Mamy faceta, który ma refleksyjną naturę. Lubi się zastanawiać, planować, poznawać określone prawdy z wielu różnych źródeł. Doskonale rozumie że im więcej ma wiedzy w danym temacie, tym wnikliwsze i głębsze będzie wejrzenie w to, co jest dla niego ważne. Kto ma mniej wiedzy, przeważnie staje się pokarmem tego, kto ma jej więcej.
Dzieci + żona = szczęście?
Wszyscy jego rówieśnicy się żenią, robią dzieci… a on czyta o związkach, np. książki wyklętego Kotońskiego, Bussa, Straussa i innych ideologów burzących mury społecznych kłamstw, a także rozmawia z wrakami tych, których zniszczyła wiara w równanie będące podwaliną społeczeństwa, a więc dzieci + żona = szczęście. Z tej strefy mroku przechodzi w stronę oficjalnego dobra i światłości, a więc dowiaduje się też z innych źródeł, kojarzących rozmnażanie z najwyższym celem istnienia człowieka, aktem patriotyzmu, hołdem dla tradycji czy uczynkiem który najbardziej podoba się Bogu.
Wie że będzie żył maksymalnie kilkadziesiąt lat, więc chce dobrze przeżyć swoje życie i mądrze zainwestować wszystko to, co wypracuje. Nie chce opierać się na „dobrych radach” życiowych mędrków, ponieważ to nie oni a on poniesie odpowiedzialność za swoje błędy, i doświadczy triumfu gdy odniesie sukces.
Rezygnacja z życia wygląda fajnie tylko w filmach
Rozumie że tak ważne i ciążące na całym życiu decyzje, nie mogą być podejmowane pod wpływem zmiennych emocji. Warto poczekać, gdyż pośpiech i desperacja drastycznie zwiększają szansę błędu – dlatego im bardziej nerwowo i agresywnie jego dziewczyna namawia go do „nałożenia spodni”, czyli oświadczenia się i wyrzucenia gumek, tym większa w nim pewność, że może taki ciąg zdarzeń wcale nie gwarantuje szczęścia. I nie jest pewny, czy poświęcenie swojego szczęścia dla szczęścia dziewczyny, jest takim dobrym wyjściem. Może to wygląda wspaniale i romantycznie w filmach, gdzie leci piękna muzyka i je się smaczne chipsy, a po godzinie wychodzi do domu, ale nie w życiu.
W polskich, ubogich realiach małżonek jest jak saper, pomylić się może tylko raz. I nawet jeśli przeżyje, coś zawsze urwie; czasem ręce, czasem jaja.
Czy szczęście może zrodzić zło? NIE.
Ludzie nie znający się np. na mechanice, oddają samochód do warsztatu. Oczywista oczywistość. Jakby naprawiali sami, to by wszystko popsuli. Człowiek który się żeni, wie o psychice kobiety, o tym co ją napędza i motywuje tylko tyle, co opowiedzieli mu rodzice oraz bajki, filmy i seriale. Czyli same kłamstwa. Gdyby to była prawda, nie byłoby tylu rozwodów i nieszczęśliwych ludzi, którzy z dzieciństwa wynieśli przeważnie wewnętrzne konflikty, złość i poczucie winy.
Obraz kobiety wykreowany przez media, jest zupełnie inny niż ten prawdziwy. Kto tego nie rozumie, jest skazany na nieprzyjemne, pełne konfliktów życie. Gdy iluzja styka się z twardą rzeczywistością, pęka jak bańka mydlana. Oto cena pośpiechu i braku wiedzy, skakania na główkę do płytkiego basenu.
Nasz człowiek rozgląda się i widzi, że zgodnie ze statystykami ponad jedna trzecia małżeństw się rozwodzi. Jest też sporo tych, co by chcieli ale nie mogą – wspólne biznesy, dzieci, strach przed presją otoczenia, kredyty albo brak pieniędzy, bo rozwód jest drogą imprezą. Zaczyna więc podważać wszystko to, co mu wmawiano od dziecka, że tylko ślub i dzieci dają spełnienie, oraz sprawiają że Pan Bóg w chmurach się uśmiecha, jak nasze Panie przy łzawej telenoweli.
