Dlaczego nie potępiam zdrady

Dlaczego nie potępiam zdrady

Odpowiedzialność jest czymś niezwykle ciężkim; tak ciężkim, że branie ślubu jest dla mnie jak skakanie na główkę do pustego basenu. Bo jak mam za siebie brać odpowiedzialność, skoro nie panuję nad swoimi emocjami? Zapanuj! Wrzasną ci którzy palą, piją, tracą dorobek rodziny w karty, przejadają się bądź mają inne nawyki których nienawidzą – ale nie umieją się ich pozbyć, chociaż bardzo chcą.

Pokusa nie do odparcia

Nie usprawiedliwiam zła, zdrady, oszustwa. Nigdy w życiu. Ale pojawiają się chwile w życiu, kiedy pokusa jest nie do odparcia; nie można jej się oprzeć w żaden sposób. Spójrz na palaczy bardzo uważnie – trują się, hodują raka, śmierdzą i jeszcze za to płacą, opowiadając bajki o Stefanach i Mirkach co palą i żyja sto pięćdziesiąt lat. Co więcej, są bezustannie poddenerwowani brakiem dymu w płucach, a chwilę ulgi daje tylko papieros – po skończeniu którego stan napięcia bezustannie wzrasta. Wiedzą w jakim są bagnie, wiedzą że się sami zabijają, niszczą, tracą spokój ducha i zadowolenie… ale nadal palą. Dlaczego? Ponieważ emocja – czyli pragnienie zapalenia, jest nie do opanowania. Papierosy nie dają im żadnej przyjemności, a jeszcze za nie płacą. I są bezradni, słodko bezradni.

A co w sytuacji, gdy po ślubie ukochana tyje kilkadziesiąt kilogramów, a miłe, ciepłe słowa i wsparcie zmieniło się w bezustanne roszczenia i pretensje, gdy w tle majaczy chętna koleżanka z pracy? Jak powstrzymać pragnienie przyjemności, które pcha nas ku zgubie? Palacze, żarłoki, alkoholicy, hazardziści, narkomani i cukrzycy chętnie udzielą nam życiowych pouczeń; „Porozmawiaj z nią! Kup karnet na siłownię i basen!” Wrzasną Ci Którzy Znają Życie. A jak z wami ktoś porozmawia o szkodliwości palenia czy objadania się, posłuchacie? Gdy kupi wam książkę o diecie, podziękujecie, czy się śmiertelnie obrazicie, bo przecież wy tylko ciutkę jedzenia rano i ciutkę wieczorem, a tyjecie z powodu genetyki? Ano właśnie.

Wewnętrzny sędzia nigdy nie zamilknie

To jak ze słodyczami. Wiemy że sprowadzą nam cukrzycę, być może obetną nam stopy (na poczatek), a wcześniej doświadczymy kilkunastu plomb i kanałówek, nadwagi i grzybicy – jednak chcemy chwilki przyjemności, gdy skacze nam poziom glukozy i gdy candidia (grzyb w jelitach), przestaje nas zatruwać toksynami, bo dostał „michę”. Wiemy że to złe, że nie wolno… a jednak to robimy. I znowu opowieści o mitycznych krewnych, co jedzą słodycze i żyją długo jak Matuzalem, by poczuć się rozgrzeszonym. Ale wewnętrzny głos który potępia, nigdy nie zamilknie. Podobnie jak ten, który zachęca do jeszcze jednej czekolady…

