Już pod koniec kwietnia, Panie wpadają w panikę i zaczyna się cykliczny, coroczny „karnawał odchudzania”.
Z ropuchy w królewnę
Telewizji nie oglądam ale słucham radia (rano po obudzeniu i czasami wieczorem, przed zaśnięciem) – im cieplej, tym więcej reklam o specyfikach na schudnięcie. W internecie króluje sprzedaż clenbuterolu, T3, efedryny i kapsułek z tasiemcem (!), który ma sprawić że otyła ropucha zmieni się w królewnę. Transformacji nie dokona lubieżny buziaczek (z języczkiem) królewicza, lecz dwumetrowy robal w jelicie, którego po „kuracji odchudzającej” królewna będzie musiała… wysrać. Aż chciałoby się powiedzieć: „murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść”.
Na początku września (zwłaszcza chłodnego i deszczowego), amok się kończy. Jego miejsce zajmuje poczucie ukojenia, spokoju, doprawione solennymi przysięgami i obietnicami że w następne lato „będę wyglądała jak bogini”. A ponieważ do kolejnego „karnawału odchudzania” ponad pół roku, można sobie „troszkę” pofolgować.
Cola? Tylko light! Dbam o siebie!
Czyli wybrać się na spokojnie do sklepu, i kupić cały wózek słodyczy, lodów, ciastek… i colę light oczywiście, dla ratowania resztek wizerunku własnego, jako osoby dbającej o siebie. Coraz mocniej rosnący brzuch można zamaskować fałdami ubrań zimowych, a pulchne policzki wytłumaczyć spuchnięciem od mrozu czy reakcją alergiczną na kosmetyki…
… a jak nasza Ropuszka się rozbierze? Wtedy na pomoc przybywają zaburzenia tarczycy i zła genetyka.
Co odważniejsze Panie przypuszczają brutalny szturm na logikę swych znajomych, wmawiając im że nic nie jedzą – a tyją. Próby wytłumaczenia że perpetuum mobile nie istnieje, wzbudza tylko spazmy płaczu i oskarżenia o brak zrozumienia, pustkę i płytkość walczącego o prawa fizyki i logiki niedojrzałego emocjonalnie gówniarza.
Autor tych płytkich, żałosnych, niedojrzałych emocjonalnie wypocin, także ma nadwagę. Ale ma też odwagę powiedzieć otwarcie – nie geny i tarczyca to zrobiły, ale obżarstwo i łakomstwo. No i troszkę może tarczyca…
Słońce przyczyną nieszczęścia
Skąd taki amok? Wszystko z powodu słońca, dzięki któremu mamy dużo witaminy D, która odpowiada za humor, odporność na przeziębienia oraz poziom testosteronu (pożądanie, impulsywność) i jeszcze wiele innych spraw.
Zdrowy mężczyzna skąpany w słońcu, bardzo chce kopulować. Napięcie rośnie tak mocno, że samiec jest w stanie zrezygnować z wielu swoich wymagań (uroda, poziom intelektu, poziom społeczny itd.) żeby tylko zmniejszyć poziom napięcia seksualnego – proces zmniejszania tegoż napięcia w ustach czy innych miejscach Pani, jest bardzo przyjemny, euforyczny.
Panie wiedzą, że o ile ich atrakcyjność jest oceniania w zimne dni np. w skali od 0 do 10 jako 5, to gigantyczne napięcie samca sprawi, że w jego głodnych seksu oczach urośnie do siódemki, może nawet do ósemki, a są przecież tacy, którzy widzą w niej i dziesiątkę.
„Prawdziwi mężczyźni”
Problemu tego nie rozwiąże najlepszy nawet okulista, chociaż często po okresie letnim przydaje się wenerolog i dermatolog, a do szczególnych przypadków chirurg, stomatolog, ortopeda a niestety także patolog (popisywanie się przed dziewczynami skokami na główkę do pustego basenu, oraz inne testosteronowe wariactwa). Są tacy „prawdziwi mężczyźni” (bardzo szanowani przez Panie, do czasu ślubu oczywiście), co w lato tak oszaleli, że dwójka jawiła im się jako schodząca z nieba ósemka – tak straszliwe pomyłki są zasługą wysokiego poziomu testosteronu, wzmacnianego nieludzkimi ilościami piwa, wina i wódeczki.
