Dr S., Hejter, Stalker, Nękacz

­
Dr S. to wykładowca marketingu na politechnice xxxxxxx, który od ośmiu lat w moim przekonaniu łamie prawo, a mówiąc bardziej zrozumiale, przez ten czas mnie prześladuje. Jest całkowicie bezkarny, co tym postem chciałbym zmienić.

­
Ale zacznijmy od początku. Jak wiedzą najstarsi czytelnicy, historię z pisaniem zacząłem od bloga http://mareczek28.blog.onet.pl/
­
Po jakimś czasie zacząłem być w czołówce rankingu – a pode mną S., czyli właściciel nagrodzonego drugim miejscem w 2006 roku bloga xxxxx
­
Jakieś siedem, osiem lat temu „wpadł” do mnie, i tak już mu się zostało do teraz. Myślę że niektórzy moi starsi stażem czytelnicy mogą tę sytuację pamiętać – przyszedł czepiając się o to, że tylko ja i ja jestem w tekstach, co utkwiło mi w pamięci, bo kompletnie nie mogłem zrozumieć o co mu chodzi. Później zaczęła się zwykła pyskówka, a ja byłem przekonany że to zwykły hejter, jakich w sieci wielu. Niestety, później się okazało że to nie taki zwykły, weekendowy, a dosłownie żywiący się dokuczaniem ludziom prawdziwy zawodowiec.
­
Nie chcę przedłużać historii, więc będzie w skrócie. Pisał codziennie, a zwłaszcza w nocy. Był to czas kiedy bardzo poważnie chorowałem, byłem psychicznie rozbity – miałem podejrzenie raka jelita, bezustannie chorowałem, bywało że wyłem z bólu – co opisywałem, upewniając go tym w całkowitej bezkarności. W tym właśnie czasie budząc się, musiałem kasować po kilkadziesiąt komentarzy które oczywiście podpisywał innym nickiem – dominowały szyderstwa i złośliwości. A więc jestem sralem i żebrakiem, zerem, piszę banały, nie dam rady warować przy kompie i mnie dopadnie wreszcie. I tak przez dłuższy czas było codziennie.
­
Gdy pisał „legalnie”, używając swojego standardowego nicku, sprawiał wrażenie miłego – czyli groził w cywilizowany sposób, np. że już nie raz wygrał z takimi oszołomami jak ja, a każda rozmowa tyczyła się jego sukcesów, tego że raz w roku jeździ na wakacje i jest szczęśliwy bo ma wszystko, czyli rodzinę, a ja jestem sam, biedny i głupi. Już po jakimś czasie nie tylko ja, ale i inni zauważyliśmy że te dyskusje są bardzo dziwne. Wszystko co ktoś napisał, było przekręcane, był zmieniany tego sens. To o co go oskarżałem, natychmiast używał do oskarżania mnie. To przestawało być śmieszne, a zaczynało być po prostu wkurzające i męczące, a w okresie mojej choroby – wręcz bolesne.
­
On się tym żywił, rozkoszował. Był w swoim żywiole. Ja cierpiałem, on się świetnie bawił. Typowy, podręcznikowy wampir emocjonalny, atakujący osobę która nie jest w stanie się obronić. Bo co możesz zrobić? Odpisać? On na to właśnie liczy, na wejście w starcie gdzie człowiek normalny musi polec.
­
