Małżeństwo, czyli kastracja duchowa mężczyzny

Przedwczoraj w radiu anegdotkę o małżonce opowiadał Szymon Majewski. Mąż przychodzi do domu z choinką, a żona narzeka że nie jest taka, jak rok temu. Więc pan Majewski opowiada, jak sytuacja wyglądała rok temu – choinka w oczach żony też była zła, nie taka jak rok temu. No i tak cofnął się kilka lat do tyłu, gdzie żona zawsze była niezadowolona; a to za gruba, a to za niska, a to za wysoka… zawsze źle.

Wszyscy się śmieją!

Śmieje się Pan Szymon, śmieją tysiące ludzi słuchających anegdotki, śmieję się ja… przecież to takie kobiece! Takie urocze!

­
No to wyobraziłem sobie tę jakże powszechną sytuację. Ciężko zasuwam u prywaciarza za ochłapy, styrany jadę na targ by kupić choinkę, przynoszę ją oczekując na pochwałę, ciepłe słowo, buziaczka od żonki i ciepłą zupkę a może i dupkę… a spotyka mnie krytyka, narzekanie, wykrzywiona w grymasie niezadowolenia twarz, jęki, sapanie, często łzy umęczonej obsługą automatycznej pralki raz w tygodniu połowicy.

Śmieszne czy straszne?

Wszyscy w radiu rechoczą – ale mi do śmiechu nie jest. Czuję się odrzucony, sponiewierany, w jakimś stopniu zeszmacony. Oczuwam frustrację, pełzającą rozpacz i bunt – nie mieści mi się w głowie, jak można potraktować tak drugiego człowieka? Nieludzka niewdzięczność i brak szacunku, gdy ja muszę udawać, że skarpetki w kratkę strasznie mi się podobają ósmy rok z rzędu. Gdybym je skrytykował, miałbym przechlapane – małżonka szybko uczy „swojego”, że krytyka się nie opłaca.

­

 

Nie wolno, bo szlaban na seks, płacz i spanie w kuchni na podłodze. Pójdziesz do kolegi? Jakiego kolegi? Wszyscy się jej nie podobali, więc się ich pozbyłeś. A jak poradzisz sobie poza domem, skoro całą pensję oddajesz, dostając codziennie drobniaki na kawę z automatu? No i czy wyjdziesz, wiedząc że „Twoja” wie wszystko o Twoich grzeszkach, które jej w „tajemnicy” mówiłeś? Przecież w małżeństwie nie powinno być tajemnic, prawda? Więc chlapałeś jęzorem o wszystkim co Cię uwierało, a „Twoja” bardzo uważnie wszystkiego słuchała i zapamiętywała.

Wkurzyłem się

No i się wkurzyłem. W wyobraźni łamię choinkę i robię dziurę pięścią w drzwiach od toalety… ale zaraz, stój! Nie mogę! Jestem na łańcuchu kredytu mieszkaniowego, żona by zabrała dzieci do rodziców na dwa miesiące, wyłaby i płakała tygodniami że ją zniszczyłem i jestem potworem – w najlepszym przypadku. Bo mogłaby przyjechać policja, spałować mnie i założyć niebieską kartę (przemoc w rodzinie). Później sąd, rozwód z mojej winy, tracę mieszkanie a dla otoczenia jestem bestią, wcielonym złem które skrzywdziło drobną, kruchą kobietkę. Bez dzieci zaczynam popijać, tracę robotę… idę pod most. Tam już jest wielu takich jak ja, co zamiast się sztucznie zaśmiać, zareagowali jak facet, naturalnie i odważnie. Teraz żałują. Gdyby cofnąć czas, śmieli by się tak mocno, jak jeszcze nigdy w życiu. Aż by pękli.

­
Muszę się zaśmiać jak wszyscy inni. Z czego? Z chamstwa i głupoty którą prezentują kobiety, a my MUSIMY uznawać to za słodkie. Nazywajmy sprawę po imieniu. Brak wdzięczności, powiedzenia prostego „dziękuję” jest buractwem, chamstwem, PROSTACTWEM.

Szefa szanuje, a męża? Nie. Bo nie musi.