Wszędobylskie oszustwo
Widzi że informacje które mu dawano, nie mają pokrycia w rzeczywistości. Jest jak niemiec w czterdziestym piątym roku, stojący na gruzach swego domu, przypominający sobie jak z innymi w ekstazie krzyczał za swym fuhrerem, że tysiącletnia rzesza wygra wojnę. Uświadomił sobie że jak miliony innych ludzi, został bardzo sprytnie oszukany. Wpada w stan szoku, otępienia, które pozwala jemu czy jej znieść gwałty niosących wolność radzieckich, skośnookich żołnierzy, którym w czasie gwałtu brzęczą zegarki na rękach. Jesteśmy poddawani takiej masie kłamstw w każdej dziedzinie życia, że bycie oszukanym żadną hańbą nie jest.
Nasz człowiek w tym momencie odczuwa wewnętrzny chaos, kompletną dezorganizację swych celów i założeń życiowych. Wszystko na czym budował wizję świata, kobiet i siebie, zostało zrujnowane przez prawdę; kłamstwo upada, co jest przeżywanym w samotności bolesnym procesem – pragnąc ukojenia tego nieprzyjemnego uczucia, zaczyna rozmawiać o tym z bliskimi, z otoczeniem. Chce wiedzieć, czy inni też dostrzegli jak zostali oszukani. Dzieląc się swymi spostrzeżeniami, pragnie poczuć oparcie w grupie, odzyskać twardą podstawę dzięki której można żyć.
Mityczna szklanka wody…
A co robi otoczenie? Głównie straszy że zostanie sam jak palec, że nikt nie poda mu szklanki wody na starość, że dzieci są wielką radością, że trzeba szybko bo jak będzie za stary, to żadna go nie zechce, że dzieci to przetrwanie w genach…
Nasz strateg jest bardzo odważny, mądry i przenikliwy, ale zgubiła go nieznajomość ludzkiej natury. Jeszcze nie wie że argumenty które słyszy, nie są zaproszeniem do otwartej dyskusji, a ukazaniem swojej ścieżki życia jako jedynej i najlepszej. I jeśli ktoś tak mówi, to ma tylko jeden cel – przekonać w każdy możliwy sposób, a jeśli się nie da to wyśmiać, skojarzyć kogoś z innymi poglądami jako wariata, psychicznie chorego. To mechanizm obronny, dzięki któremu człowiek nie dozna poczucia życiowej porażki, że podjął złą decyzję. Zapytany musi zaatakować, nie ma innego wyjścia – instynktownie się ratuje przed zalewającą go falą uczucia życiowej porażki. W tej batalii o własne ego i samopoczucie, nie ma litości i nie bierze się jeńców; walka jest brutalna i krwawa.
Nie ma róży bez kolców
Mądry (ale póki co naiwny) odpowiada, że rodzice są często wyrzucani do domu starców przez dzieci, by przejąć ich majątki, a chwilowa radość z bobaska przesycona jest bezustannym lękiem o niego przez całe życie. Przecież wiele dzieci umrze przed rodzicami, zostanie bandytami, narkomanami czy pijakami, więc nie jest to wszystko tak różowe; całe poświęcenie rodziców pójdzie na marne. To oczywiście jakiś odsetek, ale ponieważ nikt nie wie w kogo uderzy zły los, bać się musi każdy. Mówi też, że nie rozumie co oznacza przetrwanie w genach? Przetrwa jakaś nasza cecha, ale przecież nie my, nie nasza świadomość, więc jakie to przetrwanie?
Wtedy uruchamiają się ostrzejsze tony, często agresja, oskarżenia. Pojawia się wzbudzanie poczucia winy że nie dba o naród, nie jest patriotą – że gdyby wszyscy tak myśleli, jego by nie było. Zawsze są też oskarżenia o egoizm, narcyzm a nawet ciężką chorobę psychiczną – no bo wszyscy powinni mieć żonę i dzieci. Są też psycholodzy amatorzy, prorokujący że nie chcesz mieć rodziny, ponieważ przeżyłeś traumę i boisz się odpowiedzialności. Ale czy lęk przed odpowiedzialnością jest czymś złym? Wychowanie dziecka to wielkie poświęcenie, inwestycja i ofiara z całego swojego życia – dlaczego nie można się tego bać? Lęk nas mobilizuje, ukazuje z czym tak naprawdę się mierzymy. Nie każdy jest do tego gotowy, a wielu te zadanie przerośnie.