A ja nie rozumiałem o co chodzi, dlaczego nie możemy się porozumieć, oraz o co mu właściwie chodzi? Rozumowałem naiwnie że skoro ja do nikogo nie chodzę, a gdy gdzieś mnie nie chcą odchodzę, to inni zachowają się tak samo. Dopiero później zrozumiałem, że w tej grze nie chodzi o dyskusję a o zamęczenie przeciwnika, wytrącenie go z równowagi, doprowadzenie do stanu psychicznego cierpienia. Pisał i pisał, a ja mogłem kasować tylko komentarze – ale zawsze coś z poniżających treści do mnie dotarło. Nie dałem rady tego wytrzymać psychicznie. Mogłem tylko zablokować bloga, ale wtedy nikt nie mógłby się wpisać – blokowania po IP jeszcze wtedy na onecie nie było. Czasem wyłączałem na noc komentowanie, by rano oszczędzić sobie pół godziny kasowania. Dodatkowo onet miał kilka poważnych awarii, gdzie wszystkie teksty podlinkowane po bokach znikały – ot tak sobie, a raz przed konkursem na blog roku. Musiałem się stamtąd ewakuować.
­
Założyłem stronę ecoego.pl, gdzie zablokowałem kilka jego IP – i miałem święty spokój. Wtedy na swojej stronie xxxxx, zaczął prowadzić sam ze sobą (tworzył różne tożsamości) rozmowy o mnie, komentować każde moje słowo, wyśmiewać że kupiłem kilka domen do handlu nimi – śledził i zapisywał wszystko. Ale to był jednak spokój, gdyż nie interesowało mnie co robi na swojej stronie, ważne że nie było go na mojej. Błogość nie trwała długo, gdyż w poszukiwaniu czytelników (i jak się okazało guza), udałem się na zdominowane przez znerwicowane Panie forum gazety.pl.
­
Ponieważ S mnie bezustannie śledził, znalazł się tam za mną i zaczęło się dokładnie to samo co na moim starym blogu. Proszę zobaczyć samemu jego wypowiedzi, które są kierowane głównie do mnie, albo do wyzywających mnie Pań, oczywiście by je poprzeć w ich nienawiści do mnie, bo to była już czysta, otwarta nienawiść i pogarda: http://ludzie.gazeta.pl/ludzie/0,120533,10762701.html?u=slawek-dwa-swiaty&page=2
­
Jeśli ktoś chce dojść prawdy, zauważy że S przybył tam po mnie (jestem jako mareczek), by skupić się głównie na mnie. W jakim celu? Dyskusji? Nie ma żadnych oprócz bezustannych oskarżeń że jestem biedny i głupi, a on mądry i że odniósł sukces, oraz podważania wszystkiego co napiszę. Podejrzewam że już tam były inne nicki, które stworzył by ze mną „dyskutować”, ale nurzać się w tym nie mam zamiaru. O tym że tworzy inne tożsamości dowiedziałem się dużo później.
­
Później zrozumiał, że musi się ukrywać. Nie tylko mnie hejtował, więc nazbierało się wrogów. Był chyba w każdym miejscu gdzie umieszczałem swoje teksty. Na menshealth zawitał na forum, ale tam chłopaki szybko się kapnęli o co chodzi, więc musiał się ewakuować.
http://www.menshealth.pl/forum/index.php?/user/14363-piterski/