Ciągłe zmienianie zdania, spóźnialstwo, gadanie jednego by za chwilę zmienić zdanie, brak konsekwencji, wydawanie wszystkiego na kolejne szmaty w szafie, ciągłe obwinianie wszystkich za swoje porażki – to jest głupota, podłość, krasnoludyzm moralny, degeneracja, brak szacunku. Jakoś w pracy wobec szefa kobieta umie się nie spóźnić, być konkretna, uśmiechnięta, nawet czuła. Do mężczyzny któremu ślubowała wierność i miłość do śmierci – już nie. A dlaczego? Bo nie musi. Bo co jej zrobisz, gdy ona zachowa się podle? Uderzysz? Pójdziesz siedzieć, a tam prawdopodobnie będą Cię lać codziennie, może nawet gwałcić. Odejdziesz? Zostaniesz bankrutem bez niczego, życzę powodzenia w zaczynaniu od zera w polsce – dziecka także zbyt często nie zobaczysz.

­

Dlaczego więc tolerujemy takie – nie wahajmy się użyć ostrego, ale adekwatnego słowa – skurwysyństwo? Ponieważ kobieta zaspokaja nasze potrzeby seksu i potomstwa. Gdybyśmy nie odczuwali chęci kopulacji, po pierwszej akcji z której wszyscy się śmieją, wyrzucilibyśmy kobietę na zbity pysk z domu. Nie byłoby śmiechu, tylko kopniak na rosnący od genów i tarczycy (bo przecież nie od kilogramów słodyczy dziennie) tyłek. No ale jest słabszą (ha ha) płcią, więc nie możemy. Jest słabsza, bo mniej waży i nie ma mięśni jak facet. W takim razie goryle powinne rządzić ludzkością, ponieważ mają więcej mięśni niż Pudzian – zaraz, zaraz! Przecież są zamknięte w zoo! Czyli to nie mięśnie rządzą światem? A to niespodzianka!

Mądry koleś

Bogaty singiel. Facet, który często czyta „Kobietopedię” Kotońskiego, oddaje się refleksjom, przemyśleniom. Zamiast kierować się głosem tępego stada, woli wyłuskać z hałastry myśli wewnętrzny głos, który poprowadzi go przez życie. Koleś który rozumie jak to wszystko działa, więc nie chce się hajtać, nie chce mieć potomstwa – jeśli naprawdę nie czuje głębokiego pragnienia jego posiadania. Potrzeby seksualne zaspokajają koleżanki, kochanki i w smutne, deszczowe dni prostytutki. Ma spokój, ciszę w domu, robi to, na co ma ochotę. Po prostu ŻYJE.

­Ma czas dla siebie, na spełniania swych głębokich, duchowych pragnień, dzięki którym doświadcza niesamowitego spełnienia. Ma czas i przestrzeń, by przyjrzeć się samemu sobie, ocenić swoje życie, osobowość, rozwijać się, zrozumieć po co w ogóle żyje, jaki jest sens jego istnienia. Nie zadowala go jedzenie, spanie, wypróżnianie i prymitywne przyjemnostki.

Tony pogardy i strachu

I nie ma na świecie wagi, która zważyłaby tony nienawiści i pogardy, wylewanej na takiego człowieka. W oczach cuchnącej kiełbasą, cebulą i tanim piwem z biedronki tłuszczy, zawsze będzie gorszy – bo nie rozmnaża się, tylko ma czelność żyć dla siebie. To największy grzech dla stada baranów – żyć dla siebie. Masz żyć dla swych panów, księdza, rabina, imama, prezydenta, państwa, ulubionej firmy, swojej kobiety… ale dla siebie nie wolno Ci żyć. Twoja dusza pragnie spełnienia, ale masz zaspokajać pragnienia innych – bo tak! Bo nikt Ci nie podetrze tyłka na starość! Bo nie będziesz miał przyjaciół! Bo ludzie się od ciebie odwrócą!

­­
A potem zdziwienie, że na koniec życia człowiek brzydzi się samego siebie. Dzieci uciekły, chapnęły mieszkanie i oszczędności starucha, więc tyłka nie podciera nikt. Nie ma kto podać szklanki wody, bo golcowi nikt nawet po ryju nie chce dać. „Przyjaciele” pomarli albo oszukali, zerwali kontakty gdy przestał być im potrzebny. Został sam, bez niczego, chociaż miał mieć wszystko – i podtarty tyłek, oraz szklankę wody na starość. Wszystko co miał, oddał innym, bo myślał że coś z tego będzie miał – a swoje potrzeby uśpił, wygnał. Brzydzi się siebie, świata, życia, najchętniej przestałby istnieć. Ale póki sił w ciele nie brakło, pluł ile wlezie na tych, co chcieli żyć w porządku wobec siebie, wobec swych uczuć – a nie gnąc kark przed stadem baranów.