Nawet chory psychicznie lepszy od bezdzietnego
A teraz spójrzmy na pracoholika. To bardzo podobny nałóg do narkomana czy pijaka, ale jest jedna różnica. Pracoholik ma pieniądze. Oboje uciekają przed przykrymi wspomnieniami, poczuciem nudy bądź nie zgadzają się z istniejącą rzeczywistością – jeden ucieka w nawalenie się, drugi zajmuje swoje myśli i uwagę pracą. Oboje rezygnują z życia, dokonują samobójstwa mentalnego. Ich ciało niby żyje, ale ich świadomość jest w zupełnie innych światach.
Pracoholik wydaje się być w porządku – nie zawsze, ale najczęściej tak. Da pieniądze i ucieka do pracy. Można mieć kochanka i chodzić po sklepach, narzekać na życie. Tymczasem zdrowy psychicznie człowiek, zdający sobie sprawę z odpowiedzialności którą rodzi założenie rodziny, nie krzywdzący nikogo, staje się często – zbyt często – osobistym wrogiem niejednego człowieka. Jeśli nie jesteś jak inne klony, musisz zostać starty z powierzchni ziemi. Możesz chlać, ćpać, byle były pieniądze – będziesz wtedy szanowany. Gdy z własnego wyboru nie chcesz mieć rodziny, jesteś ZŁEM WCIELONYM.
Walka o kiełbasę, tanie piwo i ego
Myślisz że ci wszyscy bluzgający, szydzący ludzie walczą o swoją religię, moralność, przetrwanie ludzkości na planecie ziemia? Żrący najtańszą kiełbasę, popijający chemicznym ścierwem nazywanym dla jaj piwem, jeżdżący fabią i marzący o passacie w dieslu walczą o ziemię, tę ziemię? Nie, oczywiście że nie. Walczą jedynie o poczucie, że nie zostali oszukani, orżnięci. Tylko o to chodzi i o nic więcej. Walczą o swój mały interesik, który jest dla nich całym ich światem. Im głośniej wrzeszczą o Twoim egoiźmie, tym mocniej interesuje ich własny kałdun – to wojownicy biedronkowych promocji. Warto to zrozumieć, nie gniewać się.
Dlatego ci którzy nie chcą mieć rodziny, albo zakładają że póki co jej nie chcą, np. dają sobie kilka, kilkanaście lat na zdobycie wykształcenia, majątku, powinni zrozumieć kilka spraw.
Zasady przeżycia we wrogim otoczeniu
1. Otoczenie nigdy nie wybaczy Ci mądrości i życia po swojemu, a nie tak jak inne klony. To nieważne co mówią i myślą, to jest silniejsze od nich – ta zadra że zrobiłeś po swojemu, będzie w nich tkwiła zawsze, a boleć będzie zawsze wtedy, gdy im się powinie noga, a na tej ścieżce częste są zwichnięcia, złamania a nawet amputacje. Będą wtedy myśleć że się śmiejesz i z nich drwisz, więc będą nienawidzieć.
Za wszelką cenę musisz mieć możliwość zmiany środowiska w którym żyjesz. Jeśli jesteś gdzieś na stałe, bez możliwości ucieczki, możesz się liczyć z pogardą i złością otoczenia. Najczęściej to obmawianie, docinki, żarciki, dokuczanie – ale może być znacznie gorzej. Np. jeden Pan powiedział o moim bezdzietnym znajomym, „po co to w ogóle żyje?”, a oburzona małżonka „moje dzieci będą robić na jego emeryturę? Niedoczekanie!”. Tymczasem dzieci tych państwa uciekły od rodziców, ich grubiaństwa, presji i nakazów. Złość i frustracja z powodu ucieczki dzieci przeszła na singli, starych kawalerów i stare panny. Mieli mieć podcierane tyłki studolarowymi banknotami, a będzie co najwyżej papier ścierny w najpodlejszym domu opieki.
Simon Mol, wielka nadzieja postępowej lewicy
To jak tacy ludzie mają Cię lubić? Zrobili błąd, a widzą że Ty wiesz, rozumiesz – czego oni nie rozumieli gdy byli w Twoim wieku. Jak mają Cię polubić? Budzisz zazdrość, złość i najgorsze emocje, więc następuje atak, pełen nadziei że ból ustanie. Ale on nigdy nie ustanie.