Był też na eioba i innych portalach, próbując z każdej strony mnie „skubnąć”. Nie będę teraz tego szukał, chyba że kiedyś zajdzie taka potrzeba.
­
Nie wspomnę o xxxxx, albo o wpisach próbujących zniszczyć mi opinię- np. gdy wydałem książkę http://www.empik.com/co-z-tymi-kobietami-kotonski-marek,prod60210155,ksiazka-p spójrzcie na recenzje negatywne, zamieszczane przez ledwo co założone nicki. One zostały założone tylko dla mnie i są to znowu sprytne kłamstwa. Tak, wydałem książkę za pieniądze (od czytelnika), ale empik każdej nie przyjmuje, o czym przecież już nie wspomniał. S nie przyjął, mimo nachalnego marketingu o dwóch milionach czytających, o czym napiszę później.
­
Jest też antyblog (nie chcę go reklamować, ludzie wiedzą o który chodzi), gdzie wszystkie wydarzenia z mojego życia przedstawiał w przekręcony, szyderczy sposób. Byłem oskarżany chyba o wszystkie możliwe grzechy. Główny to „żebractwo”, czyli informacja że jeśli ktoś chce mi się odwdzięczyć za teksty, może to zrobić. Później grzechy jelitowe (sraluch), głupota, brak kobiety, dzieci, sukcesu zawodowego i wycieczki raz w roku na Słowację. Oczywiście w tle pordzewiała kia. Było kilka nicków, które ze sobą dyskutowały o mnie i innych wrogach (Baggi – kolejny wróg i Brutal), co było oczywiście jego kreacją. Na topie są teraz podkarpackie gospodynie, oraz że niszczę rodziny kobietom. A przecież takie przestępstwo wypada zgłosić na policję, nieprawdaż?
­
Ostatnim aktem tej tragifarsy jest wykop, gdzie umieszczam swoje teksty z dwóch powodów. Po pierwsze by zdobyć nowych czytelników, a po drugie – chcę pisać co myślę o otaczającym mnie świecie. Tam się okazało, że S już jakiś czas był (jako „Kanister”) – po prostu nie wiedział że tam piszę, aż mnie zauważył. Wtedy się zaczęło to co zwykle, wklejam miejsce naszego pierwszego spotkania: http://www.wykop.pl/link/2095996/dlaczego-panie-nienawidza-meskich-pasji/
­
Tu jeszcze w ogniu dyskusji, nie wiedziałem że to S. Zgubiło mnie założenie że skoro ma tam od lat konto, nie może nim być – a on po prostu już tam wcześniej był. Spójrzcie na tę dyskusję, próbę wejścia w moje życie prywatne, uświadomienia mi jakim jestem nieudacznikiem i przegranym człowiekiem. Nie trzeba psychiatry, by zobaczyć jak bardzo jest ofensywny i agresywny.
­
Później zaczął tworzyć tzw. multikonta, prawdopodobnie z tora (dobryinteresik, ferred i wiele, wiele innych) – i każdy mój tekst obśmiewało kilku ludzi, czasem kilkunastu, którzy rozmawiali o mojej chorobie psychicznej, nieudacznictwie itd. Teraz są rozmowy o moim forum, jakimi jesteśmy nieudacznikami. Otoczenie widzi rozmowę rzekomo kilku osób ze sobą, a ja wiem że to S. rozmawia sam ze sobą. Cel? Ten co zawsze, stworzyć wrażenie że jestem nienormalny, biedny i głupi oraz że wszyscy tak myślą, czyli stworzyć tzw. „dowód społeczny”. Na szczęście robi to w takim miejscu, gdzie próba wciągnięcia innych w konflikt się nie udaje – po prostu ludzie mają to w dupie.
­
Ja go zablokowałem, czyli nie widzę co pisze, bo pisze od lat to samo. Gdy zrozumiałem że chodzi o wyprowadzenie mnie z równowagi, zrezygnowałem z walki słownej. Bo S jakimś cudem ma czas, by poświęcić mi kilka godzin dziennie, a ja tego czasu nie mam – muszę rozwijać swoje strony. Gdybym z nim walczył, nic bym nie miał. Dzięki rezygnacji z walki mogę się rozwijać, oraz nie dawać mu satysfakcji – bo walka z kimś kto będzie o jednej rzeczy debatował miesiącami, nie ma najmniejszego sensu. Jednak robi krecią robotę wszystkiemu temu, co tworzę – wszystkich jego świństewek nie znam, i nie wiem czy chcę poznać. Na pewno wszędzie gdzie się dało w sieci, kojarzył moje nazwisko z blogiem stworzonym na mój temat. Musiałem prosić o kasowanie, szukać i kasować. I tak ciągle trwa ta zabawa.
­