Gdy pomroczność jasna i ciepłe dni mijają, gorzka, okrutna prawda sprawia, że wczorajszy butny król parkietu i imprezy, dziś leży na podłodze cały zapłakany i trzęsie się jak w febrze. Będzie szczęśliwym tatusiem i małżonkiem kobiety, którą wcześniej widywał tylko w horrorach klasy B.
Witaj w prawdziwym świecie
Witaj w matriksie! Żyj jak inni! W tygodniu do roboty, w weekend zapij się do nieprzytomności, przyzwyczajaj do płaczu połowicy która chce się realizować i być biznesmenką… ale nie może, bo ją pijany zapłodniłeś. Gdyby nie to, byłaby miliarderką. Wprawdzie pracowała jako pomocniczka sklepowej w mięsnym, ale na pewno by odniosła sukces – zna życie, ogląda seriale, czyta harlekiny. Z taką wiedzą świat biznesu stoi otworem.
Dzieciak… nie tak miało być. Miał być słynnym naukowcem, politykiem, bankierem, sprawiać że tatuś będzie dumny. No ale nie zostanie, co widać, słychać i czuć.
Co wtedy robić? Są trzy wyjścia:
1. Sznur i cześć wszystkim, bawcie się sami.
2. Przyzwyczaić się. Ludzie nawet do Auschwitz się przyzwyczajali, to i tu można. Nie to żeby im się podobało, co to to nie – ale gdy mieli jakąś określoną pozycję, status, starczało jedzenia, była w pewnym sensie stabilizacja. Słynna opowieść mówi o więźniach z francji w czasach rewolucji, którzy po wypuszczeniu ich z więzienia wrócili do niego – umysł ludzki przyzwyczai się do wszystkiego.
To i Ty jakoś to zniesiesz. Spokojnie, otacza nas tyle chemii, że długo nie pożyjesz.
3. Możesz zrobić tak, jak robi to nasz nieodłączny towarzysz od dziesięciu lat, słynny wykładowca marketingu Sławek K. z Częstochowy.
– Pisz bezustannie jakie masz cudowne życie; jaki masz wysoki status społeczny, jak szalenie jesteś szczęśliwy i spełniony w pełnym sukcesów życiu.
– Podkreślaj że jesteś na luzie, najlepiej kilkanaście razy dziennie. Nikt nie potrafi się wyluzować jak Ty.
– Dbaj o to, by wszyscy ciągle się dowiadywali jak intensywne prowadzisz życie, że jeździsz raz w roku na słowację i na węgry, a nawet do tarnowa. Stać Cię, nie jesteś jak reszta hołoty, po prostu bawisz się życiem.
– Niezależnie od tego czy ktoś czyta czy nie, informuj o tym jakim człowiekiem sztuki i elegancji jesteś. Kreuj się na człowieka, który bez teatru nie wyobraża sobie życia. Wspominaj bezustannie o tym, jak chodzisz co weekend do kina Rumcajs, mało tego – nie oglądasz badziewia, tylko zagraniczne filmy nieznanych twórców. Im film mniej zrozumiały, tym lepiej, bardziej elitarny. Tylko tacy wyrafinowani smakosze sztuki jak Ty, potrafią go zrozumieć.
– Podkoloryzuj trochę szare, nudne, codzienne życie. Jak masz najtańszą skodę fabię w kredycie, to dorzuć do niej coś niezwykłego, np. podwozie opla. Nie dodawaj jakiego, niech plebs się domyśla. Jak Twoją książkę kupiło kilka osób, napisz na niej że masz dwa miliony czytelników, czyli jesteś niemal równie popularny jak Jezus z biblii. Spoko, frajerzy się nabiorą i zarobisz trochę kasy.
– Napisz że redaktorzy naczelni ważnych czasopism (Playboy, Bluszcz) błagali Cię o pisanie u nich. Później napisz że zrezygnowałeś, wszyscy na pewno uwierzą. Niech plebs wie, z jak mądrym i szanowanym przez wielkich tego świata człowiekiem ma do czynienia.