Prości emocjonalnie ludzie są jak Simon Mol. Zarażał adidasem Panie, wierząc że wirus przeniesie się na nie, a jego zostawi w spokoju. Oni także atakują, obśmiewają w jakiejś głębokiej wierze, że gdy komuś napaskudzą w życiu, paskudztwo ich opuści. Skończą jak Pan Simon, czyli bardzo nieciekawie.
2. Dobrze się zastanów, zanim powiesz komukolwiek że nie chcesz mieć dzieci i rodziny. Polecałbym mówienie że nie możesz – bo np. masz chorobę w rodzinie, zrujnowaną genetykę itd. To zupełnie zmieni podejście do Ciebie. Ludzie zamiast atakować, nosić w sobie pogardę do Ciebie, będą się cieszyli swoim sukcesem, a ci bardziej prostaccy czasem dokuczą, manifestując jacy są szczęśliwi mając rodzinę. Udaj smutek, niech triumfują, przecież za chwilę czeka ich powrót do twardej, bezlitosnej rzeczywistości. Przed ludźmi zabobonnymi i religijnymi, możesz dla zabawy powiedzieć że chcesz dzieci, ale dla Pana Boga cierpisz i ich nie masz. Wzbudzisz wtedy wielki podziw – nie zapominaj o rozdzierającym smutku na twarzy, postawie męczennika; lud kocha cierpiących z własnej woli. A gdy tłuszcza nie widzi, raduj się swoimi pasjami, swoim spokojnym, wolnym od cierpień życiem.
3. Musisz dobrze zarabiać, mieć majątek. Słabego nikt nie szanuje, a jeśli nie jest jak inne klony, chętnie zaatakują. Silnego zaatakować trudno, bo można zdrowo oberwać na różne sposoby, w końcu pieniądze wiele mogą.
4. Trzymaj pieniądze przy sobie, dopóki żyjesz; ktoś Ci tę dupę jednak musi podetrzeć. Lepiej żeby to zrobiła dobrze opłacona prywatna pielęgniarka, a nie naburmuszona salowa w zapleśniałym domu opieki, gdzie oddadzą Cię ukochane dzieciaki dla mieszkania.
www.braciasamcy.pl zapraszam na moje forum. Paniom wstęp wzbroniony!
——————–
Setki moich felietonów KLIK
Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” w E wersji, KLIK. Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@onet.pl
Dziękuje Marku. Świetnie napisane. Zdrówka!
I to nie żadne wojska radzieckie były w Niemczech, tylko amerykańskie, brytyjskie, zachodnie, dzięki czemu Polska trafiła do Zachodu i jej realia są bogate.
Polskie realia są zamożne. Polska to rozwinięty, bogaty, nowoczesny kraj pierwszego świata, z tolerancyjnym społeczeństwem. Absolutnie nie wygląda to inaczej, matołki!
Drodzy Bracia pomóżcie.
Czytając Marka i zgadzając się z nim w zdecydowanej większości mam dziwną sytuację.
Moja żona z którą za chwilę minie mi 5 lat, ma opory przed posiadaniem dziecka, a ja już jestem gotowy. Wszelkiego rodzaju rozmowy są bezskuteczne, bo gdy ona się uprze to tym bardziej zamyka się na argumenty. Dodam że przed ślubem długi czas miała problem z podjęciem współżycia. Co może być przyczyną tej sytuacji?
Jak dla mnie odpowiedź jest prosta. Kobiety traktują mężczyzn jako dostarczycieli zasobów. Dwa podstawowe to zasoby kodu DNA i drugi to zasoby finansowe. Kobiety szukają faceta z najlepszymi zasobami i tu się pojawia problem bo ciężko znaleźć takiego, który miałby oba te zasoby na najwyższym poziomie i tu się zaczyna optymalizacja. Niektóre( haha ) kobiety znajdują sobie jednego mężczyznę który zapewnia dobry kodu DNA i drugiego którego traktuje jako bankomat.
Jeśli kobieta nie chce mieć dziecka to znaczy że nie jesteś traktowany jako odpowiedni dawca kodu DNA a uwierz mi, że jak kobieta wyczuje(widzi) dobrego dawcę to ani chwili się nie zastanawia czy chce mieć dziecko czy nie.