Zauważcie że wszędzie do kontaktu doprowadza S, nigdy ja. Spójrzcie na wykop, czy ja chociaż raz do niego napisałem, wszedłem w jego pisanie? Nigdy. Jak zaczyna atakować? Wchodząc w moje prywatne życie, o którym wyczytuje na moich stronach, dopytując o moje problemy i tak kierując rozmową, by móc się wyśmiewać z moich życiowych porażek. Wiedzę czerpie z moich tekstów, gdyż niczego nie ukrywam – nie wstydzę się choroby na którą nie miałem wpływu, ani tego że pochodzę raczej z biednej rodziny, i nie miałem szans na sukces. Nigdy nie byłem nikim wielkim i specjalnym, raczej jestem typowym kolesiem z blokowiska – czego się nigdy nie wstydziłem, bo człowiek za swoje urodzenie nie odpowiada.
­
To co u S zauważyłem, to mania wielkości. Wielokrotnie się chwalił posiadaniem rodziny, nową fabią z salonu(!) i domem – że on ma a ja nie mam. Że jestem biedakiem, gołodupcem który nic nie rozumie i pisze banały, co z rozkoszą powtarza latami. Że ma rozum, więc nie popełnia błędów, a problemy z kobietami są wynikiem kompleksów i głupoty, a on jest ponad tym. Problem w tym że kiedy zaczął mnie hejtować, ja nie miałem nic. Byłem na kompletnym dnie. Bez pracy, pieniędzy, nie mogąc wychodzić z domu, walcząc o ubezpieczenie społeczne. Miałem tylko komputer i chęć do pracy, co chciał w każdy możliwy sposób zniszczyć.
­
Siedem lat później w większości opanowałem chorobę, wydałem cztery książki, mam trzy serwisy i wielu życzliwych czytelników. Są też pieniądze. I to wszystko zrobiłem, będąc pod zmasowanym ostrzałem nienawiści i pogardy. To musi boleć, rodzić chęć odwetu, że ofiara ośmieli się przestać nią być – jest też coś jeszcze. Oczywistym jest, że przez te wszystkie lata przyjrzałem się na ile to było możliwe, mojemu prześladowcy. Doszedłem do ciekawych wniosków, chociaż ukrywał wszystkie informacje o sobie jak mógł. S miał drugą nagrodę jako bloger 2006 roku, oraz bardzo dużo komentarzy. Jednak wiedząc jak oszukuje i z łatwością pisze udając kogoś innego, wątpię w tę nagrodę, uważam że prawdopodobnie była wynikiem oszustwa, bo jak taka pisanina mogła cokolwiek wygrać? I jak wyjaśnić fakt że gdy S przestał pisać na swoim blogu, a zaczął na netformator.pl, gdzie nie mógł wpisywać sobie komentarzy (bo strona ma swego admina), nagle ich ilość drastycznie zmalała? Podkreślam – reklama że pisze na netformator, widniała cały czas na jego blogu po zaprzestaniu pisania, więc wszyscy odwiedzający Sławka powinni tam właśnie przejść. Na okładce książki (nie wydała jej żadna księgarnia), chwali się dwoma milionami czytelników. No i proszę efekty: http://netformator.pl/publicystyka/rozne/na-luzie/
­
Komentarzy nie ma. To gdzie są dwa miliony czytelników? Jako doktor marketingu zmyślił żeby sprzedać książkę, nie ma się o co czepiać, ale gdzie są chociaż te tysiące z tekstów na dwóch światach? Nie ma. Poznikali. Wyparowali. No dobrze, może na netformatorze nie ma tak światłych ludzi, by zrozumieć te genialne teksty? No to proszę wykop, na którym tak dobrze się czuje: http://www.wykop.pl/link/2480835/darmowy-fragment-bestsellera-blogera-roku-wykop-effect/ kilka tekstów Sławka, gdzie znowu nikt się nie wpisuje. Ludziom się nie chciało napisać, jakie to to jest gówno… dwa miliony czytelników!
­
Kłamstwa, konfabulacje, mania wielkości – chwalił się że sam Meller miał go prosić, by pisać w playboyu ale odmówił. Facet który dla sławy zrobi wszystko, odmówił Mellerowi. Dziwne. Później mieli go brać do Bluszczu, co zapowiadał z triumfem, ale okazało się że nic z tego nie wyszło. No to nie chciał w dobrej gazecie, a wolał w niszowej? Takich kłamstw jest bardzo dużo, co pokazuje że w wielu kłamstwach się po prostu zamotał.
­
Hejtował też mojego kolegę Brutala http://brutal.blog.onet.pl/, ale nie chce mi się szukać teraz jego komentarzy, Brutal je chyba wszystkie kasował. Też było podobnie jak ze mną – wystarczyło że stanął w mojej obronie, by S zaczął przeszukiwać jego bloga, podpytywać z „lewych” nicków, szukał by znaleźć coś kompromitującego. Brutal też miał serdecznie dość po jakimś czasie rzeki jadu i krytyki. Jakim cudem ktoś ma czas hejtować tyle osób, a oprócz tego pracować na uczelni, oraz bawić się ze szczęśliwymi dziećmi, robić zakupy i kochać cudowną żonkę? Jak to możliwe?

