Jeśli ktoś przyjmuje testosteron (np. w zastrzykach), ciało (złośliwi powiedzą że jaja) dochodzi do wniosku, że nie musi produkować własnego. Stąd kłopoty wszystkich sterydziarzy – po jakimś czasie, ciało może całkowicie zaprzestać produkcji tego bardzo ważnego hormonu, i mamy poważne kłopoty.
Przedobrzyli…
Z heroiną jest podobnie – każdy człowiek ma hormony „szczęścia”, ale jak zaczniesz stymulować swe ciało do większej ilości szczęśliwości czymś z zewnątrz (np. opiatami), to ciało przestaje produkować własne substancje odpowiedzialne za dobre samopoczucie. Kończy się to nieopisywalnym cierpieniem, nie do zrozumienia przez „normalnego” człowieka. Jak mówią heroiniści, na „głodzie” odczucia są podobne do najgorszej grypy pomnożonej przez co najmniej dziesięć.
Jaki z tego wniosek? Poszukiwanie szczęścia prowadzi do naturalnego procesu, gdzie odczuwamy tego szczęścia coraz mniej. To takie wahadło – im mocniej pchniemy je w lewo (przyjemność), tym mocniej powróci w prawo (cierpienie).
„Molekuły szczęścia”
W praktyce wygląda to tak, że im bardziej dążymy do zaspokojenia siebie czymkolwiek tzw. „zewnętrznym” (związki, narkotyki, modne wierzenia, koncerty, ciuchy, gadżety, pieniądze, władza itd.), tym bardziej nasze ciało przestaje produkować „molekuły” szczęścia… aż w końcu przychodzi chwila, kiedy będąc sami ze sobą odczuwamy jedynie nieznośne, dotkliwe cierpienie. Nasze ciało nie umie dać nam już szczęścia i dobrego nastroju, ponieważ przez lata (albo dekady), stymulowaliśmy się zadowoleniem z zewnątrz.
Po co wytwarzać szczęście, skoro dostarczamy je bezustannie z zewnątrz?
Dopiero w tym świetle wyraźnie dostrzegamy, co może dziać się z osobą ascetyczną, która pozbywa się wszelkich uzależnień, czyli uwalnia od czynności które mają dać jej zadowolenie:
1. Przyjemności płynącej z jedzenia
2. Papierosków, alkoholu, narkotyków
3. Gadżetów
4. Trzech piekielnych tenorów: władzy, pieniędzy, sławy
5. Przyjemności płynącej z bycia w związku; kiedy czujemy się źle sami ze sobą, szukamy drugiej osoby, by lepiej się poczuć…
6. I wielu, wielu innych sytuacji, przedmiotów itd.
Wahadło jest bezwzględne…
Jak już napisałem powyżej, pchnięcie wahadła w stronę przyjemności powoduje jego odbicie w stronę cierpienia, poczucia bezsensu i bólu. A gdy pchnąć wahadło w stronę ograniczeń, co rozumiemy jako brak przyjemności?
Musi odbić w drugą stronę, czyli przyjemności.
Gdy asceta pozbawi się substytutów szczęścia z zewnątrz, po przetrwaniu okresu cierpienia wywołanego „głodem” zewnętrznego szczęścia, nieuchronnie pojawi się wewnętrzny ogień zadowolenia, satysfakcji, głębokiego uczucia spełnienia.
Mechanizm rozkoszy
Czy namawiam do zostawienia dobytku i pójścia w góry? Ależ skąd. Ja tylko pokazuję pewien mechanizm, który mądry mężczyzna będzie umiał wykorzystać. Wprawdzie ciągle o tym mówię na radio samiec na youtube, ale nigdy za wiele. Siedzący w bezruchu na kanapie mężczyzna, może przeżywać rozkosz i błogość… kiedy inny skacze jak małpa na czyichś sznurkach, by zdobyć szacunek i uznanie, które zawsze związane są ze strachem i bólem, a także kiedyś się kończą.
Im większe uznanie i podziw otoczenia – tym większy strach o jego utratę. Ludzie mający „wszystko”, mają też bardzo dużo rozpaczy i lęku o utratę tego, dzięki czemu mogą się poczuć „kimś”, a innych nazywać „śmieciami”. Właśnie dlatego nigdy nie podziwiam ludzi „sukcesu”. Wystarczy lekki powiew (a może pierd…) historii, i sukces zmienia się w dożywotni plażing pod mostem. I tyle.
——————————
radiosamiec.pl – moje nagrania audio.
www.braciasamcy.pl zapraszam na moje forum. Paniom wstęp wzbroniony!
——————–
Setki moich felietonów KLIK
Sklep – sklep z moimi E – książkami.
Książki „papierowe” – Kliknijcie, jeśli macie odwagę spojrzeć na ceny.