Reasumując, przemyśl to bardzo dokładnie czy chcesz mieć dziecko z ta kobietą i czy chcesz dalej inwestować w ten układ.
No chyba sobie zartujesz. Jest wiele kobiet ktore nie chca miec dzieci tak samo jak faceci. Ze jak widzi dobre DNA to od razu chce?! Nie wszystkie jestesmy jakimis inkubatorami ktore tylko cale zycie rodza jak zaprogramowane roboty. My tez mamy ambicje i plany i jest nas coraz wiecej I co to ma znaczyc ze albo DNA albo kasa. Kocham mojego faceta za to ze on tez mnie kocha i wspaniale trakruje a kase sama zarobie jak pojde do pracy bo mnie zaden dzieciak w domu nie trzyma 😉 Jesli masz takie zdanie o kobietach to zacznij sie obracac w innym otoczeniu Chodz przyznam Ci racje tez bo wlasnie wiele procent bab traktuje faceta jak byka rozplodowego. Dzieciak sie urodzi to facet sie nie liczy byle by kase dawal a ona chce wiecej dzieciakow. Potem nawet o siebie nie zadba bo jej wolno bo ona ma dzieci. A potem facet ucieka bo wiekszosc nawet nie zostaje zauwazana ale to facet jest ten zly.
Moze po prostu nie chce? Pogadaj z nia szczerze bo jesli tak jest to powinna Ci to na poczatku znajomosci powiedziec. No i to kobieta przewaznie poswieca swoje zycie zeby siedziec w domu z dzieciakiem ( facetom to latwo, chce czy nie i tak cale dnie w pracy 😛 ) wiec moze chce jeszcze cos osiagnac albo przezyc?
@huuugg szczerze to możesz pogadać z kolegą.. który nic od Ciebie nie chce..
No ja sobie nie wyobrazam jakby mial funkcjonować moj zwiazek, gdybym nie mogla pogadac szczerze z facetem a on szczerze ze mna. Nie wiem, czy to faceci sobie wyrobili takie zdanie ze z kobietami sie nie da gadac, czy te % egoistycznych kobiet na to zapracowaly… -.-‚
Z tobą może tak, a może z innymi nie : ) weź wszystkie ewentualności pod uwagę.. oraz wyrzuć cały syf na temat kobiet które zasponsorował Ci system .. na 80 procent nie kręcisz jej.. to nie dziw się ze nie chce mieć z Tobą dziecka.. Proponuję przyjrzeć się jej z boku ( całkiem z boku), co robi z kim się spotyka.. chyba rozumiesz…
Siemasz Trzeci1, miałem w życiu podobną sytuację. Byłem żonaty 7 lat. Powodem rozpadu małżeństwa była niechęć ze strony ex-małżonki do spłodzenia potomka(ów). To też było przyczyną złożenia przeze mnie pozwu o rozwód. Byłem gotowy do rozmnażania, jednakże moja połowica stwierdziła, że ja nie nadaję się do roli ojca. Abstrahując, kto się nadawał na rodzica tegoż przyszłego dziecka, rozwiodłem się z tą Panią. Powiem Ci Trzeci, że sporo kobiet ma mniejsze lub większe zaburzenia seksualne oraz lęki przed zajściem w ciążę, a wcześniej przed podjęciem współżycia. Powodem są różne traumy z dzieciństwa, zaburzenia nerwicowe, choroby somatyczne narządów płciowych. Może powinieneś na te czynniki zwrócić uwagę. Sam piszesz, że Twoja małżonka miała pewne problemy z podjęciem współżycia. Jeśli skutecznie zdiagnozujesz te przyczyny, wtedy odpowiesz sobie na pytanie, czemu nie chce zajść w ciąże. Oczywiście sama wymyśli tysiąc różnych przyczyn tego stanu rzeczy (łącznie z wymówkami w Twoją stronę) jednakże jak się przyjrzysz jej dokładnie sam odkryjesz przyczynę. Pozdrawiam. T
TP – twoja była żona dalej nie ma potomstwa ?
Bardzo możliwe że nie może mieć dzieci, albo ma jakąś chorobę. Musisz to sprawdzić. Możliwe są też nerwice religijne, potworne lęki przed urodzeniem dziecka, może ją tam coś boli? Jaką ma rodzinę, może miała traumę i nie chce mieć dzieci?