– Wyśmiewaj wszystko to, czego nie rozumiesz. Większość ludzi też tak robi, więc znajdziesz ich akceptację. Tu drobna uwaga – okrągłej ziemi nie wyśmiewaj, to już potwierdzono.
– Podkreślaj jakim geniuszem i znawcą spraw damsko – męskich jesteś. Casanova to przy Tobie… gówniarz.
– Wyśmiewaj singli, drwij z nich przy każdej okazji.
– Pouczaj wszystkich w każdej, najdrobniejszej nawet sprawie, czy tego ktoś chce czy nie chce. Nikt nie zrobi nic tak dobrze jak Ty, to bezsporny fakt.
Koniecznie ukrywaj:
– Że żona zdradziła Cię z kolegą z uczelni, który miał znacznie wyższe osiągnięcia, rozwijał się naukowo i życiowo a nie siedział całe życie przy komputerze, trollując.
– Że błagałeś żonę z kwiatami na kolanach o litość.
– Że doktorat na prywatnej, bardzo lichej w rankingach uczelni zrobiłeś tylko i wyłącznie dzięki poparciu partyjniackiej rodzinki, bardzo mocnej, ale nie dość mocnej żeby pomóc przy habilitacji.
– Że w pracy wszyscy się z Ciebie wyśmiewają, głównie za farbowanie włosów, chodzenie w obcisłych ciuchach (przy dużej nadwadze), oraz gardzą za nieuctwo, lenistwo, podstępność charakteru, podlizywanie się do silniejszych, że trzymają na uczelni nieudacznika, który w wieku prawie 50 lat nie zrobił habilitacji.
– Że za swoje nieudane życie wyżywasz się na ludziach w internecie, spędzając w nim co najmniej kilka godzin dziennie.
Czyli graj, nałóż maskę. Ty cierpisz, to dołóż innym – niech nie będą szczęśliwi. Zrób z tego swoją misję życiową. Rozkoszuj się stresem innych ludzi, dowartościowuj chorymi, słabymi i biednymi. Żyj „normalnie”.
Wakacyjny koktajl Mołotowa
Tym średnio śmiesznym (mnie nie śmieszy w ogóle) tekstem, pragnę przestrzec Braci przed potęgą słońca, witamy D i alkoholem. Ta mieszanka to koktajl Mołotowa, a gdy pojawi się dziewczyna (ogień), może wybuchnąć i spowodować nieobliczalne konsekwencje zdrowotne lub finansowo społeczne. Okres wylęgania się problemu, to dziewięć miesięcy.
Nieśmiali, brzydcy, zakompleksieni Bracia – jakże wam zazdroszczę Siedzicie zamknięci w domku, czytacie książki, marzycie o tym co ma dać wam szczęście… a nas, chutliwych Panów Braci Samców rozrywa na wszystkie strony żądza, robimy z siebie durni przed kobietami, podlizujemy się, zachowujemy jak pajace. To jest nie do wytrzymania. Nie wiem jak wy, ale ja puszczam sobie właśnie piosenkę Soundgarden – Black Hole Sun.
Kocham Słoneczko
A tak poważnie, słońce jest super. Po prostu nie nauczono nas, co robić z powstałą od słońca energią – wyzwalamy ją tylko w wytrysku (albo tłukąc kogoś po mordzie), podczas gdy można jej użyć w znacznie kreatywniejsze, przyjemniejsze i zdrowsze sposoby. Wszakże każdy wytrysk to utrata wielkiej ilości witamin i najcenniejszych dla zdrowia człowieka substancji, bezpowrotnie utraconych w dywanie.
radiosamiec.pl – moje nagrania audio.
www.braciasamcy.pl zapraszam na moje forum. Paniom wstęp wzbroniony!
——————–
Setki moich felietonów KLIK
Sklep – sklep z moimi E – książkami.
Książki „papierowe” – Kliknijcie, jeśli macie odwagę spojrzeć na ceny.