Witajcie tzw samczy Bracia. Od czasu do czasu czytam ten blog. ”Mądrości” niejakiego Marka przeglądam z ciekawości, wszak zawsze powinno się sprawdzać ”konkurencję” co w głowach piszczy innym samcom. Dopiero po przeczytaniu tego ”felietonu” o szczęściu postanowiłem zabrać głos. Żeby nie wytykać mentorowi jego własnej koncepcji posłużę się słowami pewnego śpiewającego neurologa: ”Co się za mną dzieje, naprawdę nie istnieje
Więc nie warto tak się bronić, tylko lecieć z wiatrem
Poczekam, popatrzę, zrozumiem więcej
Wtedy wreszcie sam też włączę się do akcji”. Ale ad rem: Nie ma czegoś takiego jak samcza solidarność, a pisanie recept przez niejakiego Marka i ten blog, to nic innego jak to samo wahadło uzależniające, o którym sam pisze powyżej. Największą trafnością jego filozofii jest w istocie to, że należy mieć do wszystkiego dystans a emocje zawsze są złym doradcą. W tzw związkach właśnie emocje a priori biorą górę. Wszystkie decyzje podejmowane przy zapaleniu się wynikają z podświadomości a świadomość jedynie dorabia do tego wygodną historię. Po opadnięciu emocji ten sam strażnik zaczyna się z tego wycofywać 9na skutek sugestii zewnętrznych) i powstaje konflikt. Receptą na to jest zawsze pogodzić się, że nawet najgłupsza decyzja w życiu była dla nas zgodna z naturą, pomimo ewentualnych konsekwencji, należy ją godnie zaakceptować (przede wszystkim nie obwiniać siebie i innych). Walka strażnika z duszą, zawsze powoduje wzrost negatywnej energii i tylko powoduje pogłębianie się konfliktu. Reasumując. Nie powinno się przechodzić przez życie asekuracyjnie do źródeł szczęścia, ale należy zrobić ich hierarchię tak, żeby organizm wiedział o ich istnieniu (nawet po lizał) ale, żadne nie powinny wziąć górę i żadnych nie możemy się bać. Wiele się pisze o poczuciu wartości. Warto rozpoznać w sobie ten poziom i zadać sobie pytanie, co robimy dla kogoś a co robimy dla siebie. Wszystko co robimy dla kogoś (z ładunkiem emocjonalnym) jest nieprawdziwe i będzie powodować dyskomfort i problemy. Sugestia z mojej strony jest taka, że typowy samiec powinien brać partnerkę o bardzo niskich oczekiwaniach. Wszystkim się wydaje, że lalki i dziunie żurnalowe są wyznacznikiem statusu samca, a to właśnie świadczy o odwrotności, bo każdy facet który aspiruje do ”modelki” udawania tym, że sam chce żeby go ciągnąć za uszy. Kolejny przykład: ”Kupujesz rzeczy których nie potrzebujesz, za pieniądze których nie masz, by zaimponować ludziom których nie lubisz”. Żeby jednak zdewaluować teorię, że tylko ten kto nic nie ma to stać go na wszystko, jest tylko momentem startowym, ale ileż w życiu można starować? Status jest bardzo istotny: Najprostszym (prymitywnym) statusem jest status tzw ”materialny” tzn ubrania, gadżety, auto, baza itp. Jest on najprostszy, ponieważ działa natychmiast na rozmówcę i kiedy ktoś chce traktować życie partnerskie jak FCMG to jest odpowiedni kierunek. Dla tzw ”normalnych” samców polecam szukanie sobie sierotki, która nie jest materialistką a ona zrobi z was Samców przez duże S. Nigdy nie wychodźcie z wysokiego C. Grajcie gamonia, ale uwaga: BŁYSKOTLIWEGO (tylko dla buców kasa to szczyt możliwości). A później dozujcie możliwości i obserwujecie szczerą wdzięczność swoich sierotek, a to będzie dawało wam czystą energię do TWORZENIA. Zmieńcie bieguny, odwrotnie jak sugerują psycholodzy. Z sierotek zrobicie sobie sami swoją lalkę, która będzie szanować tylko was a nie każdego kto zaświeci kasą. Wy będziecie tym medium jej kobiecości i będą bały się zmieniać źródła a nawet nie będą miały takiej potrzeby. Wzbudzicie tym zachowaniem szacunek ojca, który w każdej sierotce widzi księżniczkę. A z kopciuszka taką się stanie w waszych rękach (dosłownie).
