwania z zachowaniami, które nam szkodzą. Jest to nałóg palenia, objadania się śmieciowym jedzeniem, alkoholizm, narkomania, uzależnienie od kawy, słodyczy, braku ruchu… ostatnio czytałem artykuł o facecie, który podobno wygrał z cukrzycą. Opisywał jak codziennie przed snem wypijał litr coli (a to szklanka cukru!), ważył już prawie 130kg i zaczęły się problemy ze zdrowiem – wyszła cukrzyca. Wtedy tak się przeraził, że chciał umrzeć – oczywiście nie umarł, tylko zaczał ćwiczyć, stosować dietę. W efekcie z tłustego misia stał się świetnie wyglądającym gościem. Dla brzuchatych żarłoków i regionalnych mistrzów w oszukiwaniu samych siebie – pedałem, sterydziarzem i lewakiem.

Cierpienie czasami nas ratuje

Gdyby nie ten paniczny strach przed szpitalem i igłami, byłby uzależnionym od insuliny wrakiem, a świetnie wygląda i z artykułu wynika, że stał się guru od walki z cukrzycą. Moja historia z paleniem jest identyczna – zwierzęcy strach przed szpitalem, zadziałał lepiej niż wszystkie super metody świata razem wzięte.

­
Rzucanie nałogów jest tak straszne, gdyż utożsamiliśmy z nimi poczucie przyjemności. Bez niej życie wydaje się nie mieć sensu. Ale gdy przetrzymamy jakiś czas, poczucie przyjemności wraca, a my jesteśmy WOLNI. Kto bardzo nie chce tracić tego fałszywego, iluzorycznego poczucia przyjemności, okłamuje się. Znika strach, presja – można zapalić, podjeść… oczywiście do czasu. Teraz nie palę dziesięć lat, zupełnie nie myślę o papierosach, nie istnieją dla mnie. Ale doskonale pamiętam, jak mnie skręcało bez nich, jak byłem w depresji i czułem że życie bez fajka jest bez sensu. Odczekałem swoje, i te wszystkie przykre uczucia zniknęły, a przyjemność którą miałem z palenia, przerzuciła się na jedzenie, ćwiczenia itd. Warto było trochę pocierpieć, by oszczędzić zdrowie, pieniądze, czas i przede wszystkim poczucie wolności, tego że papieros nie rządzi moim życiem i samopoczuciem.

Pistolet przy łbie i podpisuj papiery

Swego czasu byłem w relacji z pewną Panią, która otwarcie mi się przyznała, że jej były po rozstaniu miał przystawioną broń do głowy i podpisywał pewne dokumenty. Po czymś takim powinienem natychmiast się ewakuować, ale tego nie zrobiłem. Podobnie jak tyjąc po ciastkach czy kaszląc od papierosów, nie rzucałem nałogu; dlaczego? Ponieważ bałem się utraty przyjemności cielesnych. Seks był raczej kiepskiej jakości, ale był kiedy chciałem – oczywiście do czasu. Później musiałem coraz więcej dawać przysług, a z czasem i pieniędzy – seks i jego brak był nagrodą i karą za moje działania wobec niej. Wytresowała mnie idealnie – ponieważ jej na to pozwoliłem. Bałem się doświadczać tego krótkiego czasu cierpienia, by później cieszyć się wolnością. Tłumaczyłem sobie że tamten sterroryzowany facet był zły i niedobry, a ja jestem wybrańcem któremu się zwierza ze swych tajemnic – z czego czułem się dumny. Myślałem że jestem taki wyjątkowy, niezwykle mądry, że zostałem wreszcie doceniony. Tak naprawdę byłem kolejnym frajerem, który wyżej niż swą godność postawił przyjemność płynącą z cipki. Gdyby ona była jeszcze ciasna i pachnąca świeżością… ale nie była. No ale na bezrybiu i rak ryba – tak wtedy widziałem te sprawy.