Małżeństwo, czyli kastracja mężczyzny

Małżeństwo tak cudownie opiewane przez poetów – jest kastracją mężczyzny wolnego duchem, światłego. Jest aktem uległości i kapitulacji wobec kobiety – która wyssała z mlekiem matki totalne jego wykorzystanie. Trochę przeżyjesz – zrozumiesz. Opisuję to bardzo dokładnie w swojej książce „Kobietopedia”.

 

 

http://newsy.braciasamcy.pl/   nowy portal dla nas.

www.braciasamcy.pl  zapraszam na moje forum. Paniom wstęp wzbroniony!

——————–

Setki moich felietonów KLIK

Zapraszam do kupna moich e książek „Kobietopedia” KLIK, Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” w E wersji, KLIK.  Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@onet.pl

30 thoughts on “Małżeństwo, czyli kastracja duchowa mężczyzny

  1. Świetny tekst, zawierający wiele mądrych przemyśleń!

    Ale jednocześnie bardzo przykry. No bo skoro prawdziwa wiedza bierze się z doświadczenia, to podejrzewam, że Ty również sporo się w swoim „nadoświadczałeś”, i coś mi podpowiada, że nie jeden raz były to chwile naprawdę bolesne.

    A co do szacunku – to niezaprzeczalnie, jak najbardziej obustronny być powinien (wyjątkowo użyłam, choć nie lubię i unikam jak mogę tego słowa).

  2. Na złą kobietę jest prosty sposób. Sam sprawdzałem więc działa. Inna kobieta. Jak wie że zawsze możesz od niej odejść i kogoś znaleźć to nie gwiazdorzy bo nie może. I to ty jesteś wtedy górą.

    1. A co jesli w zwiazku to kobieta jest facetem, bo jest z natury wladcza, roszczeniowa, agresywna – pierwiastek meski az w niej buzuje…

      Z takimi kobietami się walczy gdy nie ma sie pierwiastka kobiecego

  3. fak. daje ode mnie karpiem, czosnkiem, barszczem. wchodze zobazczyc co pisza bracia a tu jakas karola wydala z siebie mesntruacyjno roszczeniowy sos. nic przeciw paniom – sam mam Konkubine – ale to miejsce mialo byc czyste od onetowego belkotu. ktos moderuje takie sprawy? Galerie handlowe zamkniete wiec chyba dochodzi do problemow neurotransmisyjnych. nie mozna zapie#dalac wzdluz rzedu kiecek i kazda chwytac tak po kilkaset milisekund aby zmacac material i kolejny sklep i kolejne kozaczki. nie jestem katolikiem ale w kosciele nie sram bo szanuje. panowie, nie dyskutujemy z paniami z psami i dziecmi bo to ten sam emo-folder. nikogo nie mam zamiaru obrazic ale z paniami nie sie rozmawia na lewelach logicznych tylko na lewelach emocjonalych jak w reklamie almette. motyli, kwiatki, rodzynki, lodzik, polyk a wy Bracia na argumenty probujecie. no sorawka ale to nie zatrybi…

    1. Skopiowałem sobie ten koment od słów „panowie, nie dyskutujemy…”, żeby sobie go wbijać do głowy przed spaniem i po spaniu, żeby mi się znowu coś nie poje**ło i żebym znowu kretyńsko się nie wpier… ale się uśmiałem z tego almette :):):)

  4. To jest właśnie najczęstszy schemat, który przyjmują faceci w związkach wokół mnie. Zrzucenie wszystkiego na „uroki” kobiet, wyciszenie sprawy przez przyznanie się do wydumanej winy, żarcik, granie w otoczeniu jak to w sumie ma się „wyjebane” na takie coś. Ja skoro widzę takie zasady, pierwsza mysl, która mi się nasuwa to to, że kompletnie nie nadaję się do takiego sportu, dziękuję serdecznie i nie mam zamiaru ćwiczyć umiejętności wyczynowego schylania karku. Jest jednak ważna rzecz, promyk nadziei. Zauważam w tym samym otoczeniu coraz większą jednak liczbę samców widzących to podobnie (bo na portalach Markowych to od dawna wyraźne). Ten opiewany „święty spokój” nie prowadzi kompletnie do niczego dobrego, to coraz większa frustracja i brud…

  5. A wcześniej to taki koleś ( przyszły mąż ) oczywiście nie widział, że jest humorzasta i wredna, ba, dopóki było to skierowane do innych osób uważał to za zabawne i urocze. Więc ma za swoje, że ŚWIADOMIE poślubił chama. Dajcie spokój, aż tak bardzo się nie maskują, wystarczy się troche przyjrzeć, poznać jej znajomych, koleżanki, to wiele wnosi do tematu. Przecież przed ślubem narzeczeństwo trwa zazwyczaj kilka lat, można poznać człowieka na wylot.