Myślę że jeśli bardzo chcesz mieć dzieci, to będzie trzeba szukać mamusi, a tej Pani podziękować. Jeśli nie spełnia Twego pragnienia, powinna chociaż dokładnie powiedzieć, o co jej naprawdę chodzi. Bez szczerości to nie jest związek, tylko jakiś żart.
Dość proste. Twoja żona nie chce mieć dzieci. Swoimi namowami prawdopodobnie ją krzywdzisz. Opory przed współżyciem wskazują na obawę przed ciążą.
Ale to tylko moje domysły. Radziłabym spróbować porozmawiać z samą zainteresowaną.
https://www.youtube.com/watch?v=_AqWBC2v66M&feature=share
grzesiak to kokainista. Tyle w temacie, za kilka lat będzie wrakiem…
A skąd masz te info?
W bieżącym numerze „Newsweeka” czytałem artykuł o bestialskim morderstwie w jakiejś niewielkiej wsi. Facet, który latami znęcał się nad swoją żoną, w końcu zabił ją, przy okazji ciężko raniąc swoją córkę (będzie prawdopodobnie kaleką do końca życia).
Robili wywiad z sąsiadami i synem tego małżeństwa, który akurat w chwili morderstwa wyjechał do miasta za pracą. Klasyczny schemat. Dominujący facet i poniżana kobieta. Ona na każdego siniaka i ranę mówiła sąsiadom że się przewróciła. Sąsiedzi wiedzieli wszystko ale nie reagowali. Gdy ojca nie było w domu syn namawiał matkę, żeby uciekała, odeszła. Ta zgadzała się, ale po każdej interwencji w sądzie małżeństwo wyglądało na pogodzone i szczęśliwe. Ofiara wolała przymilać się oprawcy, licząc na przetrwanie. Niestety, w końcu doszło do tragedii.
I zastanawiam się, ile takich zbrodni można by uniknąć, gdyby ludzie nie tkwili w tych społecznych schematach. Tu nie trzeba zbyt wiele. Wystarczy, żeby ludzie czytali o podstawach ludzkiej psychiki. Już taki felieton w stylu Marka sprawia, że czytam (rzadko, nie nałogowo) o ludzkich dramatach i przestają one mnie dziwić. Pozdrawiam.
Super artykuł. Muszę ci powiedzieć Marek że twoje pomysły są wręcz „genialne w swojej prostocie”. Przecież punkt drugi to jest wręcz genialny pomysł na to aby znajomi i rodzina przestali ciągle się pytać o dzieci i założenie rodziny. Wcześniejsze odpowiedzi w stylu „nie chcę bo mi tak wygodniej czy że tego nie „czuję”. Faktycznie kończyły się często atakiem w stylu egoista, wieczny chłopiec, za kogo się uważasz, to po co żyjesz itp. itd.. A odpowiedź w stylu nie mogę mieć dzieci bo np. zrobiłem badania genetyczne i moje plemniki przenoszą uszkodzony materiał genetyczny który mimo zapłodnienia prowadzi do obumarcia płodu. No super pomysł:). Że sam nie wpadłem na coś takiego:). pzdr.
Baca, puszczając w eter plotki o swoich rzekomo niedorozwiniętych genetycznie plemnikach możesz spowodować, że panny które uprzednio były zainteresowane kopulacją z Tobą stracą tą ochotę.
A zabieg wazektomi? Sam rozważam jego przeprowadzenie. Paniom przecież nic mówić nie trzeba, a używać życia można do woli.
Śmieszy mnie to całe nazywanie bezdzietnych „egoistami”, „pasożytami”.
-A ile jest kobiet, które zostały „matkami” przez „zapomnianą pigułkę” żeby facet się ożenił?
-A ilu jest „ojców” którzy mają w dupie swoje dzieci, dawno się wynieśli, nawet alimentów nie płacą, a co dopiero żeby dzieci odwiedzać?
-A ile jest „matek” które ograniczają kontakt dzieciom z ojcem po rozstaniu z zemsty albo żeby mieć kartę przetargową, rujnując psychikę swoim dzieciom doszczętnie?