­
O ile w przypadku słodyczy i papierosów zawsze byłem ze sobą szczery, nienawidziłem tego jak mnie te „przyjemności” niewolą, to w tej sprawie się oszukiwałem. Miałem świadomość że to robię, ale rezygnacja z seksu wydawała mi się bólem nie do wytrzymania. Na szczęście gdy już byłem bez pieniędzy i możliwości świadczenia przysług, wykopała mnie ze swojego życia i łóżka. Po jakimś czasie bólu, rozkoszowałem się swoją wolnością od tego wszystkiego, co oddawałem za seks. Skończyła się presja, płacz, wzbudzanie poczucia winy że ona cierpi, a skoro z nią sypiam powinienem ją uszczęśliwić. Słyszałem o mężczyznach jedzących szklanki, niektórzy podobno lewitowali, ale nie słyszałem o żadnym który uszczęśliwiłby kobietę.

Czy znasz cenę jaką płacisz za ściemnianie sobie?

Dlatego warto wiedzieć, że oszukiwanie siebie przynosi potworne straty. I trzeba sobie dokładnie wyobrazić, czy chcesz taką cenę płacić całe życie. W życiu nie ma nic za darmo – albo trochę pocierpisz teraz, albo później całe życie. Nie przyjdzie żaden Bóg by Ci dać milion dolarów i uratować od depresji – dał Ci rozum i wyobraźnię, oraz mnie bym Ci o tym napisał, a wybrać musisz sam. Dlatego zawsze zadawaj sobie pytania, analizuj i wyobrażaj sobie dalekosiężne skutki swoich działań. Jeśli tego nie zrobisz, przegrasz życie. Nie Ty pierwszy i ostatni.

 

www.braciasamcy.pl  zapraszam na moje forum. Paniom wstęp wzbroniony!

——————–

Setki moich felietonów KLIK

Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” w E wersji, KLIK.  Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@onet.pl

22 thoughts on “Czy dla cipki warto się oszukiwać?

  1. A ja nie ekscytowalbym sie Markowymi obrazkami. Przenikaja co prawda skorupe, ale sa zbyt monotonne by cos zmienic. Jak dla mnie, to potrzeba wiecej krytyki. Pal licho prawdziwej czy nie. W koncu cukrowanie raczej sprowadza na manowce. Najczesciej cukrujacego. Zabieram sie za czytanie „SD” i dam przyklad jak zrobic to uczciwie.

    1. Ryzykancie:) jeśli chodziło ci o obrazek (fotkę) „pani” z tego arta to pełna zgoda. Ta fotka rzeczywiście wali w łeb, bo w łeb nie może nie walić fotka zboczonego transa udającego samicę, lub fotka samicy, która ma w sobie tyle cynizmu i kurestwa mentalnego, że wygląda na zboczonego transa…

  2. Co do ekscentrycznych miliarderów to niebawem może przybyć kilku w związku z szansą na odnalezienie „złotego pociągu”. Historia „odkrycia” tego pociągu sięga polowy lat 90-tych. Już wtedy jeden poszukiwacz zawarł umowę z rządem RP umowę na 10% znaleźnego. Potem to tylko historia próby wyruchania tego gościa przez ministrów SLD + PSL z użyciem UOP i WSI.
    Nic nie znaleźli bo szukali w złym miejscu, ale dziś chodzi o teren Wałbrzycha.
    Co warto podkreślić w ministerstwach szacowano wówczas (połowa lat 90-tych) premię 10% na kilkadziesiąt miliardów nowych złotych.
    Dlaczego ?
    Otóż to chodzi nie tylko o ukryte złoto Wrocławia, i nie chodzi o jeden złoty pociąg. Tam ma być większość najcenniejszych skarbów zrabowanych przez III rzeszę, złoto Berlina, Prus Wschodnich, Bursztynowa Komnata, itd. Oprócz tego jakieś mityczne 3 wagony za którymi nkwd urządziło polowanie z nagonką po całej Europie.
    Ten rejon, kompleks Olbrzym, znajdował się w miejscu wolnym od nalotów Aliantów – brak zasięgu bombowców. To co odkryto do dziś to promile tego kompleksu, reszta do dziś jest ukryta. A na budowę tego kompleksu rzesza zużyła więcej betonu niż na wszystkie inne swoje wojenne inwestycje razem wzięte !
    Co warto dodać to że termin zgłoszenia się do starostwa z wnioskiem o 10% znaleźnego jest nieprzypadkowy. Od czerwca tego roku weszła w życie ustawa która potwierdza wynikające z Kodeksu Cywilnego prawo do znaleźnego.
    Ważne by odkrywcy nie wpadli w sidła ministerstwa kultury, bo tam dają za odkrycie dyplomy, albo premie do ok. 100.000 zł, przy czym największa dotychczasowa premia była znacznie mniejsza. RP III jest tak jak prl bardzo chciwa i przez tą chciwość tylko traci.