    1. Moja opinia jest taka : widziały gały co brały, zwłaszcza po KILKU LATACH narzeczeństwa.
      Rada: nie żenić się/nie płodzić dzieci w ciągu dwóch (kilku) lat największego zauroczenia. Obserwować, analizować, wyciągać wnioski.

        1. Udawanie udawaniem, ale człowiek który ma już, dajmy na to, 30 lat i więcej ma już jakieś doświadczenia w relacjach międzyludzkich i w tym wieku popełnianie błędów „związkowych” wynika raczej z głupoty, z braku umiejętności analizowania, a na to to już się chyba nic nie poradzi i taka osoba już do końca życia będzie popełniać te same błędy. xD Już po samym tym, w jaki sposób się kobieta wysławia można przewidzieć, jak będzie się układała relacja w przyszłości.

  6. Panowie nie wszystkie związki na tym polegają :p. Gdy związek zaczyna skręcać w taką, a nie inną stronę, kończy się go. Niestety większość stara się ratować na siłę, bo dużo w związek włożyli czasu, uczuć, pieniędzy czy przeróżnych innych wartości. Niektórzy nawet ratują przez sformalizowanie, bo myślą iż pani się tak zachowuje, gdyż nie ma jasnej deklaracji ze strony faceta.
    Wszyscy faceci są sami winni swoim nieszczęściom ponieważ weszli w związek:

    1 na nieodpowiednich warunkach
    2 z nieodpowiednią kobietą

    Powtarzam setny raz, za własną głupotę się płaci.

  7. „Bo nikt Ci nie podetrze tyłka na starość! Bo nie będziesz miał przyjaciół! Bo ludzie się od ciebie odwrócą!”

    Słyszę te teksty dokładnie co każde święta. Do tego wiadomo dochodzi tekst o „podaniu szklanki wody”. Niestety muszę się z Panem Markiem w 100% zgodzić. Ktoś kto realizuje swoje pasje, rozwija się i doszedł do wniosku, że jednak życie to coś więcej niż zwykła konsumpcja staje się natychmiast wrogiem społeczeństwa. Wdg stada każdy musi założyć rodzinę, spłodzić dzieci i żyć jak reszta. Żyć przeciętnie i umrzeć przeciętnie. A spróbuj jeszcze powiedzieć myszce, że coś ci się nie podoba. Tygodniowa awantura na zamówienie :)

  8. Poczekam na wersję papierową Kobietopedii. I tak nie daję pieniędzy kobietom, to po co mi ta książka? 😀 Nie no wiadomo, że kobiety mogą zrujnować nie tylko finansowo. I co ma zrobić taki niewolnik, opisywany przez ciebie? Trudno mi się wczuć w takiego człowieka. Maksymalnie ograniczyć wydatki na żonę, na nałogi, szykować sobie miejsce na wyjazd i się wyprowadzić. Najlepiej nauczyć się języka i zagranicę, ale co się będzie robiło tam na miejscu… Seks w takiej sytuacji z nią można olać, a do spania w kuchni można kupić śpiwór; zawsze w takiej sytuacji jest uzasadnione pójść do prostytutki, o ile gościa nie wykryje.
    Mężowie mnie zadziwiają, ja bym nie wytrzymał, jakby mi ktoś ciągle tak gadał, a co gorsza wyrażał się do mnie negatywnie… Dobrze, że trafiłem na ciebie, ale na razie książki nie kupię; muszę mieć poczucie zarabiania pieniędzy, zarobię trochę i wtedy kupię.

  9. Bo dziś wiekszość kobiet to niewychowane wsiury. Pospolite chamy w ładnej skórze. Balangowiczki, rozwiązłe kurwy. Znajdź jedną która jest inna, będziesz w niebie.

Dodaj komentarz