A wysiłek fizyczny? Wiemy że jest ważny, że nie tylko przedłuża życie, ale znacznie podnosi jego jakość. No ale się nie chce. Bo pada, bo noga boli, bo jestem przejedzony, bo jak facet ładnie wygląda to pewnie pedał… albo w drugą stronę; cały rok kanapa, piwo, chipsy i telewizor, a przed wakacjami panika i kupowane hurtowo tabletki na odchudzanie i zarzynanie na siłowni, by w dwa tygodnie urosły bicepsy i klata. Efekty? Potężne kontuzje, nienawiść do siebie i sportu jako takiego, bo w miesiąc nie dało się zrobić ciała modela. O sterydach nie wspominam, bo to akt krańcowej niewydolności rozumu. Człowiek który dla marzenia o szczęściu skojarzonego z ładną sylwetką niszczy swe ciało, poniża się. Nie tylko rujnuje swoje zdrowie, ale zabija dla mrzonki marketingowej jedyną istotę, która zawsze jest mu wierna – ciało. Żona odejdzie gdy stracisz pracę, dzieci gdy zapiszesz im wszystko co masz, a ciało zawsze będzie wierne, póki dający na lewo i prawo życiowe rady mędrzec, nie zakatuje go na amen. Tu też mamy opowieści o tych, co spokojnie żyli, nie ćwiczyli i na starość czują się wspaniale – a sportowcy na wózku. Tylko że trzeba znaleźć złoty środek. Nie ćwiczyć jak zawodowcy, bo oni nie ćwiczą dla zdrowia tylko dla pieniędzy i medali, a dla siebie – czyli spacery, kalistenika, pływanie.

Zdrada…

Podobnie jest ze zdradą. Jest zła, ale niech kamieniem rzucają Ci, którzy rzucili palenie, nie jedzą słodyczy, wyrobów mięsopodobnych, nie piją alkoholu, nie ćpają i nie robią wszystkich tych rzeczy, które zabierają im szacunek do samych siebie.

Ja nie rzucę na pewno. Jak całkowicie opanuję swe emocje, będę panem siebie, nie będę targany przez impulsy emocjonalne, wtedy wezmę największy kamień w okolicy, i będę z rozkoszą kamieniował zdrajców. A do tego czasu mą ochroną jest wiara i pewność, że pokładanie nadziei w jakimkolwiek, nawet najbliższym człowieku, że nie wspomnę o rzeczy – jest bardzo nietrwałym fundamentem. Mogę kochać, lubić, ale ufać można tylko Bogu.

Życiowe „mundrości” czyli banały

„Twoje życie musi być bardzo smutne bez zaufania” – stwierdzi ktoś. A ktoś inny może mu odpowiedzieć ze współczuciem i pełnym przekonaniem: „Twoje życie bez dożylnie wstrzykiwanej heroiny musi być strasznie smutne”. Ma rację? I ma, i nie ma. On tak czuje, ponieważ uzależnił swoje zadowolenie od heroiny – w tym względzie ma. Ale są tacy, co nie skojarzyli miłych odczuć z heleną, więc z tego punktu widzenia nie ma. Tak samo może powiedzieć palacz, pijak, przyszły cukrzyk – że bez papieroska, wódeczki i papieskich kremówek życie jest takie bezsensowne. A przecież są ludzie którzy tego nie stosują, a są zadowoleni.

Szczęście i zadowolenie nie zależy od zaufania – ani od żadnego nawyku, żadnej rzeczy i osoby. To stan umysłu, nawyk cieszenia się pieprzotami. Powiem więcej – to właśnie zaufanie kreuje nieszczęście, bo zawsze jest ryzyko zdrady. Człowiek jest zbyt niestały, zbyt mocno ulega emocjom i destruktywnym impulsom, by można mu powierzyć zaufanie. Ufasz więc i boisz się. Lepiej więc nie ufać temu, co łatwo może przepaść – a wiara w kobiecą wierność, jest jak wiara fanów Korwina, że jak już zacznie im rosnąć zarost na twarzy, staną się potentatami w produkcji parówek.

 

www.braciasamcy.pl  zapraszam na moje forum. Paniom wstęp wzbroniony!

——————–

Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” w E wersji, KLIK albo papierowej KLIK.  Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@onet.pl

 

19 thoughts on “Dlaczego nie potępiam zdrady

  1. To ja ci powiem mądrości życiowe, których nie znasz. Niektórzy umieją KOCHAĆ, a nie tylko się zakochać i uprawiać seks.

    „Bo jak mam za siebie brać odpowiedzialność, skoro nie panuję nad swoimi emocjami?”