    A tu sporo o poszukiwaniach w górze Sobiesz:

    http://www.maciejmazur.cba.pl/piechowice/-_historia.html

    ps. sowieci potrafili tam wykopać 800m tunelu w poszukiwaniu wejścia a dziesiątki lat później kilka wizyt psiarni z UOP (ewidentnie w ramach nielegalnej „fuchy”) zakończyło się szwendaniem po okolicy, węszeniem, przeganianiem gapiów, z prezentowaniem legitymacji i „nieśmiertelnego” spierdalaj… kurwy najwyraźniej za dużo się naoglądały „Psów”….

    1. Jackowski miał „wizję” że Polskę w tym roku czeka największy, niewyobrażalny skandal, nieznany od czasów II Wojny Światowej. A może to chodzi nie o skandal tylko o sensację ?! I nieprzypadkowo mu się to skojarzyło z wojną ?

  3. No tak ale co w zamian tych przyjemności: cipek, słodyczy? Samouwielbienie, to tak nie działa. Medytacja? Czy inne chuje muje? Nic tak nie mobilizuje człowieka jak Potrzeba. To dopiero stan zagrożenia, poczucie strachu i lęk mobilizują do działania. Pozbycie się stresu, ulga po minięciu strachu jest bardzo przyjemna i daje przyjemne uczucie, które nie jest doświadczalne w innych bardziej codziennych,normalnych stanach. Zauważcie, że kobiety stosują takie metody, że same nakręcają się lękami i wyimaginowanymi lękami. Robią problemy tam gdzie ich nie ma. To je rajcuje. Jest w tym coś w masochizmu. One uwielbiają te stany, dla nich normalność i spokój jest nudny. A my faceci idziemy w kierunku odczuwania przyjemności, świętego spokoju i braku problemów.

    1. Cenny komentarz drogi Hedonist, dziekuje Ci za niego. Rzeczywiscie teraz patrzac z tej perspektywy dostrzegam nowe rzeczy. Czyzby wniosek byl taki ze ciemna strona natury kobiet jest
      1. Pasozytnictwo : facet to narzedzie do przekazywania krolowej statusu spolecznego, pieniedzy, korzysci materialnych itd.
      2. Manipulacja zywicielem : migrena minie po uzyskaniu celu.
      3. Manipulacja sama soba by poczuc ulge niczym biegacz po skonczonym treningu.

      Zmierzanie kobiet w kierunku ciemnej strony zmieszane troche z jasna strona, zeby bylo trudniej ja rozgryzc wystepuje wylacznie w relacji z mezczyzna, a w relacji matki i dziecka wykazuje zachowania jasnej strony tj. bycia dobroczynna, troskliwa, wyrozumiala, cierpliwa i czasem nawet bezwzglednie dajacej klapsa, ale jako pierwszej proszacej druga strone tj. dziecko o wybaczenie itd.

      Wobec powyzszego wyszlo mi ze
      Mezczyzna dazacy w okresie dlugoterminowym do umiarkowanej przyjemnosci, spokoju i braku problemow staje sie jak greckim stoikiem.