­
Ze starych czasów znaleźli mu, jak hejtował blogerkę która prowadziła bloga o nazwie bodajże „nimfomanka”. Nie znalazłem tego bloga, ale starsi czytelnicy pamiętają – krytyka cały czas, i to do tego stopnia, że ta dziewczyna zrobiła o nim artykuł gdzie podała wszystkie jego dane. Nie podał jej do sądu, więc już wtedy musiał mieć sporo na sumieniu. Ona też miała serdecznie dość agresywnego natręta. W międzyczasie była też blogerka „Kawa” którą prześladował, oraz dał się ostro we znaki lubianej w społeczności blogerskiej dziewuszce z „Oczy yeti”. Wszyscy mieli dość jego rad i pouczeń na każdy możliwy temat, nawet ci z którymi jeszcze nie walczył.
­
Wszystko co piszemy na forum, jest wyśmiewane chociażby na wykopie i komentowane. Każdy wpis, także i ten będzie obiektem do ataku – dlatego właśnie nie chcę podawać antybloga, bo on kocha gdy ktoś czyta, jak mnie atakuje.
­
Emocjonalnie ciężko mi zrozumieć, co motywuje człowieka do takiej nienawiści, do tak gigantycznej straty czasu i energii na mnie. Oczywiście wiem o co chodzi, to po prostu dla niego przyjemność, tak jak stalkerzy dzwonią do swych ofiar kilkaset razy dziennie, tak on robi coś podobnego.
­
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ S toczy ze mną grę, w której ja mam systematycznie niszczoną opinię, a on się tym bawi, relaksuje, wypoczywa. Taki ma sposób na życie – na czyjejś krzywdzie. Zmienia nicki, tożsamości… jest nie do złapania w żaden sposób. Niszczy bezkarnie, korzystając z anonimowości jaką daje internet. Kiedyś gdy na antyblogu pisał kłamstwa, umieszczał moje nazwisko – napisałem do prokuratury. Ale gdzie tam, odmówili wszczęcia postępowania. Jest całkowicie bezkarny, nie można mu nic zrobić – bo przecież nie pojadę by dać mu w twarz, po pierwsze pobiegłby natychmiast na policję, a po drugie mam obrzydzenie do załatwiania w taki sposób spraw – chociaż mam świadomość, że to by wiele między nami wyjaśniło. Tacy ludzie nic innego nie zrozumieją.
­
Gra jest do jednej bramki, cudownie odprężająca. Aż chce się żyć – wampirowi. Natomiast ja nie chcę cały czas nadstawiać drugiego policzka, ale co można zrobić?
­
Mam tylko jedną, małą przewagę, mianowicie mogę go uczynić bardziej znanym. Pragnę by zabawa jaką ma ze mnie i pewnie z innych ludzi, sprawiała też trochę strachu. On się tego nie za bardzo przestraszy, ale już nie będzie tak, że zabawa jest całkowicie bezstresowa.
­
Jeśli ktoś z was wie coś o Sławku, proszę o informacje, dla ciekawości. Chciałbym wiedzieć jakie życie prywatne ma człowiek, który robi takie rzeczy. Chcę wiedzieć czy to co pisze o własnym szczęściu i wielkim życiowym sukcesie jest prawdą. Wierzę i czuję że nie, ale wolałbym wiedzieć. A może ktoś jest ofiarą Sławka? Proszę o kontakt.
­
Jeśli ktoś ma zamiar dać mi „dobrą” radę w stylu „olej go”, niech zamilknie. Siedem czy osiem lat prześladowania, śledzenia każdego słowa w sieci to jest coś, co nie kwalifikuje się do olania. To przestępstwo, stalking, uporczywe nękanie. Póki co prokuratura nie chce wszcząć sprawy, ale poczekamy aż się zmienią władzę i będę działał aż do skutku. Sąd musi prześwietlić wszystkie jego działania, oraz moje – wtedy wystarczy tylko spojrzeć, by wiedzieć że kto robi takie rzeczy, do końca zdrowy nie jest. A wykop? Nie reaguje. A przecież wystarczy spojrzeć pod każdy mój tekst, by zobaczyć że coś niedobrego tam się dzieje – fala hejtu jest olbrzymia. Pic w tym, że fala hejtu to jest tylko jedna osoba z wieloma multikontami. Wystarczy proxy czy tor, by być niewykrywalnym. I zabawa trwa. Dlatego właśnie umieszczam tutaj ten tekst, chociaż bardzo, ale to bardzo nie chcę. Siedem lat czytania o sobie oszczerstw, wyzwisk i wszystkiego co najgorsze sprawia, że mam po prostu dość, jestem zmęczony. Ale on nie odpuści nigdy, a prokuratura nie reaguje. Przecież to jest najczystszej wody stalking, nękanie by doprowadzić do rozstroju nerwowego. Ludzie po takich działaniach nękaczy chorują, tną się, ci najsłabsi popełniają samobójstwa. I jak to przerwać? Nie da się, nie w tym państwie. Chyba muszę się do tego po prostu przyzwyczaić, przystosować. I zrobię to, ale skoro ja jestem znany z twarzy i nazwiska, i pod nie są kierowane bezustanne oskarżenia, to niech S poczuje to samo. S i jego dwa miliony czytelników :)