    No właśnie, dobre pytanie. Otóż osoby, DOJRZAŁE EMOCJONALNIE, umieją kochać PRAWDZIWĄ MIŁOŚCIĄ i z przyjemnością biorą odpowiedzialność za drugą osobę ze wszystkimi smutkami i radościami z tym związanymi. Jak to się mówi: na dobre i na złe. Jeśli jednak ta PRAWDZIWA MIŁOŚĆ nie otrzyma wzajemności to najpewniej i ona obumrze. Wtedy osoba, która kochała bez wzajemności nada nie zdradza, ale po prostu ze smutkiem się rozstaje i szuka dalej miłości na jaką zasługuje. Zdrada jest wyjściem dla niepoważnych i niedojrzałych emocjonalnie ludzi.

    1. Twoja wiedza o plciach i uczuciach widzę jest absolutnie na poziomie tragikomicznym. Kobiety nigdy nie dojrzewają emocjonalnie, to po pierwsze, są wiecznymi narcystycznymi i egocentrycznymi dziecmi, czyli na 1 miejscu kochają siebie PRAWDZIWĄ MIŁOSCIĄ. Hierarchia jest taka Kobieta-dziecko-mężczyzna. Mężczyzna dostaje najmniej dając najwiecej. Jesli jest super męski, to potrzeb emocjonalnych (milosci) nie ma takich, by to zauważyć że kobieta GO NIE KOCHA PRAWDZIWIE. I tak wlasnie wiekszosc zwiazkow funkcjonuje. Kobieca rola ogranicza sie do bycia i roszczeń, a frajer usługuje w zamian za dostęp do seksu. Kobieta zeby kochac musi szanowac, a to zdarza sie absolutnie rzadko i tylko dla bardzo wyjatkowych mezczyzn.

        1. Tzn. twoja wypowiedź, nie moja. Może faktycznie mało jest ludzi dojrzałych emocjonalnie, którzy potrafią kochać. Nie znam statystyk, więc trudno powiedzieć.

          A tak z innej beczki. Nie było tutaj jakoś dużo więcej tych felietonów, bo chyba tylko może z 10 mi się wyświetla?

          1. nie trzeba znac statystyk, by wiedzieć że kobiety nie dojrzewają emocjonalnie, tylko racjonalizują swoje zmiany np braku powodzenia, albo chęci na dziecko.

            było, na wczesniejszej wersji strony.

          2. Statystyki są ważne, bo wskazują, czy w ogóle takie zjawisko występuje, a jeśli tak, to czy jest to zjawisko marginalne czy powszechne.

            Każdy sobie może wszystko powiedzieć/napisać wg swojego widzimisię.

    2. Popieram, jeżeli kobieta jest taka zła nieczuła, zmieniła się, więc czemu się nie rozstać? lepiej zdradzać, zadawać ból? bo? boisz się odejść od tej zmienionej kobiety? jeżeli ją zdradzasz to znaczy, że już nie kochasz po co w tym tkwić? ta cała strona jest przepełniona jakąś nienawiścią do kobiet. Nie radzicie sobie Panowie ze swoimi emocjami, wolicie winić wszystkich dookoła zamiast spróbować coś w sobie zmienić. Po co się wiążecie? Przecież można korzystać całe życie z prostytutek, nikogo nie raniąc, chyba że jest się niedojrzałym i niezdecydowanym bo jednak czasem chciałoby się mieć do kogo przytulić porozmawiać a z drugiej strony przebierać w dziewczynkach. Stąd to demonizowanie kobiet musi być jakieś wytłumaczenie na zdradzenie małżonki

  2. Czyli jeśli piję codziennie piwo to nie mogę potępiać zdrajców? Zabójców? Jeśli coś fajnego może mieć negatywne konsekwencje to trzeba z tego rezygnować? Pewnie dlatego jesteś zwolennikiem szczęścia bez dostarczania przyjemnych bodźców. To co jest fajne na tym świecie może też szkodzić. Jeśli ktoś rezygnuje z miłości, słodyczy, alkoholu ze strachu przed konsekwencjami to już za życia jest w połowie martwy, a do tego jest tchórzem.