      Kobieta w dluzszym okresie staje sie dwulicowa manipulatorka uwielbiajaca chaos.

      ZONK

  4. Jeśli chodzi o wyzwalające cierpienie, to ostatnio wpadłem na pomysł, żeby zamiast miotać się w rozwijaniu siebie to maksymalnie jak najbardziej zejść na dno. Chodziłem nago po domu, sprzątnąłem tyle by móc więcej jeść, jadłem co mi się zachciało – czyli cukier i napchać się jak najwięcej. Piłem napój malinowy (ten do rozpuszczania w wodzie) z gwinta, jadłem makaron z ogromną ilością cukru, na granicy wymiotów, zjadłem co się dało, oglądałem pornole jakie chciałem(fajne są z pokornymi zakonnicami), fapałem za każdym razem jak już byłem w stanie fapać, leżałem tak by było jak najprzyjemniej przykryłem się ubraniami :D. I się niczym nie przejmowałem, tylko tym by było mi jak najprzyjemniej jak najmniejszym wysiłkiem.
    Po dwóch dniach bardzo bolał mnie kręgosłup (bo i tak mam z nim problemy), miałem mięśnie spięte jeszcze bardziej niż zwykle, głowa i w ogóle mnie bolało i było mi niedobrze. W końcu sprzątnąłem wszystko i zacząłem pracować nad sobą ponownie, ale jak na razie bez gnuśności, zobaczymy czy ten manewr mi pomoże.

    1. Co do Cipek to po sprawdzeniu na google maps okazuje się, że to przysiółek wsi Suche o nazwie Suche Cipki ! Tyle w temacie, myślę, że dalszy komentarz jest zbędny…

      Ups ! Stary kawał:

      – Czym się różni ręcznik od baby ?
      – W ręczniku samiec szuka suchego a w babie mokrego…

  5. Kolejny świetny tekst :) szkoda, że delektuję się nim już po szkodzie, ale przynajmniej nie popełnię w przyszłości tych samych błędów, co – jak widzę po znajomych – jest dosyć częste :) Pozdrawiam czytelników samczego

  6. Jeżeli więcej facetów zrozumienie i uświadomi sobie na czym to wszystko polega i jak naprawdę wygląda, to będzie coraz to więcej singli albo kobiety zaczną wymyślać nowy sposoby, aby uwieść takich facetów i doprowadzić małżeństwa i dzieci!

    P.s albo dalej będa siedzieć i mysleć że to za nimi trzeba latać:-)

    1. Póki co napisałem chyba 40 stron i pasuję, przerosło mnie to. Od lat pracuję tak, że piszę jeden, dwa dni – wklejam i odczuwam zadowolenie ze zrobionej roboty. A tu trzeba zasuwać miesiąc a zamiast satysfakcji coraz większa frustracja. No i dodatkowo strasznie bolą oczy i palce. Nie wiem co dalej z tą pier… książką.

      1. Bo narzucasz sobie za duże tempo. Klasycznie wygląda to tak, że pisarz, pokonując męki twórcze, pisze książkę minimum 1 rok.
        Albo pisarstwo albo taśmówka.

        1. „Stosunkowo dobry” napisałem chyba w mniej niż miesiąc – no ale nie miałem stron, były rozwalone, więc miałem motywację. Byłoby wspaniale jakby mi ktoś przyłożył broń do głowy i kazał pisać, albo ekscentryczny miliarder obiecał sonatę w gazie, pewnie bym się przyłożył. A tak motywacji brak.

      2. Rozumiem Twój ból, bo sam mam problemy z napisaniem czegoś dłuższego niż kilka stron w Wordzie… No ale dobrze, że mamy artykuły na samczymrunie. :)

  7. Marku, pięknie napisane :) Wziąć się za siebie to najlepsza inwestycja. Wyzwolić się z cierpienia, które i tak sobie sami najczęściej zadajemy. Oto dobry cel :)

Odpowiedz na „MarekAnuluj pisanie odpowiedzi