28 thoughts on “Dr S., Hejter, Stalker, Nękacz

  1. Ja bym przypuszczal zabuzenie na tle seksualnym. Tez nie dowierzalem w ow ‚spisek’, ale wystarczy wpisac w google nick tego pana i poczytac. Mozna sie za glowe zlapac. Moim zdaniem to zboczeniec.

  2. Przyjacielu, Marku Kotoniuszu Wielki

    Doktor Stalker w mailu, który ujawniłeś na forum prosi Ciebie o odpuszczenie w charakterystyczny dla niego sposób- groźby, zastraszanie, powołując się na wyższe (materialne ) instancje…

    przyłączam się do jego prośby jako stała czytelniczka i słuchaczka, odpuść kreaturze, usunięcie jego facjaty z Twojego forum to dla Ciebie pikuś, tym bardziej,że nie stanowi ozdoby :))), bądź łaskaw. Cała historia stalkerska ma prawo pozostać w przestrzeni publicznej jeśli nie jest fałszywym pomówieniem.

    Odpuść częstosławnej kreaturze, Nauczycielu, kreaturze,która na zawsze pozostanie w cieniu twoich dokonań -tego nie zmieni już żadna instancja .

    Jesteśmy z Tobą Mistrzu

    https://www.youtube.com/watch?v=j64SctPKmqk

      1. nie czuję się gotowa do dyskusji na tematy które naprawdę przerastają mnie, pozostanę słuchaczem, fajnie że odczytałeś komunikat tego gostka, zastanawia mnie jednak czy to wszystko nie prowadzi do mrocznego zaułka rewolucji (wątpliwości ), nie chcę być pożarta tak szybko 😉 chce jeszcze trochę pożyć.

        ps. od zawsze pociągały mnie klimaty ezo, odłożone na niechcianą półkę wracają ,sie dobijają, pamiętam przestrogę jednej starszej pani z targów ezo, utkwiła we mnie jak drzazga pod skórą- ta przestroga, i siedzi, tamta kobieta miała dobre ciepłe oczy.

      2. Dlaczego ktoś z kręgów ezoterycznych zabrania wręcz obcej całkiem osobie odwiedzania ogromnych ludzkich spędów, szczególnie ezoterycznych ?. Dlaczego ktoś z tych samych kręgów ezoterycznych tej samej osobie proponuje coś odwrotnego-współpracę a wręcz naciska na kontakt i szczególne zainteresowanie się tematem Medium w ezoteryce, aż mnie ciary przechodzą… Sam widzisz Mistrzu nie wiadomo gdzie postawić stopę by nie wleźć na minę, a dusza rwie się jak dzika kobyła ;DD, to tyle.