    1. A widziałeś jak ludziom z cukrzycą amputują stopę? A widziałeś jak alkoholik w delirium przypięty pasami do szpitalnego łóżka skacze wrzeszcząc? To są niby ci odważni ludzie?

      Ja nie palę, rzadko piję i rzadko jem słodycze – i wcale nie uważam się za martwego. Ty mnie uważasz za martwego, a heroinista uważa nas obu za martwych, bo co to za życie bez dania w żyłę? Ty podobnie sądzisz, że jak ktoś nie żyje jak Ty, to nie żyje. Tymczasem bez nałogów dopiero się żyje – życie z nałogiem, to bezustanny stres że zabraknie fajka, ciastka czy piwka. Przerabiałem to, mam porównanie. Kiedyś zrozumiesz, jak dorośniesz :)

      1. Marek widziałem alkoholików w delirium i narkomanów na zejściu. To są skrajności, a poza tym cukrzyca zależy od wielu czynników i niekoniecznie trzeba jeść słodycze żeby na to zachorować. Ja jem słodycze od czasu do czasu, piję piwko, ale się nie upijam. Uprawiam sporty. Wiele osób tak żyje. Mój kolega gustuje w twardych narkotykach, ale nie jest od niczego uzależniony. Jest okazja, impreza to zdarza mu się coś posypać. Heroinizm to kolejna skrajność, więc to porównanie jest nienajlepsze. Zresztą poznałem kiedyś helupiarza, który tak bronił swojego nałogu, że posiadł mnóstwo wiedzy medycznej i udowadniał, że heroina jest zdrowa, bo jest zdrowsza od… amfetaminy. Porównania nie są idealnym sposobem budowania poglądów, bo tworzą czarnobiały dualizm, a życie ma wiele odcieni kolorów. Ja nie mam żadnych nałogów, ale lubię sobie poużywać. Nie żyję po to żeby sobie wszystkiego odmawiać i kompulsywnie kontrolować pragnienia i emocje. To nie jest ciężkie bo wystarczy sobie postanowić, ale po jakimś czasie znika motywacja bo nie ma nagrody. Zostaje życie, które jest puste: bez kobiety i przyjemności, za to z mnóstwem obowiązków i przymusem pracy 8 godzin dziennie.

  3. Dziękuję za miłe słowa Bracia – literki poprawione, mam nadzieję że wszystko już gra. Trzeba iść z duchem czasu, do przodu a nie do tyłu :)

  4. Problem z polskimi znakami nie występuje w przeglądarce Chrome, Opera. Widzę te powiększone polskie znaki tylko w Firefoxie i Internet Explorer. Zmiana czcionki w motywie powinna usunąć problem. Pozdrawiam.

  5. Nie no, jestem pod ogromnym wrażeniem! Brawo Marek!
    Stronka wygląda naprawdę w pełni profesjonalnie, widać rozwój i chęć dotarcia do nowej, hipsterskiej braci 😀
    Jedynie te powiększone polskie znaki trochę źle wpływają na płynność czytania, ale jeśli nie uda się usunąć, zapewne będzie można się do tego przyzwyczaić. Po kilku akapitach przestałem już zwracać na nie uwagę, jednak mimo wszytko trochę rażą.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu czytelników na nowej-starej stronie.

    Wieloletni już (jak ten czas szybko mija!) czytelnik Zbożowy.

  6. Gdzie jesteś Estera? Czyś już zbiegła do Izraela?

    Estera…ja tak tęsknię…za Twoimi pejsami…pokaż się czasem i popisz trochę z Twoimi kolegami.

  7. Wchodzę dziś na stronę, a tu całkiem nowy dizajn i ogólnie jak przejrzyście i ładnie się zrobiło – jestem w szoku 😀 Jedynie polskie znaki się nieco rozjeżdżają (są za duże jak są kropki i ogonki)…może zmiana czcionki by się przydała?

Dodaj komentarz