Ojojoj, to kobitki sobie wymyślają coraz to nowsze wymówki na temat swojej wagi (potwory!), a mężczyźni tacy biedni? 😉 Jak ci się bzykać chciało, to było sobie konia zwalić, a nie teraz jojczysz, jakie to masz straszne życie, tłumacząc się „witaminą D i testosteronem”.
Teraz żyj z konsekwencjami. Ciebie i tobie podobnych wcale mi nie szkoda
PS 1: Naucz się zasad poprawnej pisowni.
PS 2: Niedoczynność tarczycy to prawdziwa choroba, a nie wyssana z palca wymówka.
PS 3: Jak już piszesz artykuł, to może najpierw zastanów się nad odpowiednim dobraniem tytułu, bo ten hejt na kobiety, o którym informuje nas mozolnie naskrobany przez ciebie tytulik, realizowany jest może dwóch akapitach.
* w dwóch akapitach
To nie było o paniach, ich waga to tylko przygrywka do tego, co miało byc naprawde przekazane.
A biorąc pod uwagę, że kobiety kulkukrotnie częsciej zapadają na niedoczynność tarczycy niż mężczyźni to jest to całkiem możliwe, że nie dla każdej to wymówka.
Ile ważą Polki?
https://www.youtube.com/watch?v=VXbYEdNnroo
…tu biegnie jakiś wyrafinowany temacik! wcześniej myslalem, ze Marek traci energie na jakiegoś stulejarza spod Jasnej Gory co ma cięte rysy dwie ale teraz zaczynam podejzewac, ze to jakas koncesjonowana opozycja…. za pare lat okaze się, ze Marek jest zydem. Niezly ambaras .-)
PS. co do nasaczania tkanin to kiedyś po pewnej akcji w budce telefonicznej wszedłem do dyskoteki z ultrafioletem. biale, lniane spodnie zaplonely jak znaki na banknotach. okazało się, ze Pani miała nieszczelne usta. tak tylko bracia gwoli informacji pisze jakbyście chcieli taka swietlowke zalozyc a tu dywan zaświeci w zakresie ultraejakulacyjnym.
Od smigla! (taki lotniczy termin). nie kreccie bracia na wlasna reke. może ja upie*dolic.
Moje całe życie, to bezsensowne marnotrawienie energii
ale knock out:-)
A dokładniej?
przed wypowiedzią oglądałem walkę Alego i Frazera. To co napisałeś o tym gogusiu ubrałem w formę skojarzoną z tą walką i wyszedł knockout:-)
Marek ty jesteś samolubnym egoistą, ty jesteś niedojrzały i pewnie skrzywdziła cię jakaś kobieta skoro tak tych kobiet nie lubisz. Ale bzykać chcesz Jak tak możesz pisać o tych biednych otyłych paniach, przecież to rzeczywiści może być wina wina tarczycy.
wydaje się że Marek przyjął niecodzienny system mobilizowania pań i panów do satysfakcjonującego życia, ale czy taki sposób dopingu nie jest zbyt zgryźliwy a tym samym odpychający ?
dziewczyny nie poddawajcie się
https://www.youtube.com/watch?v=YOkt9tQVvWQ&list=TLJNHFpxbvLLo
Bzykać chcę… oj chcę. Ja nie piszę o Paniach źle, piszę prawdę, chyba że prawda jest złem dla Pań?
nic tak nie gorszy jak prawda. zbulwersowana ciocia katoliczka pyta czemu czlek nie je ssakow i pada odpowiedz: nie umiem pogodzić tego, ze jedno zwierze ma imie i tania jak barszcz opieke wetereynaryjna od reki tzn. lapy bo prywatna a drugie stoi w obozie koncentracyjnym z numerem w uchu a potem jest deportowane do fabryki śmierci to ciocia ma taka awarie zwojow, ze pala mala. swietnie pisal o tym Immanuel Kant.
z tym sloncem to prawda. mi tez potwornie się chce…………………………
Pani się nie zgodzi bo musisz udowodnić że twoja prawda to prawda, a jej prawda jest inna bo widzi świat inaczej. Lepiej niż ty ty ty ty zboczeńcu ty.