  3. http://slawek45.blog.onet.pl/files/2016/06/DSCI2520.png
    http://slawek45.blog.onet.pl/2016/06/10/tryptyk-starokawalerski-czesc-3/

    ładna laurka :)

    jeśli można kilka literek do wujka Sławka

    ” najlepszym przyjacielem prawdy jest czas (…) ” czy jakoś tak to leciało ?

    wujaszku, Twój „Anioł ” Straż już cię nigdy nie opuści chyba …przeczuwam…czarno to widzę.

    uwolnij się … wypuść ptaszyska, które rozdziobują
    cię od środka, pozwól im odfrunąć i nie smutaj , przygotuj gniazdo na nowe :))) przylecą, na pewno

    zostawię coś na wypadek gdybyś nas zechciał odwiedzić wujaszku Częstosławie.

    https://www.youtube.com/watch?v=8x6MYafQP3g

  4. I jeszcze jedno. Widocznie u ciebie chęć bycia podziwianym jest silniejsza od instynktu samozachowawczego. Jest wiele blogów, gdzie autorzy nie zezwalają na komentowanie z powodu nienawistnych komentarzy. Gdybyś tak z rok czy dwa czy trzy nie zezwalał na komentowanie to już dawno miałbyś gościa z głowy, bo musiałby sobie znaleźć inne ofiary. No ale teraz to już za późno.

  5. Wow, a teraz on ma radochę, że o nim piszesz i że to co on robi na ciebie działa. Inaczej mówiąc, woda na jego młyn. Kolejny raz wygrał, a ty przegrałeś. Choć faktycznie, dziwne, że mu się tak chce. Obaj wpadliście w niekończącą się spiralę nienawiści i obsesji (coś jak Kargul i Pawlak + kłótnia o kota) i teraz to już chyba tylko śmierć was rozłączy, ale że obaj jeszcze młodzi, to to może jeszcze trochę potrwać. No cóż, tak to już jest w internetach i niewiele można na to poradzić. Dlatego lepiej żyć życiem realnym, bo przynajmniej częściowo można sobie dobrać znajomych.

    1. NoName, bez obrazy ale nie masz pojęcia o czym mówisz. Nie pisanie o prześladowcy, to jak nadstawianie drugiego policzka napastnikowi – spróbuj w realu, to szybko się przekonasz o efektach swoich rad.

  6. Marku jesteś mistrz!! Tacy ludzie jak Ty obalają system.
    Tymi słowami chciałbym Cię weprzeć.Dodam gdy trafiłem po raz pierwszy na twą stronę,pozytywnie odmienia mi się los…..Dziękuję.

  7. Z początku pomyślałem, że Markowi odwala, ale wchodzę na wykop a tam:
    1. „nasz psycholog podwórkowy, bez dyplomu i kierunkowego wykształcenia”
    2. „nawet nie musiał do tego zdawać byle zaliczenia, byle egzaminu, ani godziny na ćwiczeniach lub wykładach. On to wie bez tych wszystkich niepotrzebnych papierków!”

    Kwintesencja bólu dupy. Rzeczywistość, w której sukces ma niewiele wspólnego z wykształceniem. Fakty są takie, że przebojowy celebryta lub informatyk pasjonat koszą po 10 kafli, a podwójni magistrzy siedzą na kasie w Tesco. Tyle.

    1. Latami pracowałem na swój image. I jeśli stawiam tak poważne oskarżenia, to znaczy że nie wyssałem tego z palca – nie zaryzykuję wszystkiego co mam, czyli zaufania ludzi do mnie, w imię tego faceta. Wstawienie tego na moją stronę jest dla mnie bardzo niekorzystne, brzydzi mnie – ale ciągle zatruwający wszystko co zrobię facet, jest jeszcze gorszy. Musiałem to zrobić, gdyż w tej grze w którą on ze mną gra, miał przewagę anonimowości – teraz jej nie ma.

      To co przeczytałeś, to mały pikuś z tym co o mnie wypisuje od lat. A wiesz dlaczego? Ponieważ zaczynając od zera, coś stworzyłem. On wygrał aparat foto w konkursie, a ja ZNACZNIE więcej pod każdym względem. On przestał pisać i czytelnicy zapomnieli, ja robiłem przerwy i ludzie wrócili. To boli.