-A ilu „rodziców” niszczy swoje dzieci przez własną głupotę i problemy emocjonalne? Mało to jest DDA, DDD, PAS itp. na świecie?
-A ilu „rodziców” spłodziło dzieci nie mogąc zapewnić im bytu, skazując je na marne życie?
-A ilu „rodziców” przez brak jakiejkolwiek wiedzy o ludzkiej psychice wychowuje wraki emocjonalne, maminsynków, fobików, neurotyków, socjopatów, czy rozpieszczonych sukinsynów?
Odnośnie ostatniego punktu, ostatnio powiedziałem mojej matce o podświadomości, mechanizmach pewnych zachowań, troszeczkę o psychice ludzkiej. Śmiechom, szyderstwom, kpinom nie było końca. Nazwała mnie oszołomem i cynicznie „psychologiem”.
Ostatni raz. Przysiągłem sobie. Nigdy więcej. To mija się z celem.
Dla Naszego dobra idealna sytuacja to taka gdy nikt nie zna naszych poglądów na życie. Człowiek zadowolony z życia nie tłumaczy się z niczego nikomu, tylko żyję tak jak chcę i konsekwentnie dąży do doskonałość. Jeżeli ktoś zna nasze zapatrywania na temat rodziny , religii, polityki,stosunków międzyludzkich, historii, to w najmniej odpowiednim momencie życia dostaniesz takiego kopa od osoby po której byś się tego nie spodziewał że ciężko będzie powrócić do równowagi.
Hej Atras!
Możesz podać przykłady jako przestrogę, w jaki sposób ktoś może nam zaszkodzić ze względu na inne poglądy? Co masz na myśli?
Związek długoterminowy. Masz świetną prace ,dobrze zarabiasz jesteś zadowolony z życia. Mówisz to co chcesz masz odmienne poglądy polityczne (właściwie każde) od partnerki.Ona jest tobą zachwycona.Zaczynają się problemy zdrowotne ,w pracy coraz gorzej. Jesteś w złej formie i oczekujesz wsparcia. Partnerka jest wtedy inną osobą, wszystko jej przeszkadza każda twoja odmienna opinia na jakiś temat wypowiedziana kiedykolwiek jest użyta przeciw tobie. Nawet jeżeli ona obgadywała swoją matkę lub koleżankę a ty tylko kiwnąłeś głową bo nie chciałeś się w to mieszać i zaraz o tym zapomniałeś.
Każde słowo wypowiedziane przez ciebie może zostać użyte przeciw Tobie. (Zostanie na pewno Użyte)
W pracy szczególnie korporacje, urzędy Nigdy nie ujawnij swoich poglądów nikomu. Wszystko dotrze do osób którym zależy by podłożyć Tobie świnie.
Wtedy awans, podwyżka z głowy. Można stracić prace bo szef ma odmienne poglądy.
https://www.youtube.com/watch?v=yrc3lFCPbn0
Nie zgadzam się z punktem drugim. Po co niby odstawiać takie szopki? Jak komuś nie podobają się moje wybory, to niech wypier…. z mojego życia, proste.
Zgadzam się. Ja wogole nie mówię, bądź bardzo mało… walka z wiatrakami
Świetny artykuł Marku i to wrzucony w samą porę – od paru dni mam znowu lekką tęsknotę za „byciem z kimś bo tak jest fajnie” oraz myśli w stylu „wszyscy sparowani, a ja dalej sam”, a tu w sukurs przychodzi Twój artykuł. Dzięki!
Akurat to w co wierzył Mol się sprawdziło. Przekonany był, że tak długo jak zaraża będzie żył. Trafił do więzienia, nie zarażał, umarł.
A tak na serio drapałem się po głowie w zadumie jak on tyle mięsa przerzucił. Znajomych ktoś tam człowieka kojarzył, ponoć podbijał do każdej możliwej w zasięgu kobiety z komplementami i innymi bredniami. Aż dziwne, że one dawały się na to nabrać. Może egzotyka, koleżka z Africa, czy cholera wie co. Chyba niektóre panie preferują czarne klimaty, choć jak widać ewolucja takie przypadki eliminuje bardzo często.
paniom preferującym „czarne klimaty” pokazałbym jeden kierunek – wypad (ekstradycja) do środkowej afryki do czarnych jak smoła bambos albo parę gram ołowiu jako ostateczne lekarstwo…