Jak się ogólne uważa, większość kobiet jest materialistkami! Taki ogląd jest jednak prawidłowy! Zadacie pytanie, ale jak to?! Tak to! Mężczyzna czerpie energię z zarabiania a kobieta z wydawania. Problem polega na tym, że trzeba znaleźć równowagę w tym, bez względu na to o jakich wielkościach mówimy bo to jest względne. Filozofia polega tylko na równowadze ”ekonomii natury”. Mężczyzna to fabryka, Kobieta to energia. Jak mężczyzna nie potrafi wykorzystać energii lub jej jest za mało to wówczas dochodzi do bankructwa. Dzisiaj wielu boi się inwestować i stawiają na fast food, zapomnieli już jak smakuje domowy chleb i kiełbasa. Piwo kupują dyskontowe a emocje czerpią z blogów Pana Marka, red tuba i gazet motoryzacyjnych. Kobiety nie są naszymi wrogami a tzw strategie Pana Marka bardziej powodują relacje polityczne niż partnerskie. Jeżeli kobieta was rzuciła, to przyjmijcie to na klatę, uznajcie że nie pasujecie do siebie a nie wymyślajcie strategii manipulacji i erystyki. Nie próbujcie zmieniać siebie dla kogoś! Mówicie zawsze o sobie bardziej krytycznie, ale nie jako ofiary. Żeby wiedzieć czy kobieta jest wasza to wczytajcie się w stan ducha jaki macie po całym dniu nie widzenia się z nią. Jeżeli robicie coś dla was z przyjemnością to jest to, a jak jedynie boicie się oceny to szkoda czasu i pieniędzy. Jeżeli laski wam sugerują porównania, status koleżanek czy sąsiadów to dajcie sobie spokój, bo one szukają sponsora a nie partnera. Leczą tym swoje kompleksy narzucone przez koleżanki i tv. One mają chorą duszę a tego już nic nie naprawi. Są wiecznymi prostytutkami płacącymi seksem za blichtr. To Ty masz być kapitanem, jeżeli kobieta chce wejść w relacje to wchodzi na pokład Twojego okrętu i powinna szanować swojego kapitana. Widzi Twoją łajbę, być może na razie tratwę a może jacht. Tym samym wchodząc na pokład musi szanować zasady kapitana (bo to twoja łajba). Zwracajcie uwagę jak się zachowują przy swoich znajomych, co zamawiają w restauracji, jak wygląda ich makijaż i jak bardzo jest dla nich ważny. Czy mają odruch sprzątania (np czy ścielą Twoje łóżko po wspólnej nocy). Jak wygląda ich Matka! Jaki mają stosunek do ojca i w jaki sposób go traktują i za co szanują a za co nie. To są kalki, na które zwracajcie uwagę bo będą was urabiać w swój klimat. Dajcie im do zrozumienia, że wchodząc na pokład jesteście na własnym morzu i nie ma wychodzenia na ląd na zawołanie. Jeżeli nie masz statku to nie jesteś kapitanem, a jak nie jesteś kapitanem to nie oczekuj szacunku. Syreni śpiew tylko sprowadza na manowce. W innym felietonie Pan Marek mówi, żeby zawsze kłamać kobiecie? To ja zabawię się w trenera i powiem co widzę widząc zdjęcie i czytając Pana Marka nie kłamiąc wg mnie (bo czym jest ”prawda”). Pan Marek ma niedokończone relacje z matką/babką, która zniewieściała go. Zrobiła to na tyle skutecznie, robiąc go partnera życiowego dla siebie, że nabrał cech natury kobiecej. Taki światopogląd uczynił go samowystarczalnym (gotuje, sprząta, prasuje). ”Miłość” do matki/babki czyniąca z niego SAMCA edypowego, daje mu poczucie protezy. Czerwone światełko, że kobiety krzywdzą oprócz matki. Jego kobieca natura i jak mniemam kompleksy beksy z dzieciństwa dał mu ekwiwalent kobiecego pierwiastka. Najprawdopodobniej, nastąpiła ”kastracja” ojca przez silne kobiety, lub jego bark w życiu chłopca. Fasada kozaka (być może uprawiał jakieś ”karate”) zdradzona jest przez miśkowaty wyraz twarzy, twarzy owalnej (dziecięcej) nadprodukcja nadnerczy, kortyzol-stres. Panie Marku jeżeli mnie nie zbanujesz, to w chwilach wolnych chętnie z Panem podyskutuje o kobietach. Wszak w myśl przysłowia dżentelmenów o pewnych sprawach się nie mówi, to w imię ”nauki” możemy to spróbować porobić. Nie ma recepty na kobiety! Albo jest się cipą albo się ma swoje zdanie. Jeżeli ktoś lubi być cipą to szuka kobiety władczej (odpowiedzialnej za was oboje) i niech później nie marudzi tylko przyjmie to z pokorą i szacunkiem. Jak się ma swoje zdanie a kobieta odchodzi to tylko się cieszyć bo nie napinając się i robiąc swoje będąc w zgodzie w własną naturą, odpowiednia kobieta się sama ”znajdzie”. Kobietom nie można kłamać! Ewentualnie należy mówić żołnierską prawdę. Kłamiąc innych okłamujesz siebie, tworząc matrix którym sam nasiąkasz. Kobiety lubią kłamstwa ale tylko te zwane komplementami. Chętnie mogę stanowić biegun Twoich poglądów a czytelnicy forum ocenią sami. Za współpracę podzielimy się 75/25 Wszystkie zdania wyżej opisane można potraktować jak osobny aspekt do opisania.
…take your passion and make it happen. To jest Uczucie… and make it happen.
https://www.youtube.com/watch?v=atrqRDgEhsY
Czy kobieta tez moze byc szczesliwa bez ” dopalaczy”?
Kobieta to energia destrukcji, chyba jest najszczęśliwsza gdy coś niszczy.
Marku OK to logiczne, ale sam się obkupujesz gadżetami, masz iphone’a! 😛
https://www.youtube.com/watch?v=LsB8zU0MOVA
jak na górze tak na dole.
how do you know it?