      Ale najbardziej boli mój ostatni projekt, czyli opluwane z każdej strony forum braciasamcy.pl. Jest forum, są blogi dla ludzi, za chwilę będzie portal a,la wykop dla nas, a wszystko profesjonalne, bez reklam i za darmo. Każdy kto się na tym zna, wie że prawie 500 osób w społeczności – nie gówniarzy z sieci ale inteligentnych facetów, to wielki kapitał. A cały czas ta grupa osób się zwiększa. Stworzenie lojalnej społeczności, to coś na czym się wyłożyło wiele osób – ja nie, ponieważ latami na to pracowałem, na zaufanie do mnie.

      Mając coś takiego, mogę wszystko. Reklamy, szkolenia, a może sprzedaż własnych produktów – i wszystko osiągnąłem od ZERA, ze zniszczonym zdrowiem i bez żadnego wsparcia. Tylko praca i wiara, nic więcej. A on co ma? Nic nie ma. Niestety, lata hejtowania zabierają czas, który można przeznaczyć na rozwój. Albo praca albo przyjemność. Ja zasuwałem, on hejtował, więc zbieramy tego owoce.

      No i ta świadomość mocno piecze. Dlatego się na mnie mści, a może jest i inny powód którego nie znam. Może jestem za niski, za wysoki – za brzydki, za ładny. Cholera wie. On się rozpaczliwie miota. Stworzył na wykopie kilkanaście kont, i prowadzi ze sobą rozmowy na mój temat. Nikt go nie czyta – to jest przeznaczone dla mnie, ale jeśli nie załamał mnie wtedy gdy byłem na dnie, teraz nie ma szans. Teraz jest inny układ sił. Teraz może mnie tylko podskubywać, ale nic więcej nie może. I to jest w jakiś perwersyjny sposób zabawne :)

  8. Panowie, ile można milczeć, gdy ktoś zestawia moje nazwisko z oszczerstwami? Śledzi każde słowo, po czym wszystko przekręca i upublicznia? Przecież z jego „śledztw” wynika że jestem nie tylko oszustem, ale też bandytą który niszczy rodziny. Ile byście wytrzymali milczenia? Ja już to znoszę siedem czy osiem lat, ile można? Jeden gość robi sobie zabawę, prokuratura ma to w dupie, wszyscy mają w dupie – stalker się bawi, a ja muszę szukać i kasować po sieci, co pisał na mój temat.

  9. Marek trzymaj gardę! Czytam Cię niedługo po tym, gdy założyłeś samcze runo i to w zasadzie uratowało mi życie i pozwoliło się zdystansować do szamba dookoła.
    Szepnąłem też dobre słówko o Tobie na reddicie, więc może i popularność się zwiększy :)

  10. Marku, taki człowiek nie może byc szczesliwy. To zwykły frustrat i wariat albo psychopata
    Człowiek szczęsliwy nie robi takich akcji

    1. myślę że to wariat. Normalny człowiek nie zachowuje się w ten sposób.

      Ba, normalny człowiek zwyczajnie NIE MA CZASU na takie pierdoły jak nękanie innych w internecie.

      A właśnie. Marku, przecież można złożyć wniosek do prokuratury o uporczywe nękanie, kodeks karny – stalking. Nie cackaj się z psycholem, tylko pisz pismo :)

  11. kurwa! Marek, po co Ty idziesz w takie energie? masz juz jaja ze stali przeciwpancernej i tak trwa mać a Ty sie jakims frustratem zajmujesz? zmarnowales wiele uderzen serca….

  12. Niech się Pan nie przejmuje. Pańskie artykuły zwróciły moją uwagę. Wiele rozjaśniły w mojej łepetynie. Pomogły pewne rzeczy zrozumieć. Jest mi trochę łatwiej, bo już zwracam uwagę na to, na co byłem dotąd ślepy i odporny. Do pewnych rzeczy doszedłem sam, ale inne to Pan mi uświadomił. Wrogów będzie miał Pan zawsze. Tak niestety już jest, że poszukiwacze prawdy są niewygodni… Mam nadzieję, że nie przestanie Pan pisać. Każdego dnia sprawdzam, czy pojawiło się coś nowego. Tak trzymać Panie Marku! Dużo zdrówka i powodzenia wszelakiego! :-)

Odpowiedz na „arwAnuluj pisanie odpowiedzi